
Mieszkańcy Piasków nie wyrazili zgody na budowę otaczarni w ich miejscowości. Zakład do produkcji asfaltu miał stanąć przy drodze w kierunku Charytan, w miejscu, gdzie przed laty planowane było wysypisko odpadów. Obok miała działać betoniarnia. Podczas spotkania wiejskiego tylko sołtys tej wioski Marian Sobolewski był za zlokalizowaniem tu inwestycji.
Zebranie wiejskie odbyło się w niedzielę 17 lutego o g. 14 w Świetlicy Wiejskiej w Piaskach. Temat gorący, więc i frekwencja duża. Na spotkanie przybyło ok. 70 mieszkańców. Piaski liczą ok. 50 gospodarstw. W spotkaniu wziął udział także wójt gminy Radymno Bogdan Szylar oraz właściciel istniejącego już w powiecie przeworskim podobnego zakładu. – Wszyscy pozbywają się tych zakładów, a nasz wójt chciał nam zafundować taki prezent na koniec kadencji. Nie mamy chodnika. Każdy wie, jaki ruch jest do przejścia granicznego w Korczowej. Działa autostrada, ale tu pojazdów nie brakuje. Przez ostanie tygodnie ludzie chodzili w zaspach po kolana. Niech tym się zajmą – mówi jeden z mieszkańców tej wioski.
Jak się dowiedzieliśmy, inwestor chciał na rzecz wioski, jako rekompensatę, przekazywać asfalt na lokalne drogi. To jednak nie zachęciło społeczności lokalnej. Nikt z mieszkańców nie podniósł ręki za poparciem tej inwestycji. Jako jedyny poparł ją sołtys Marian Sobolewski.
Czy asfaltowania byłaby uciążliwa dla mieszkańców?
Nie wszyscy mieszkańcy byli przeciwni tej inwestycji, ale, jak się dowiedzieliśmy, nie chcieli się wychylać. – Mi tam otaczarnia nie przeszkadza. Miałbym daleko od niej. Bo to w lesie, oddalona od wioski miała być. Patrzyłem po sali, czy ktoś się odważy. Nikt, oprócz sołtysa nie podniósł ręki, ja też nie chciałem się wychylać – mówi czterdziestoletni mężczyzna.
Czy inwestycja dojdzie do skutku? Inwestor na spotkaniu poinformował mieszkańców, że sprawę postawił uczciwie. Mieszkańcy nie wyrazili zgody, stwierdził, że poszuka innego miejsca.
Chcieliśmy porozmawiać o sprawie z sołtysem Piasków Marianem Sobolewskim, lecz on nie wyraził zgody na rozmowę.
Przypomnijmy, że mieszkańcy Radymna, zwłaszcza Złotej Góry od lat walczyli o likwidację funkcjonującej tam otaczarni. Pod koniec roku dyrekcja asfaltowni zapowiedziała wycofanie produkcji już od tego roku. Powiadomili także władze miasta Radymna, że poczynią starania o rozebranie zakładu.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Oby nie w miejscowosci Młyny, bo tam już maja smród z sortowni i wywypiska. Madrzy ludzie w Piaskach nie dali sie zmanipulować inwestorowi. Brawo dla was mieszkańcy.
W Polsce jak w lesie protesty przeciwko wszystkiemu a później pretensje że nie ma pracy
"W Polsce jak w lesie protesty przeciwko wszystkiemu a później pretensje że nie ma pracy" Gościu taką inwestycje to weź sobie na swoje podwórko! Mieszkańcy zadecydowali nie chcą takiej inwestycji, dla nich jest ważniejszy spokój i zdrowie. Gmina niech lepiej sprowadzi konkretnego inwestora, a nie takich którzy zarówno zatruwają i środowisko i samych ludzi. Podobna Inwestycja była w Mieście Radymno, też obiecywano ludziom cuda, jednak rzeczywistość okazała się całkiem inna, więc nie pisz głupot. Uważam że jesteś Trollem internetowym i piszesz bo piszesz pewnie za to ci płaca, ale mniej choć trochę honoru i godności i jak masz pisać głupoty to lepiej nic nie pisz. A mieszkańcy wykazali się na tyle zdrowym rozsądkiem, i nie dali się zmanipulować temu inwestorowi , że jestem pełen podziwu za ich rozsądek. Brawo
Mieszkam koło takiego syfu. Przestarzała instalacja wywala w powietrze ponad 200 kg pyłu i piachu. Limit roczny to 200 gram na metr, a "to" wywala w jeden dzień 3 gramy na metr. Transporty napieprzają tak, że można zwariować od huku. Dzień i noc. Policja jeździ tam co kilkanaście dni z interwencją i nadal jest tak samo. W dokumentacji są bzdury popisane. Wszystko wyliczone przez komputer i nikt tego nie ma szans sprawdzić. Jeśli jest jakaś wątpliwość to jest to ujęte jako "chwilowa uciążliwość", tymczasem dla okolicy to koszmar. Jeśli macie działkę minimum kilometr od takiego syfu, to macie szczęście. Będzie tylko waliło asfaltem, a z pyłem zmieścicie się w limicie rocznym. Ochrona środowiska jasno stwierdziła, że opadu pyłu nie mierzą, więc zostaje tylko zatrudnić na swój koszt biegłych lub gminy jeśli da się z gminą dogadać.