
Już do was jadę… wnuczki – na profilu społecznościowym Henryk Cebula zapowiada 1 czerwca ubiegłego roku odwiedziny u wnucząt. Choć w jego życiu króluje satyra, nie rzadko sprośna, wernisaże, wyjazdy, spotkania, plenery i jarosławski plastyk – wnuki zajmują miejsce najważniejsze. To one kształtują terminarz zajęć pozalekcyjnych dziadka. A wpis z Dnia Dziecka jest tego przykładem.
Dziadek artysta czasu ma mało. Terminarz napięty, bo zajęć wiele. Lekcje w plastyku, a potem już trzeba wybierać, ale wnuki są zawsze najważniejsze: – Stan jest wyrównany ośmioro dzieci – ośmioro wnuków. Średnio po jednym wnuku na jedno dziecko – wylicza. To statystyka, w praktyce wygląda to inaczej. Piątkę wnuków ma u najstarszej córki Kingi w Tryńczy. To Alicja (12 lat), Sara (10 lat), Mikołaj (8 lat), Jaśko (6 lat) i roczny Miłosz. U młodszej córki Ilony jest 11-letnia Zuza i siedmioletnia Klara. Ale obie daleko od dziadka, bo cztery kilometry od Puław. I jeszcze jedna wnuczka – siedmioletnia Apolonia - córka najstarszego syna Przemka. Wróciła niedawno z rodzicami z Francji. – Pola, w połowie Francuzka, imię otrzymała po babci, mojej żonie Helenie Apolonii. Liczę na więcej wnuków, ale niektóre z pozostałej piątki moich dzieci dopiero myślą o tym, a inne jeszcze mają na to czas, bo studiują. Mam jednak nadzieję, że w przyszłości liczba ta zostanie co najmniej podwojona – mówi.
Zespół do kolędowania już jest
Wnuki to dla dziadka przyjemności i duma. To on uczestniczy w ich występach, gdy rodzice zapracowani nie mogą wyrwać się z pracy, on wozi po odbiór nagród, oklaskuje popisy. A tych nie brakuje, bo trójka z wnuków uczęszcza do szkoły muzycznej w Przeworsku. Alicja gra na skrzypcach, Sara na wiolonczeli, a Mikołaj na akordeonie. – Zespół do kolędowania jest już zgrany, brakuje jeszcze instrumentu dętego, ale szansa jest w Jaśku, chociaż on na razie tańczy, nawet po medal do Łańcuta z nim jeździłem. Wnukami dziadek zajmuje się bardziej niż swoimi dziećmi. Jest na zawołanie, w różnych przypadkach, w ważnych przypadkach, ale czasami dla wygodnictwa rodziców troszeczkę – żartuje. – Dlatego pewne obowiązki sobie ustalamy. Podzieliliśmy je, rodzice zawożą dzieci z Tryńczy do szkoły muzycznej do Przeworska, ja odwożę je do Tryńczy. W piątki, po zajęciach muzycznych czasami zostają u mnie na noc. Przy okazji dłużej telewizję pooglądają, bo zięć podchodzi do tych spraw rygorystycznie. W sobotę przedpołudnie spędzamy razem, gotuję dla nich. Lubią moją kuchnię – chwali się Henryk Cebula. Dziadek przemyca też słodycze: – Córki mają do mnie pretensje, że ja im przywożę słodycze. A komu mam przywozić? Wnukom! – śmieje się.
Konik wygląda jak wąż, tylko ma cztery nogi
Dziadek artysta, rysownik satyryk, nagradzany na całym świecie, nauczyciel rysunku i malarstwa w Zespole Szkół Plastycznych w Jarosławiu dba o rozwój artystyczny wnucząt, ale nie ingeruje w ich twórczość: – Zaopatrzyłem wnuki w farby, bloki, kredki i nie wtrącam się do tego, co robią. Dziecku nie można narzucić, czy to, co rysuje jest ładne czy brzydkie. Tak samo jak w szkole uczniom. Dziecko wie najlepiej, co jest dobre. To co ma w głowie, jak to widzi, tak pokazuje. Konik wygląda tak, jak dziecko sobie wyobraża. Konik wygląda jak wąż, tylko ma cztery nogi. To jest cała filozofia. A dziadek tylko chwali. Najgorzej jak chce się wstawić to, co robią w jakieś ramki – podkreśla. – Sara z Alicją wygrały wiele konkursów plastycznych, a Sara została nawet laureatem konkursu ogólnopolskiego. To cieszy – dodaje dumny dziadek.
Szampan i szaleństwa w ogrodzie
Bycie dziadkiem zobowiązuje, a jeszcze dziadkiem z siwą brodą! Dlatego Henryk Cebula ma swoją coroczną misję: rolę Mikołaja. Ma też swoje obowiązki związane z urodzinami wnuków: – Szampan bezalkoholowy od dziadka musi być, czasami tort. Wnuki lgną do dziadka. Lubimy, oczywiście wakacje, gdy możemy więcej czasu spędzać razem. Z rodzicami od małego przechodzą szlaki Bieszczadów, Beskidu Niskiego, zwiedzają zagraniczne miasta. A z dziadkiem szaleją w ogrodzie: kopiemy piłkę, zjeżdżamy na zjeżdżalni, chodzimy po rzece i skaczemy na trampolinie, ale fikołków dziadek już nie robi. Musi uważać, by się nie połamać, bo potrzebny jest wnukom – podkreśla.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Fot. Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie