
Trzynastu absolwentów Szkoły Podstawowej w Łowcach spotkało się po 58 latach. To nie wszyscy, bo niektórzy mieszkają daleko. 21 już zmarło. Ale ci, którzy we wtorek, 21 września zebrali się w klasztorze oo. Dominikanów, a później na spotkaniu klasowym w ADM – będą to wspominać z nostalgią.
Z nostalgią, bo tych kilka godzin przeniosło ich do lat dzieciństwa. A o to zadbały koleżanki, które przygotowały wystawę zdjęć z lat szkolnych. Ta od razu wzbudziła zainteresowanie koleżanek i kolegów. Na starych fotografiach mogli rozpoznać się, zobaczyć swoich nauczycieli i księży, którzy wspólnie wpływali na ich osobność, młodych mieszkańców gminy Chłopice. Tu także ukazane są budynku szkolne, wnętrza klas, groby nauczycieli i kapłanów.
O powrót do lat dzieciństwa zadbała także koleżanka Maria Trelka, emerytowana nauczycielka, która przywitała wszystkich zebranych i w swoim przemówieniu, które publikujemy poniżej powróciła do lat dzieciństwa i młodości. Z absolwentami z Łowiec spotkała się także ich nauczycielka i dyrektor szkoły Stanisława Chudzik, która otrzymała od uczniów bukiet kwiatów. Podziękowanie otrzymały także dwie koleżanki: Kazimiera Broda i Halina Starzecka, inicjatorki i główne organizatorki spotkania po latach. Na wtorkowe popołudnie Maria Trelka przygotowała także niespodziankę - śpiewniki, by razem powrócić jeszcze raz do młodych lat.
Towarzyskie spotkanie w ADM-ie poprzedziła Msza św. odprawiona przez syna jednego z absolwentów – o. Pawła Pobutę w klasztorze oo. Dominikanów w Jarosławiu, podczas której uczestnicy modlili się we własnej intencji i intencji zmarłych kolegów i koleżanek, których odeszło już 21 osób. Przed klasowym spotkaniem delegacje odwiedziły także groby zmarłych nauczycieli i księży, na których zapalili znicze ze specjalną dedykacją.
W spotkaniu klasowym uczestniczyli: Kazimiera Broda, Józefa Ćwik, Maria Trelka, Stefania Kamińska, Zdzisława Kapuścińska, Halina Starzecka, Janina Walczyszyn, Stanisława Lis, Ryszard Sławiński, Marian Wojtuń, Mieczysław Wróbel, Władysław Pomykała i Adam Pobuta.
My, ze strony redakcji życzymy absolwentom zdrowia, radości i kolejnych klasowych spotkań w takim samym gronie, a nawet szerszym.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
„Przypadło mi w udziale oficjalnie rozpocząć drugą część naszego spotkania. Zatem serdecznie witam byłą dyrektor Szkoły Podstawowej w Łowcach, a zarazem naszą nauczycielkę języka rosyjskiego i śpiewu panią magister Stanisławę Chudzik. Witam was, miłe koleżanki i mili koledzy, bo gdyby nie wy, nie byłoby dzisiejszego spotkania. Długo zastanawiałam się, jak rozpocząć moje przemówienie i co w nim powiedzieć. I otóż doszłam do wniosku, że należy rozpocząć od daty 1 września 1956 roku. To w tym dniu przy boku jednego z rodziców przyszliśmy do Szkoły Podstawowej w Łowcach, Lutkowie i Zamiechowie na uroczyste rozpoczęcie roku 1956/57. Nie byliśmy zintegrowani. Nie chodziliśmy do przedszkola ani do klasy zero. Dlatego może ktoś trzymał się kurczowo mamy za rękę, inny był radosny, inny zalękniony, a inny w ukryciu płakał. W tym dniu na uroczystym apelu rozpoczęcia roku szkolnego 1956/57 swoje przemówienie wygłaszał kierownik szkoły Juliusz Górski. Na pewno miłymi słowami zwrócił się do nas siedmiolatków, rozpoczynających naukę w klasie pierwszej, przyjmując nas do grona społeczności szkolnej. W tym dniu powierzono nasze nauczanie i wychowanie w Szkole Podstawowej w Łowcach pani Janinie Onufryk, w Szkole Podstawowej w Lutkowie pani Paulinie Mazur, zaś w Szkole Podstawowej w Zamiechowie pani Stefanii Lanoszance. Od tego dnia przez sześć dni w tygodniu chodziliśmy do swoich szkół krajem drogi, wydeptaną ścieżką z tornistrem na plecach, spełniając obowiązek szkolny. W wiosenne i jesienne dni na nogi zakładaliśmy gumowce, gdyż na ścieżce były rozległe kałuże i błotniste miejsca. Idąc do szkoły, mijaliśmy drewniane domy, drewniane parkany oraz chaty kryte strzechą. Po drodze mijały nas furmanki konne z drewnianymi kołami, później z gumowymi. W mroźne, śnieżne zimy mijały nas szybko jadące sanie ciągnięte przez konie. Zadania domowe musieliśmy odrabiać do zmroku, bo gdy ktoś nie odrobił, musiał to zrobić przy lampie naftowej, gdyż elektryczność wsi rozpoczęto w 1958 roku. W klasie siedzieliśmy w dwu i trzyosobowych ławkach z otworem na kałamarz z atramentem, a każdy zeszyt zaopatrzony był w bibułę do wywabiania kleksów. Na ścianie obok godła wisiał portret Władysława Gomułki i Józefa Cyrankiewicza. Gdy minęły cztery lata, w 1960 roku dołączyli do nas koledzy i koleżanki z Lutkowa, aby kontynuować naukę w klasie piątej, szóstej i siódmej, za rok dołączyli uczniowie z Zamiechowa. I wreszcie najważniejsza data to 29 czerwca 1963 roku. W ten dzień na pewno słoneczny spieszyliśmy radośnie, odświętnie ubrani z Łowiec, Lutkowa i Zamiechowa do Szkoły Podstawowej w Łowcach na uroczyste zakończenie roku szkolnego. W ten dzień do zgromadzonych rodziców i młodzieży szkolnej na placu szkolnym przed wejściem do budynku przemawiał kierownik szkoły Juliusz Górski. Na pewno w miłych słowach zwrócił się do nas kończących kl. VII, życząc nam wszystkiego dobrego.
W ten dzień z rąk naszej wychowawczyni, a zarazem nauczycielka języka polskiego otrzymaliśmy świadectwo ukończenia Szkoły Podstawowej w Łowcach. Od tego dnia drogi nasze rozeszły się. Z jednymi spotykaliśmy się często, z innymi rzadziej, a z innymi wcale.
Od tego dnia jak bardzo zmienił się nasz świat.
Przybyło nam tak wiele lat. Wspomnienie porwał wiatr.
I człowiek rad nie rad
po uszy już w kompleksy wpadł.
Na głowie włosów coraz mniej.
Wieczorem wcześnie spać się chce
i w kościach strzyka gdzieś,
i wzrok już też nie ten,
i w żyłach wolniej płynie krew.
Lecz my dzisiaj porzuciliśmy daleko nasze problemy zdrowotne i pełni zapału z radosnym serce przyjechaliśmy, aby spotkać się razem. Wcześniej z pełną aprobatą odpowiedzieliśmy TAK na liczne telefony koleżanki Kazi, która każdego informowała o planowanym spotkaniu.
Może wielu z Was nie wie, że nie byłoby tego spotkania, gdyby nie koleżanka Kazia i koleżanka Hanna. To one spotkały się w Jarosławiu i podjęły taką inicjatywę: „Zorganizujmy takie spotkanie! Może nam się uda! Może znajdą się chętni, którzy przyjdą! Tak dawno z niektórymi nie widzieliśmy się! Jak miło byłoby się spotkać i powspominać szkolne czasy!”
I udało się! Siedzimy obok siebie po 58 latach od daty ukończenia Szkoły Podstawowej w Łowcach.
Często na takich spotkaniach organizowanych po tylu latach - śpiewny jest refren piosenki:
„Jak przeżyć wszystko jeszcze raz,
jak wzbudzić blask, który dawno zgasł.
Jak przeżyć wszystko jeszcze raz,
gdy w każdym z nas żal minionych lat.
Jak przeżyć wszystko jeszcze raz,
jak ocalić ginący czas,
tak szybko ginący czas”.
Znając Was wszystkich wierzę, że przeżyjemy to nasze spotkanie w sposób bardzo radosny. Będziecie mile wspominać nasze czasy szkolne, nasze zwariowane pomysły i szalone przygody. Będziemy wspominać naszych rodziców, wychowawców, nauczycieli, księży, którzy w trudnych czasach robili wszystko, aby nas nauczyć czytać i pisać, aby wyposażyć nas w pewien zakres wiedzy z każdego przedmiotu, aby nas wychować i wpoić nam zasady moralne, wartości chrześcijańskie.
Czy im się to udało? Sądzę, że tak!
A dziś, gdyby tu byli z nami, byliby z NAS naprawdę dumni!”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie