
Rozmowa z Tomaszem Fortuną, wieloletnim koszykarzem Znicza Jarosław i Sokoła Łańcut, obecnie trenerem III-ligowej drużyny AZS PWSTE Jarosław o swoich związkach z koszykówką i próbach jej odtworzenia w Jarosławiu
Jesteś doświadczonym koszykarzem, wychowankiem Znicza Jarosław, w którego barwach rozegrałeś wiele sezonów na wszystkich szczeblach rozgrywkowych. Ostatnie 7 lat spędziłeś w Sokole Łańcut. W tym roku postanowiłeś zakończyć karierę. Ale z koszykówką się nie rozstałeś.
– Zgadza się. Decyzję o zakończeniu przygody z koszykówką podjąłem w tym roku. Mam 35 lat. W trakcie sezonu stwierdziliśmy z żoną, że to koniec, że trzeba trochę dłużej w domu posiedzieć. Pech chciał, że nie dograłem tego sezonu do końca, w drugiej rundzie play-off na meczu w Warszawie doznałem kontuzji zerwania wiązania krzyżowego i w taki sposób moja kariera dobiegła końca. Nie porzuciłem jednak koszykówki. Przez tyle lat to robiłem i ciężko by mi było teraz od tego się tak po prostu odciąć. Od trzech lat zajmuję się grupami młodzieżowymi, a od tego roku drużyną III-ligową AZS PWSTE Jarosław.
Przez kilka lat po upadku Znicza w Jarosławiu nie było koszykówki. Co to za drużyna, którą trenujesz dzisiaj?
– AZS Jarosław działa w naszym mieście od trzech lat. To jest stowarzyszenie. Działamy przy Państwowej Wyższej Szkole Techniczno-Ekonomicznej w Jarosławiu. Sprawami czysto organizacyjnymi zajmuje się Artur Świątek, prezes AZS-u w Jarosławiu. On załatwia wszystkie sprawy organizacyjne. W głównej mierze jesteśmy finansowani przez miasto i uczelnię, która udostępnia nam swoje obiekty. Na dzień dzisiejszy mamy jedną grupę seniorską, która gra w III lidze i drużynę młodzieżową zgłoszoną do rozgrywek kadetów U-16. Oprócz tego mamy też dwie najmłodsze grupy, chłopaków z podstawówek, którzy dopiero zaczynają. III liga to liga amatorska. Nikt za grę w niej nie dostaje żadnych pieniędzy. Natomiast zgłoszenie ich do rozgrywek już kosztuje. Swoim zasięgiem liga obejmuje województwo podkarpackie i lubelskie. Najdalszy wyjazd w tym roku będziemy mieć do Białej Podlaskiej. Kawał drogi i finansowo klub odczuje to bardzo. Głównie na to potrzebujemy pieniędzy. Na sprawy organizacyjne.
Jaki jest klimat do prowadzenia drużyny koszykówki w Jarosławiu dzisiaj?
– Atmosfera do koszykówki zawsze w Jarosławiu była i zdaje się, że jest nadal. Na nasze mecze przychodzi średnio 500 osób. To dużo. Ale nie ukrywam, że jest nam ciężko. Ograniczają nas koszty. Wiadomo, że pieniądze są potrzebne w sporcie, bo bez tego nie da się funkcjonować. Są wyjazdy, są mecze. To wszystko ktoś musi zorganizować, a to kosztuje. Tymczasem ludzie za bardzo nie chcą nam pomagać teraz. Myślę, że to przez stare wspomnienia związane ze Zniczem, które nie są najlepsze. Przynajmniej te z końcówki, bo początki były przecież super. W pierwszej lidze i ekstraklasie atmosfera była wspaniała, dużo wygrywaliśmy i dużo ludzi chodziło na mecze. Wciąż szukamy sponsorów i mam nadzieję, że w końcu kogoś znajdziemy i że nam pomorze.
Jakie cele stawiacie sobie w tym sezonie?
– Chcemy się stawać lepsi z miesiąca na miesiąc. Potrzebujemy czasu. Chcemy najpierw wyszkolić swoich chłopaków, żeby nie ściągać zawodników nie wiadomo skąd. Poza tym nie ma na to pieniędzy i nie o to w tym chodzi. Chodzi o to, żeby nawet grać w tej III lidze, ale swoimi chłopakami, żeby kiedyś do tej II ligi awansować. Zobaczymy, co będzie później. Na razie nie patrzymy tak daleko w przyszłość. Skupiamy się na tym, co mamy dzisiaj. Zobaczymy jak się rozwiną chłopcy, na których stawiamy.
Rozmawiał
Szczepan MAZIAREK
Fot. Szczepan Maziarek
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie