
To co pan robi, to jest podłe! – mówiła do radnego Marcina Nazarewicza radna Dorota Batiuk-Jankiewicz podczas poniedziałkowej sesji Rady Miasta Jarosławia. Radny zasugerował, że powinna wyłączyć się z zespołu kontrolującego wydatki na promocję, a w nich m.in. wydatki na dostawę wiązanek kwiatów i wieńców przez jej mamę. Wtórował jej radny Jarosław Litwiak: - Obraża pan panią Dorotę po raz kolejny. Ja już panu powiedziałem, że poszedł pan trochę za grubo, to się skończy gdzie indziej – mówił, odwołując się do wytknięcia mu przez radnego Nazarewicza pobranie wynagrodzenia za prowadzenie Dni Jarosławia z CKiP, a potem uczestniczenie w kontroli tej jednostki.
Radna Dorota Batiuk-Jankiewicz z Klubu Radnych Wspólnie Zmieniajmy Jarosław (klubu wspierającego burmistrza) dostarczała w latach 2014-2018 do Urzędu Miasta kwiaty, wiązanki, wieńce na różne okoliczności. W przetargach, w których brała udział, ocenie podlegała nie tylko cena, ale także odległość kwiaciarni od ratusza. Ile kwiatów i wiązanek dostarczała, trudno określić, bo w ogłoszeniach przetargów nie ma takich informacji. Znamy natomiast kosztorys ofertowy przetargu na 2023 r. Kosztorys ofertowy (bez cen) obejmuje: 185 większych lub mniejszych wiązanek lub storczyków, 10 wiązanek pod pomnik, 15 wiązanek do darów, 65 różnego rodzaju wiązanek warszawskich, 10 wieńców na nóżkach, 10 wieńców okrągłych.
Gdy 21 października 2018 roku Dorota Batiuk-Jankiewicz została radną miejską z obozu burmistrza Waldemara Palucha, według ustawy samorządowej nie mogła uczestniczyć w przetargach na dostawę kwiatów dla urzędu. 26 listopada zrezygnowała więc z prowadzenia jednej ze swoich kwiaciarni, akurat tej położonej najbliżej ratusza, bo przy ul. Grodzkiej 4. Kwiaciarnię tę, 27 listopada 2018 r., przejęła jej matka, będąca na emeryturze, Marta Batiuk, była radna miejska. I w tej kadencji to ona zajmuje się dostarczaniem kwiatów na urzędowe imprezy i uroczystości.
Natomiast radny Jarosław Litwiak, również z klubu radnych WZJ, klubu wspierającego burmistrza, jako radny miejski zawarł w 2022 r., jak podaje w oświadczeniu majątkowym, umowę zlecenie z Centrum Kultury i Promocji na 1 228,57 zł na prowadzenie Dni Jarosławia. Radny prowadził Dni Jarosławia również w 2023 r. Przypomnijmy, że za swoją społeczną działalność radny, podobnie jak i inni radni pełniący funkcję przewodniczących komisji pobiera co miesiąc ponad 1800 zł z miejskiej kasy.
Należy więc zadać pytanie natury etycznej, czy radna Dorota Batiuk-Jankiewicz, przewodnicząca komisji rewizyjnej, członek zespołu kontrolującego wydatki miasta na promocję w ramach tej komisji, w tym na kwiaty zamawiane przez urząd, może kontrolować jednostki, dla których wcześniej sama świadczyła usługi, a teraz robi to jej matka?
Podobne pytanie należy zadać w przypadku radnego Jarosława Litwiaka, również członka zespołu kontrolującego wydatki na promocję urzędu miasta i Centrum Kultury i Promocji, czy prawo moralne pozwala mu na kontrolowanie jednostki, z którą zawierał umowy?
Kwestia ta została poruszona w poniedziałek (22 stycznia), podczas obrad rady miasta przez radnego Marcina Nazarewicza, również członka tego zespołu, i wywołała burzę. - Myślę, że to już jest pora, żeby mieszkańcom wyjaśnić, jak funkcjonuje nasza szanowna komisja rewizyjna. Otóż szanowni państwo, przewodnicząca Dorota Batiuk-Jankiewicz może sama o tym opowiedzieć. Co roku jej mama dostarcza kwiaty do urzędu miasta Jarosławia w ramach umowy. Pytanie, czy zachowuje obiektywizm (radna Dorota Batiuk-Jankiewicz – wyj. red.) w tej sytuacji, będąc przewodniczącą komisji rewizyjnej? Na poprzedniej sesji był temat, pan Jarosław Litwiak szeroko argumentował, są nagrania, że wykonuje na umowę zlecenie pracę w Centrum Kultury i Promocji. Jest to drugi członek naszej komisji i zespołu kontrolującego (wydatki na promocję – wyj. red.). Więc pytanie, czy można kontrolować własne czynności samemu? Warto byłoby wystąpić z tego zespołu i nie kontrolować, jeżeli mówimy o jakiejś etyce. Kiedy na spotkaniu zespołu kontrolującego chciałem poruszyć kwestię wydatków urzędu miasta właśnie na dostawy kwiatów, które stanowią jedną z form promocji, usłyszałem że to nie jest forma promocji. Dlaczego? Nie wiem – mówił radny Nazarewicz.
Ad vocem radna Dorota Batiuk-Jankiewicz poruszyła kwestię niedokończenia kontroli opłat za odpady komunalne, którą prowadzi zespół radnego Marcina Nazarewicza. - Pan próbuje mnie atakować, mówiąc że moja mama dostarcza kwiaty, proszę mi powiedzieć, w którym miejscu dochodzi do złamania prawa? Chciałam powiedzieć, że w momencie kiedy ustalaliśmy plan pracy komisji rewizyjnej, kiedy powoływaliśmy zespoły kontrolne, nie spotkałam się z taką uwagą, że powinnam się wyłączyć z tego zespołu. Mało tego ustalaliśmy przedmiot tej kontroli, ja zagłosowałam, by ta kontrola się odbyła. I powiem coś jeszcze, kiedy ta kontrola się odbywała, państwo robiliście rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. Bez informowania całej rady miasta próbowaliście poszerzyć zakres tej kontroli. Jeżeli my zgłaszaliśmy jakieś uwagi, byliśmy atakowani, że nie jesteśmy obiektywni. Panie radny, jeżeli pan chce we mnie uderzyć, proszę bardzo. Proszę próbować. Mnie to nie złamie. Naprawdę. Pan zagłosował, żebym była przewodniczącą komisji, trzeba było złożyć wniosek, żeby mnie odwołać. To co pan robi, to jest podłe! I to tylko i wyłącznie świadczy o panu – kończyła wypowiedź radna Batiuk-Jankiewicz.
W podobne tony uderzył radny Jarosław Liwiak, również poruszył temat niezwoływania przez radnego Marcina Nazarewicza zespołu do kontroli wydatków na odbiór odpadów komunalnych (ale do tego tematu powrócimy w osobnym artykule). - Druga rzecz, obraża mnie pan po raz kolejny. Obraża pan panią Dorotę po raz kolejny. Ja już panu powiedziałem, że poszedł pan trochę za grubo, to się skończy gdzie indziej. (…) Jeżeli pan uważa, że to jest moje zatrudnienie i mój dochód przez cały rok, to gratuluję pomysłu. Gdy kontrolowaliśmy promocję skoczył pan do pani Doroty i do mnie, żeby nas wykluczyć z zespołu kontrolującego, bo my działamy we własnym interesie. Ja nie wiem, jaki ja mam interes w tym, że ja jestem zatrudniony w CKiP? Tak jak pan był zatrudniony kiedyś w komunikacji miejskiej. To tak nie działa – mówił radny Litwiak.
Przypomnijmy, że Marcin Nazarewicz, zanim został radnym, od wielu lat kierował zespołem informatyków w Urzędzie Miasta Jarosławia. Gdy został radnym w 2018 roku, nie mógł być pracownikiem urzędu. Zwolnił się i został zatrudniony w jednostce organizacyjnej podległej miastu - Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym, na co prawo mu zezwalało. W niedługim czasie złożył wypowiedzenie i i rozpoczął własną działalność gospodarczą. Gdyby kontrola zespołu obejmowała MZK, wypadałoby zadać radnemu Nazarewiczowi podobne pytanie, jakie stawiane jest radnym Jankiewicz i Litwiakowi. Ale kontrola MZK już nie obejmie, bo tego zakładu już po prostu nie ma.
Wracając do obrad rady, jeszcze przed wypowiedzią radnych Jankiewicz i Litwiaka głos zabrała sekretarz miasta Magdalena Kapusta. - Chciałam zdementować informacje radnego Nazarewicza. Pani radna Batiuk-Jankiewicz nie ma zawartej umowy na dostawę kwiatów dla Urzędu Miasta Jarosławia – powiedziała ku zaskoczeniu niektórych uczestników i słuchaczy sesji.
W podobnym tonie wypowiedział się burmistrz miasta Waldemar Paluch. - Słyszę tutaj (…) nieprawidłowości z ust pana radnego, że pani Dorota dostarcza kwiaty do urzędu miasta – podkreślił.
Na te wypowiedzi zareagował radny Mariusz Walter (PiS). - Ja nie wiem, co państwo słyszycie. Ja nie słyszałem żadnej wypowiedzi, żeby ktoś powiedział, że pani Dorota dostarcza kwiaty. Nic takiego nie słyszałem. Zresztą są nagrania, można sobie odtworzyć. A jedno co słyszę często, to jest przekręcanie moich wypowiedzi i innych radnych. Ta dyskusja w waszym wydaniu jest przepiękna. Ale nikt mi nie odpowiedział, czy ten plan jest realny. Dyskutujcie dalej o waszych interesach!
- odniósł się do tematu uchwały, która miała zostać przyjęta, czyli planu pracy komisji rewizyjnej na ten rok.
Na te słowa natychmiast zareagował przewodniczący rady Szczepan Łąka (WZJ). - Czy pan nie za daleko wybiega, mówiąc o interesach?
Mariusz Walter przeprosił, ale dodał w kierunku prowadzącego obrady. - Przepraszam bardzo, ale proszę reagować, jak radny mówi o strzałach, bo czuję się, że ktoś chce mnie zastrzelić. Jak mówi, że grubo ktoś pojechał (...). To pan nie reaguje. Ale jak Walter coś powie...
Do dementowania przez sekretarz i burmistrza tego, co nie powiedział, odniósł się również sam zainteresowany, czyli Marcin Nazarewicz. - Dobrze, że jest to nagrywane, powiedziałem, że jest to mama pani radnej. Mam otwarty wynik postępowania przetargowego, można to sprawdzić w latach poprzednich. Jest to powszechnie dostępna wiedza. (…) Czy państwo jesteście w dobrym miejscu? - zwrócił się do radnej Batiuk-Jankiewicz i radnego Litwiaka. - Czy państwo powinniście kontrolować? Etycznie uważam, że nie! Ale to jest państwa i wyłącznie państwa sprawa. Ja bym nie kontrolował instytucji, z którą podpisałem umowę nawet jedną do roku, i stamtąd mam wynagrodzenie. I tyle. Koniec, kropka.
Wymieniani radni nie dawali za wygraną. - Pan radny, nie ma zupełnie żadnych hamulców. I tutaj takie wymyśla historie. Ja się czuję w tym momencie obrażona jako przewodnicząca komisji rewizyjnej. Pan mówi, że ja spowalniam (prace zespołu kontrolującego – przyp. red.), bo moja mama dostarcza kwiaty do urzędu miasta. To nie jest żadna tajemnica, to wszystko jest na BIP-ie (Biuletyn Informacji Publicznej - wyj red.). Nie wiem, o co panu chodzi? - zwróciła się do radnego Marcina Nazarewicza radna, przewodnicząca komisji rewizyjnej Dorota Batiuk-Jankiewicz.
Dyskusję uciął radny Wiesław Strzępek, zwracając się do przewodniczącego. - Proponuję, skoro nie ma dyskusji na temat planu, byśmy przyjęli ten plan.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
***
O co chodzi radnemu Nazarewiczowi i czy jakieś historie wymyśla? Czego pani radna Dorota Batiuk-Jankiewicz nie rozumie? Albo pan Jarosław Litwiak, mówiąc o obrażaniu go i jego koleżanki radnej? Czemu pan przewodniczący oburza się, gdy radny Walter mówi o interesach? Czego państwo radni z tej dyskusji, która tylko jakiś ciąg dalszy miała na sesji, nie mogą pojąć?
Jest w Kodeksie postępowania administracyjnego art. 24 par. 1, który mówi o tym, że pracownik organu administracji publicznej podlega wyłączeniu od udziału w postępowaniu w sprawie, w której jest stroną albo pozostaje z jedną ze stron w takim stosunku prawnym, że wynik sprawy może mieć wpływ na jego prawa lub obowiązki. Podobnie w sprawie swego małżonka oraz krewnych i powinowatych do drugiego stopnia, itp. Jeżeli jakaś sprawa dotyka urzędnika, po prostu zostaje z niej wyłączony lub sam się wyłącza.
Nie ma artykułu w ustawie samorządowej, który zabraniałby rodzinie radnego zawieranie umów z samorządem, w którego radzie zasiada jej członek. Nie ma artykułu w ustawie samorządowej, który jasno zabraniałby radnemu zawieranie umowy zlecenia z jednostką administracyjną urzędu miasta i pobieranie z niej wynagrodzenia. Nie ma przepisu podobnego do art. 24 Kpa, który wyłączałby radnego z prac komisji, która urząd lub takie jednostki kontroluje. Ale jest jeszcze coś takiego jak prawo moralne, prawo etyczne. Prawo niepisane, ale bardzo ważne w wyznaczaniu kanonów życia społecznego, a już na pewno kanonów funkcjonowania radnego, osoby publicznej, której mieszkańcy zaufali i jej powierzyli reprezentację.
Jeżeli państwo radni nadal tego nie rozumieją, to gratuluję im pojęcia misji radnego!
Tak na marginesie. Radny społecznik, który pobiera ponad 1 800 zł diety co miesiąc z urzędowej kasy niezależnie od tego, czy bierze udział w komisjach i sesji, czy nie, a także na wakacjach, gdy sesje i komisje się nie odbywają, jeżeli już musi, bo jest taki niezastąpiony, nie mógłby poprowadzić miejskiej imprezy - Dni Jarosławia społecznie, czyli za darmo, a nie za 1200 zł? Czy za tym społecznym działaniem zawsze muszą iść diety i wynagrodzenia?!
EKZ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Koniec tej śmiesznej wierchuszki już w kwietniu wraz z tym marnym liściem na stanowisku głowy miasta, robią sobie biznesy kosztem nas mieszańców, brawo dla Pan Marcina Nazarewicza że nie boi się poruszać tematów prawdy!!!! Koniec z butami z Przemyskiej i układami, mieszkańcy obudzcie sie łupią nasze miasto jak mało, milionerzy..... WSTDY!! Czas na Zmiany wszystko lepiej tylko nie ten układ WP koniec już w kwietniu!!!
Brawo Pan Marcin.
A nie mowilam, juz ponad 8 lat temu: ze hipisi w garniturach wyjda jaroslawianom bokiem, zostawia miasto zaniedbane, w poteznych dlugach, ktore skoncza sie drenowaniem ich portfeli przez wiele, wiele lat. No ale spij durny narodzie snem glupiego, spij i snij o Taj Mahal nad Sanem
Jeden z tych pseudoradnych, o którym mowa w artykule to dawny bywalec nieistniejącej już speluny na ul. Przygodzie w Jarosławiu
Już od 4 lat zauważam, że Pan burmistrz wraz z swoimi akolitami, nauczył się od wyżej postawionych niż w samorządzie działczy pis, czerpania pełnymi garściami z przywilejów władzy. Myślę, że po wiosennych wyborach wyjdą jeszcze inne kwiatki, które obnażą tzw. gospodarność włodarzy naszego grodu. A co do braku refleksji pani i pana radnych, uczestniczących w kumoterstwie-no cóż, jak mówił klasyk,, ciemny lud wszystko kupi". Otóż już nie kupi.
Wybory samorządowe już niedługo.
Czerpanie garściami nie ma nic wspólnego z przynależnością do jakiejś partii. To wychowanie i przebywanie w takim samym towarzystwie. Każda władza deprawuje. Trzeba być uczciwym z natury, a nie tylko w niedzielę.
Batiuk, podłe to jest kupowanie kwiatów od matki. Oby do wiosny, bo potem sama będziesz sprzedawać ale już nie do UM.
Przecież pan burmistrz ciągle śpiewa " nie mogę zrobić nic sterowny jestem wciąż"
Kilka razy już wspominałem aby radni wzięli przykład z Pruchnika gdzie radny nie uczestniczący w pracach komisji ,udziału w sesji ma pomniejszoną dietę o 20 % ?
bardzo podobają mi się artykuły z taką ilością cytatów. Im więcej faktów i im mniej sugestii co do ich interpretacji tym łatwiej uświadomić sobie, co dzieje się w ratuszu. Może to czas, aby każdy świadomy jarosławianin zaczął oglądać transmisje z sali obrad? A może to pomysł dla redakcji EJ by przygotowywać wideo-skróty wielogodzinnych dyskusji? dziękuję za rzetelny tekst.
Piszecie państwo o wyborach. Ale sami doskonale wiecie, że nic się nie zmieni. W naszym mieście nic się nie zmieni. Będą te same osoby bo tak to już wygląda. Pokrzyczą między sobą a I tak zostaną wybrani.
Ale jaja ale jaja wielkie halo o jakąś wiązankę która i tak trzeba kupić czy wy się słyszycie jakbyście panie MW lub panieMN mieli jakieś piwonie w ogródku też byście chcieli sprzedać
Tylko nazario da nam wolność buhahahaha, a komuś kto promuję na siłę tą lokalną kopię krzykacza kołodziejczaka może i jakiś gabinecik blisko urzędu jak to było kiedyś
W punkt trafione na siłę i dopychane kolanem ale ten nie jest stały bo z Burmistrz em najpierw był a teraz zastąpił Mariusza taka to polityka tam u dołu
O, obrońcy burmistrza się obudzili? Hahaah
Ale afera, na miarę FOZZ! Nie macie innych problemów tylko kwiatki?
Do kwietnia już nie daleko Pajace z bandy palca
Oczywista oczywistość(jak mawiał klasyk),że ani Pani Dorota Batiuk-Jankiewicz ani Pan Jarosław Litwiak nie powinni kontrolować wydatków miasta w materii,w której sami lub ich członkowie rodzin są stronami.Szkoda,że tego nie rozumieją,czują się obrażani i jeszcze straszą Pana Nazarewicza.Czas na zmiany Jarosławianie !!!
Brawo Panie Marcinie.
Jarosławianie obudźcie się!!! to co się ostatnio dzieje w naszym mieście nie jest już śmieszne. zaczęła sie walka o koryto, a raczej o nie oderwanie od niego! kilka faktów (kolejnośc zupełnie przypadkowa): 1 lodowisko - rok temu zamknięte, przed samymi feriami, bo drogo, bo nie ma pieniedzy w kasie miejskiej, a w tym roku co??? otwarte w świetle fleszy w towarzystwie wiecznie tych samych pingwinków (co prawda niemych podczas sesji rady miasta), ale jakże wiernych, biernych, miernych, ale wiernych. To co??? juz sie pojawiły pieniązki w kasie??? energia tansza??? nie!!! wybory w kwietniu ,wszystko się zrobi, żeby koryto utrzymac. 2 oswietlenie uliczne - wyłaczone w skutek przeprowadzonych "legendarnych" pod względem ilosci bioracych w nim udział mieszkanców (klasy szkolne sa liczniejsz), a w tym roku co???? a no ankieta na fb, które ulice doswietlic??? i co??? a no jasnie wielmozny pan zycia i smierci wlaczyl. Pytanie: to juz teraz są na to pieniadze??? rok temu nie bylo, energia droga, niewazne bezpieczenstwo mieszkancow, teraz sie dalo??? jasne - wybory w kwietniu. 3 dziury na ulicach i brak odsniezania. jeszcze obywatel nie zglosi pretensji, najczesciej na fb i juz prosze jada, gumiakami upychaja mase, odsniezaja, sypia sol, wczesniej bombardujac informacjami na fb (a jakze - jest spora grupa w ratuszu i podleglych jednostkach, ktora ma na celu jedno - blyskawiczna reakcje, nie, nie mieszkancy na wasze problemy, tylko na jakiekolwiek skargi na chana z koniaczowwa). kraina mlekiem i miodem plynaca jaroslaw, szkoda tylko ze teraz przed kwietniem - bo wybory. i slowo klucz a propos ulic - wszystkie nie miejskie tylko powiatowe lub wojewodzkie, my chetnie damy rade tylko to nie nasze. klamstwo i obluda to drugie imie obecnie rzadzcych w miescie. 4 podatki - rok temu podniesione do maksymalnych stawek, teraz laskawca nie ruszyl - dobry ludzki pan, hahaha zart przeciez wiecie - kwiecien - wybory, w innym przypadku znow by podniosl!!! tak na marginesie - super gospodarz - dajcie pieniadze bede rzadzil!!! tak to kazdy potrafi. jak cie przedstawiali - specjalista od pozyskiwania pieniedzy zewnetrznych. co zrobiles??? zadluzyles miasto!!! cokolwiek zrobiles to bylo na kredyt lub za pieniadze zalatwione przez P. Minister. wszystkie twoje wnioski zostaly odrzucone! albo pozwolicie podniesc podatki albo beda zwolnienie w mosir (tak bylo rok temu) - pamietamy!!! falsz i obluda! prywatny folwark zrobiony z ratusza i podleglych jednostek, pozbywanie sie fachowcow, a zatrudnianie swoich (nieudacznikow bez wyksztalcenia i doswiadczenia). na szczescie sprawiedliwosc nadchodzi, czas rozliczen, zycie sie o was upomni i o kazda ludzka krzywde, ktora wyrzadziliscie!!!
Wylałeś biedaku swoje żale. Masz tyle wspólnego z husarią co słoń z mrówką. Chęć dorwania się jak to mówisz do "koryta" przesłania ci spore dokonania obecnej władzy. Tylko po wygraniu wyborów trzeba zakasać rękawy i zasuwać, trzeba też najzwyczajniej umieć pracować. Rycząca krowa daje zwykle mało mleka. Tak więc rycz dalej .....
Nic dodać nic ująć, czas skończyć z ta Mafia w kwietniu, ciekawe jak tam spotkania na przemyskiej? Nikos Dyzma już liczy ostatnie dni przy korycie jak i jego akolici! Czas na zmiany na lesze moi kochani Jarosławianie!!!
Najlepiej niech wydatki kontrolują ci co nigdzie nie pracują są na rencie całe życie lub żyją z 800+ nie będzie się doczego przyczepić przejrzystość pierwszy klasa bo jak nic nie masz nie pracujesz to jesteś wolny gość możesz krzyczeć na innych żeby ruwnali w dół tylko krzykacze są aktywni choć sami nic nie robią lecą na negatywny elektoracie a raczej na mało rozgarniętych chyba im się wydaje że to jest program wyborczy w miasteczku
A sprawdzili radni czy nie zachodzi kumoterstwo ztom babką co pod halo sprzedaje jajka i kwiatki z łąki czy Radny Łąka nie ma tam udziału ???? Śliska sprawa!!!!!
Brawo dla pana Marcina , czas już skończyć z tą mafią z Ratusza i ul. Przemyskiej
Przygadał kocioł garkowi. Bawili się razem to było ok. Teraz już się nie bawia to jest jak widać. Bagno bagno.
Witam M.N zrobi wszystko aby osiągnąć swój cel (wszystko!!) Jest mu na rękę aby wyciągać przed wyborami takie "kwiatki" Ten krzykacz robi to wszystko aby być postrzeganym jako wzór cnót- którym nie jest. Przy tym człowieku trzeba uważać co się mówi nawet żartami bo zrobi z tego użytek bez względu na człowieka, który w danej chwili jest mu potrzebny. . To narcystyczny człowiek , dla bycia w centrum uwagi zrobi wszystko i tylko to się liczy. Tak na marginesie dziwię się za ta łatwo dajecie się mu sobą manipulować.
To prawda najpierwej lizał się doPalucha potem wydudkal nawet do dzielnicy żeby się dostać najpierw się umówił o poparcie potem zezarl tą osobę która była w porządku zktora się umawiał po plecach cudzych idzie wyciąga brudy fe!!!!!!!!!
Tak właśnie jest . To cwaniak, który zadepcze aby się wspinać wyżej. Człowiek to tylko dla niego trampolina. Otwórzcie oczy. Niepartyjny, partyjny teraz już niepartyjny czyli jaki., a taki jaki w danej chwili potrzebny hehe
Do mieszkańca, Polaka i Michałka - wyluzuj i podpisz się właściwie. Po co się rozdrabniać na kilka wpisów. Nie jesteś obiektywny tylko rzucający inwektywani. Ale to jest przecież twój i wasz styl. I z tym trzeba w kwietniu skończyć ! Drżyjcie więc kimbinatorzy z otoczenia burmistrzowego. Ten cyrk i to bagno jarosłąwskie nalezy odesłać do historii - niestety niefajnej historii Jarosławia. A układziki ... no cóż, przerwać niech się ci wszyscy układający się wezmą do pracy. Po prostu do pracy, jak normalna i całkiem spora część jarosławskiego społeczeństwa. Dosyć już z emerytami na stołkach - niech ustąpią wreszcie miejsca młodym jarosławianom, a nie spadochorniarzom z okolicznych gmin. Oni tam płaca podatki, a tu w Jarosławiu się dorabiają... de facto niewiele robiąc dla Jarosławia ! Cóż dla Jarosławia wy zrobliście tj. mieszkańcu, Polaku, Michałku ...a nawet wielce to parwdopodobne, że jesteś "jeden w trzech osobach cha cha cha" ? Startujący na burmistrza Pan Nazerewicz deklarował się zawsze po stronie pracy i dzialania na rzecz miasta - tak, jak obecny burmistrz. Tylko, że burmistrz ze swoją świtą po przejęciu steru nad kasą ...się zamknął na to działalnie - wolał otoczyć się wianuszkiem podobnych cwaniaków i ...przetrwać kadencję. Zauważcie - bo trudno tego nie zauważyć - że dopiero pod koniec kadencji "się obudził" i...a to seniorów odwiedza, a to z mieszkańcami dzielnic się spotyka. Wcześniej tylko w uroczystościach kościelnych wybranych uczestniczył A przed Bożym Narodzeniem ...i to już jest hicior na TikToka... wędził szyneczki, by w lodówce dla potrzebujących zostawić. No proszę, jaki społecznie wrażliwy człowiek ! Gratulacje nie tylko dla burmistrza, ale przede wszystkim dla operatora kamety - brawo wy !
To nie inwektywy, mylisz pojęcia, tylko obiektywnie stwierdzam fakty. Mieszkańcy zrobią to co uważają i dostaną to na co zasługują :). Nie mam i nigdy nie miałem nic wspólnego z polityka, Choć tak naprawdę na miano polityka ,za którego co niektórzy się uważają , to trzeba zasłużyć i mieć choć trochę pojęcia - choć trochę. a nie tylko intrygami, cwaniactwem , bezczelnością i krzywda innych przeć do przodu. Jak później można spojrzeć sobie w oczy Pozdrawiam. To mój ostatni wpis ,mieszkańcy zrobią co uważają. Mamy demokrację. Tylko proszę mi nie zarzucać, że jestem z układu bo nie jestem i nie będę i tyle. :)
Do Michałka - brawo Ty ! Też nie jestem z żadnego układu. Ok - sorry - poprzednie dwa wpisy milczą ...z moich deudkcji wynika, że to ta sama osoba - zresztą... mentalność wyłaniająca się z treści wpisu wyraźnie na to wskazuje. Zatem szacun za autentyczną bezpartyjność. Ale określenie cwaniak jest w tym przypadku inwektywą, albo delikatniej, jak wolisz... pomówieniem. Natomiast kandydującego pana na burmistrza obserwuję i mam kolkwialnie mówiąc wyrobiony pogląd; to super kandydat, żaden cwaniak ! Tyle w temacie - popieram i w tym działaniu jest nas sporo, sporo, sporo jarosławian.
Dla jasność. Używając słowa cwaniak miałem na myśli szczwany lis, cicha woda, gracz , spryciarz. To w polityce atut o ile ktoś uważa się za polityka :) Pozdrawiam
Obserwuję to wszystko i widzę w panu Łukaszu L. pasję w tym co robi . Uważam, że byłby lepszym kandydatem na Burmistrza niż p M.N , który , nasuwa się pytanie czemu głosował za p. Dorotą i nie zgłaszał wcześniej faktu, że nie powinna być w komisji rewizyjnej ? Myślę , że to jest bardzo brzydka kampania i celowe, na siłę wyszukiwanie "wielkich afer". Panie M czemu wcześniej pan nie interweniował , czemu nie alarmował pan radę , mieszkańców że coś takiego się dzieje? czemu nie powiedział pan koleżance z rady, pani Dorocie, że nie powinna być w komisji ? a może na rękę panu to i teraz chce pan być widziany w oczach mieszkańców jako ten jeden sprawiedliwy? Mnie pan Nie przekonuje i powiem więcej, jest to słabe co pan robi . Brawo dla p. Jarosława, że wie jak powinien zachować się prawdziwy facet gdy atakowana jest kobieta :) Brawo
Ale kółko starych znajomków pogadajcie se w ratuszu jak nawet wiecie co kto pisze iż czyjego polecenia żenada
Minister od 20 lat nie podwyższył taksy notarialnej, a niektórzy ludzie i tak narzekają, że jest za drogo, bo to obecnie taki sport, targowanie się z notariuszem, to jest ponoć eleganckie. Inni od kilku lat widzą, że sytuacja jest krytyczna, nawet Gazeta prawna pisała, że trudno utrzymać kancelarię. Ale niektórzy widząc człowieka, wykształconego, specjalistycznie przygotowanego do koordynowania tego, jak obywatele kształtują najważniejsze sytuacje prawne obrotu, swoją sytuację prawną w najważniejszych w życiu sprawach i ponoszącego za to odpowiedzialność, mają uciechę, gdy mogą nim pomiatać. Zachowują się jak w muzeum figur woskowych. Gdyby stała tam figura zwykłego człowieka, przeszliby obok niej obojętnie, ale widząc figurę prezydenta, królowej czy papieża, mają ochotę go poklepać, złapać za nos, a nawet wykonywać ruchy frykcyjne. Notariusze sobie z tym często nie radzą, to nie są weterani walk w Somalii, popadają w hiperuległość i są gotowi zrobić niemal wszystko, a może i wszystko, byle nie rozgniewać chimerycznego, bezczelnego klienta, bo to niby eleganckie: być chimerycznym u notariusza i zachowywać się jak skarbnica wiedzy prawniczej. Nie denerwować klienta - chroniąc jego prawa i odmawiając czynności sprzecznych z prawem - który zdążył zorientować się, że notariuszom jest ciężko i w przeciwieństwie do np. sądu nie mają instrumentów ochrony, np. możliwości ukarania kogoś grzywną za ordynarne zachowanie, tzw. policji sesyjnej. Pewnie połowa pobieranych przez notariusza wynagrodzeń jest absurdalnie niska, symboliczna, gdy w innych krajach te same czynności kosztują wielokrotnie, czasem dwudziesto, trzydziestokrotnie więcej niż w Polsce. Notariusze mają zarabiać tylko na nieruchomościach, resztę pracy, m.in. konsultacje i porady, do których są zobowiązani, mają wykonywać dosłownie za darmo. Klienci nie chcą widzieć tego, że wynagrodzenie notariusza to nie tylko przygotowanie wydruków, ich opieczętowanie i zszycie. Nie widzą nakładu intelektualnego, wolą wmawiać samym sobie, że to śmieszna praca, chociaż sami, nawet wtedy, gdy są prawnikami, wolą się za nią nie brać i np. podyktować notariuszowi treść dokumentu - co zasadniczo byłoby zgodne z istotą pracy notariuszy. Przecież chodzi o dokumentowanie składanych pod kontrolą notariusza oświadczeń klientów - świadomych życiowo i prawnie obywateli demokratycznego państwa Unii Europejskiej. Większość bałaby się choćby samodzielnie kogoś wylegitymować i na podstawie czyjegoś dowodu potwierdzić tożsamość tego kogoś, np. na jego testamencie, który będzie skuteczny za 20-30 lat. Nie ma szans na to, aby taki klient dostrzegł ponoszoną przez notariusza odpowiedzialność, w końcu to śmieszna praca, czas który poświęca się klientowi, bo ten rozrósł się i jako wielki pan naprawdę uważa, że łaskę robi, że pojawia się w kancelarii (ale już nie w Biedronce czy Żabce), uświetnia ją swoją obecnością, a dając notariuszowi do ręki swój dowód osobisty, jakby mu kwiaty wręczał. On łaskawie da ci zarobić, a ty mu nie dasz nic w zamian, bo ty nie pracujesz, bo jest śmieszna praca. I tak w Polsce, w Unii Europejskiej, jeden z bardziej skomplikowanych zawodów wykonywanych w uciążliwych dla zdrowia warunkach okazał się śmieszną pracą. Klient nie widzi kosztu utrzymania kancelarii i różnorakich kosztów związanych z wykonywaniem zawodu, w tym składek, m.in. na ubezpieczenie, na samorząd, kosztów zakupu odpowiedniego oprogramowania, kosztów stałego podnoszenia kwalifikacji zgodnie z nakazem ustawowym. Tu najlepiej zacząć się pienić, że notariusze to ignoranci, oni nic nie potrafią, oni się nie rozwijają, więc o jakie koszty może chodzić, kłamstwo. Do tego klient na pewnie sam chętnie przechowywałby za darmo w swojej piwnicy setki, tysiące oryginałów cudzych aktów notarialnych i innych dokumentów oraz rejestrów. To nie są koszty. I to nie jest poniżenie i gnębienie człowieka, notariusza. A zdaniem Ministerstwa - nie kolejnego Ministra, który nie rozumie tego i innych zawodów prawniczych, dla których są w ministerstwie osobne wydziały - zdaniem ministerstwa notariusz ma zarabiać na nieruchomościach, a cała reszta? Poświadczenia, testamenty, odrzucenia spadku, poświadczenie dziedziczenia, pełnomocnictwa itd. Tu odpłatność może być symboliczna, a jeszcze lepiej jeśli klienci tej symboliczności nie będą widzieć, bo będą dzięki temu bardziej brutalni, przemocowi - trudniej będzie wytrzymać w zawodzie (licząc w przyszłości jedynie na najzwyczajniejszą emeryturę). Deregulacja to był jednak zły pomysł, dobry na jedną czy dwie kampanię wyborczą, ale nic poza tym. Gdzie tu równorzędność notariusza ministrowi? Pieniądze to nie wszystko (pieniądze nie dla wszystkich). Klient płaci 24,60 zł za poświadczenie podpisu na pełnomocnictwie do zawarcia umowy sprzedaży maszyn rolniczych za 600.000 zł, które właściciel udziela pośrednikowi, więc płaci i wymaga. I ciesz się notariuszu, że zarobisz sobie, masz klienta, ktoś przyszedł. Odrzucenie spadku i oddłużenie się w ten sposób na 70.000 zł (i odpowiedzialność notariusza do co najmniej tej kwoty) 76,26 zł z vat. Testament i zapisanie dziecku majątku o wartości 3 mln zł? 76,26 zł z vat dla notariusza. Oczywiście, że klient jest świetnie zorientowany w realiach, przychodzi z gotowym idealnym dla niech i dla otoczenia rozwiązaniem, niczego nie trzeba mu wyjaśniać, przed niczym nie trzeba go chronić. Jakbyś miał notariuszu stałą współpracę (na czym opiera się taka współpraca) z kilkoma deweloperami lub pośrednikami, po prostu unikałbyś jak możesz tych deficytowych czynności - to wprawdzie również ty zaniżałbyś wartość swojej pracy, ale dzięki efektowi skali wychodziłbyś na swoje. A tak? Ministerstwo podwyższyłoby i urealniło stawki za deficytowe czynności, klienci płaciliby w końcu tak jak na całym świecie, czyli realnie (sędzia przeprowadzający sprawę spadkową nie musi ze swojego wynagrodzenia utrzymywać sądu, kupować papieru do drukarki, mebli, komputerów itd.), zacząłbyś żyć i pracować godnie, normalnie, spokojnie - praworządnie - bez dziwactw, a tamci zaczęliby się wściekać na to, że można jednak normalnie pracować w tym zawodzie, nie będąc multimilionerem, ale zarabiając na racjonalnym poziomie, pracując bez popadania w krytyczne zależności od deweloperów, pośredników i innych. Tak nie może być, nie po to daliśmy się zniewolić, aby inni pozostawali bezstronni i niezależni, spokojnie pracując, wykonując ten zawód godnie bez przygód. Tu można pracować tylko tak jak my - inaczej się nie da. Zadusimy kolegów z mniejszych kancelarii i odwrócimy deregulację do stanu początkowego. Liczą się wielkie fabryki notarialne, a w małych miastach są dworce autobusowe i kolejowe, można pojechać do większego miasta i tam pójść do notariusza. W małych miastach notariuszy nie musi być, a na pewno ludzie, którzy tam żyją i pracują nie muszą mieć wyboru między notariuszami. Wystarczy jeden. Po co komu relacja zaufania i regulowanie swoich najważniejszych spraw z udziałem kogoś, komu naprawdę się ufa. Jest jeden albo nie ma na miejscu żadnego i też jest dobrze. Proboszczów jest tam co prawda dwóch czy trzech, ale burmistrz też jest tylko jeden. Obecnie koledzy często zarabiają połowę, jedną czwartą, a nawet mniejszą część wynagrodzenia sędziego, ale przecież sędziowie muszą się szanować, a notariusze nie. Niech zatrudnią się korporacyjnych fabrykach na etacie - pozostając bezstronnymi i niezależnymi strażnikami praw i wolności stron czynności notarialnych, w okowach zależności od swoich przełożonych uzależnionych od deweloperów, pośredników i innych. Demokracja i praworządność?
????????co to