
Czekaliśmy na koniec dnia, nie podgrzewając emocji wyborczych, by odnieść się do hejtu, zarzutów i oskarżeń, które zostały skierowane dzisiaj pod adresem organizatorów debaty wyborczej, czyli Ekspresu Jarosławskiego i POD24, a także pod moim jako redaktora naczelnego. Skierowane przez Panią Marię Tabin-Matusz, jako Kandydata na Wójta oraz Komisarza Gminy Wiązownica, jej Rodzinę, Znajomych i fejkowe konta przez nich stworzone na potrzeby obrażania w internecie.
Szanowni Państwo
Na początku kampanii wyborczej Pani Maria mówiła o otwieraniu urzędu, otwartości, wprowadzaniu normalności w tej gminie. Te deklaracje padały podczas spotkań z mieszkańcami w każdej miejscowości. Wiele osób w to uwierzyło.
W ostatnim tygodniu działania Pani Marii stworzyły obraz, który zostawiam ocenie Czytelników. Sami Państwo oceńcie, czy to jest normalność? Dzisiejsze oświadczenie Pani Marii Tabin-Matusz opublikowane w ostatnim dniu kampanii na Jej profilu obnażyło bezradność i desperację. Została uruchomiona machina fejkowych kont i wpisów przez nich dokonywanych z pomówieniami, zarzutami oszustwa, itp., na które Pani Maria nie zareagowała. Znikały natomiast komentarze niepochlebne.
Wrócę jednak do przyczyny tych działań. Planowaliśmy przeprowadzenie debaty w pierwszej turze, ale odstąpiliśmy z powodu zbyt dużej liczby kandydatów. Założyliśmy, że zorganizujemy ją w drugiej turze. Kandydaci wiedzieli o naszym przedsięwzięciu, sami się tego domagali. Nie będę pisać, o co zapytała mnie Pani Maria, gdy poinformowałam Ją o debacie na początku kampanii. Nie pisałabym o tym, gdyby nie Pani kłamstwa, oczernianie, podważanie uczciwości debaty, co naraża mnie i obie redakcje zaangażowane w organizację debaty na utratę zaufania opinii publicznej.
Dziś Pani publikuje oświadczenie wskazujące na moje powiązania z byłym wójtem i kandydatem panem Krzysztofem Strentem. Jeżeli Pani posiadała takie informacje i podejrzewała, że organizowana przez moją redakcję debata będzie stronnicza i przygotowana pod Pani kontrkandydata, dlaczego Pani od razu nie odmówiła udziału w niej z tych przyczyn? Tak byłoby uczciwie, pomijam naszą redakcję, ale w stosunku do redakcji POD24, kontrkandydata, a przede wszystkim Wyborców.
Zaproszenie otrzymała Pani w czwartek, 9 grudnia z informacją, że szczegóły i REGULAMIN otrzyma Pani w kolejnym mailu (zdjęcie w galerii). Dlaczego więc okłamała Pani Wyborców w swoim wpisie zamieszczonym wczoraj podczas debaty, powołując się na moją rozmowę telefoniczną z Pani Mężem?
„Zaznaczę tylko, ze to od strony mojego sztabu wyborczego wyszła inicjatywa przesłania regulaminu i wypracowanie wspólnych zasad. Pani Redaktor jak sama podkreśliła podczas burzliwej rozmowy telefonicznej nigdy się z takim czymś nie spotkała. Wnioski pozostawię Wam.”
Tak, zgadzam się w jednej kwestii: z tak prowadzonymi negocjacjami i takim traktowaniem innych uczestników negocjacji się nie spotkałam, co podkreśliłam w rozmowie telefonicznej z Pani Marii Mężem.
Mąż Pani Marii podjął się negocjacji w imieniu Komitetu, które trwały tydzień, wystosował szereg żądań, na część przystaliśmy, na inne nie. Można to wyczytać w korespondencji mailowej, którą po opublikowaniu przez pana Adama Matusza na profilu FB pani Marii - bez skierowania do nas pytania o zgodę publikacji również naszych odpowiedzi, by czytający mieli pełny obraz sytuacji – publikujemy w galerii zdjęć.
Szanowni Państwo
Po otrzymaniu od Pana Adama Matusza ostatniego maila uznałam negocjacje za zakończane, bo na tym one polegają, że każdy z negocjatorów musi na coś przystać, z innych żądań ustąpić. Państwo Matuszowie nie chcieli z niczego zrezygnować, ale też nie poinformowali nas o tym, że uznają negocjacje za niezakończone i z tego powodu odmawiają udziału w debacie. Nie tylko my, ale i Wyborcy zostali wprowadzeni w błąd, gdy w środę na Pani Marii profilu FB pojawiła się grafika z zaproszeniem na debatę. Mogliśmy mieć pewne wątpliwości, gdyż w ostatnim mailu Pana Adama alarmujące było zdanie o Pani przeziębieniu. Ale jeszcze liczyliśmy na dobrą wolę Kandydatki.
Niestety, w dniu debaty zostaliśmy zaskoczeni kolejnym postem, o wątpliwościach co do regulaminu i udziału w debacie. Natychmiast zareagowaliśmy udostępnieniem regulaminu naszym Czytelnikom do oceny.
W jeszcze większe zdumienie wprawił nas kolejny post Pani Marii – nagranie na tle drzwi Zajazdu „Polanka”, w którym po raz kolejny tego dnia informuje o tym, że nie będzie mogła wziąć udziału w debacie, ponieważ cyt.:
„Drodzy Mieszkańcy, niestety! Nie będę mogła wziąć udziału z Państwem w dzisiejszej debacie, ponieważ organizatorzy nie uwzględnili ze mną wszystkich szczegółów debaty. I mimo najszerszych chęci nie będę się z Państwem mogła spotkać. Nad czym ubolewam. Niemniej jednak jestem zawsze do Państwa dyspozycji. Dlatego teraz udaję się na spotkania z mieszkańcami”.
Jednak już w trakcie debaty Pani zamieściła kolejny post na FB, w którym w scenerii rodzinnej, świątecznej atmosfery ukazanej na zdjęciu odniosła się, jak to ujęła, cyt.: „do sztucznie nakręconej dramy” i postawiła nam kolejne zarzuty i raczyła swoich Wyborców kolejnymi pomówieniami na nasz temat.
Niestety, Pani Matusz, która mogła z nami i swoimi Wyborcami w sympatyczny sposób zaakcentować końcówkę kampanii, przedstawić swoją wizję rozwoju gminy, podzielić się pomysłami na rozwiązanie jej problemów, odnieść się do tego, co mówił i zarzucał Jej kontrkandydat, postawić mu trudne pytania, wolała cytując za Nią: „sztucznie nakręcić dramę”.
Nie dziwię się dzisiejszemu rozgoryczeniu Pani Marii Tabin-Matusz, gdyż sama przekonała się, iż w debacie było warto wziąć udział, warto było zmierzyć się z kontrkandydatem i przede wszystkich okazać szacunek swoim Wyborcom. Stąd też pewnie wynikła decyzja o posunięciu się do takich desperackich kroków – dzisiejszej publikacji oświadczenia i ataku na mnie i prowadzony przeze mnie tygodnik i portal.
Jeszcze raz podkreślę, zobaczyła Pani profesjonalny i rzetelny przebieg debaty. Przede wszystkim zadane przez dziennikarzy pytania w 100 % pokryły się z zagadnieniami, które otrzymała Pani we wtorek, 14 grudnia o godz. 18.08. Było jeszcze dużo czasu, by nawet wyuczyć się informacji na ten temat.
Sami Państwo sprawdźcie, czy pytania zadane różnią się od zagadnień wysłanych Pani Marii.
Cyt. e-maila do KWW Marii Tabin-Matusz z wtorku 14 grudnia 2021 r. z godz. 18.08:
„Jeszcze raz przesyłam zakres tematyczny: Samorząd gminny (ocena poprzednich kadencji, wizja sprawowania władzy, działania podjęte w celu sprawowania funkcji wójta).
Inwestycje gminne (ekologia, infrastruktura gminna, rozwój).
Edukacja – problemy i możliwości.
Podatki i opłaty lokalne.
Turystyka i rekreacja (m.in. temat Radawy).
Sport w gminie.
Aktywność mieszkańców (współpraca z sektorem NGO i ogólnie pojmując z mieszkańcami).
W sumie planujemy zadać ok. 12 pytań. Może być mniej, ponieważ będzie to uzależnione od czasu. Zwłaszcza, że chcemy też, by pytania zadali sobie wzajemnie kandydaci.
Czekam do końca dnia na ostateczne potwierdzenie udziału w debacie w terminie wskazanym przez Państwo, tj. 16 grudnia godz. 18.”
Szanowni Państwo
Kto z Was oglądał debatę i przeczyta korespondencję ze sztabem Pani Marii (zdjęcia poniżej), reprezentowanym przez Jej Męża, sam oceni całą sytuację.
Jest mi bardzo przykro, bo to nie Pan Krzysztof Strent jest moim dobrym znajomym, a Pani. Pana Krzysztofa poznałam jako sekretarza Urzędu Gminy, a później wicewójta. Nie znam go prywatnie i nigdy nie spotykałam się z nim prywatnie, a poziom jego wiedzy, przygotowanie do pełnienia funkcji wójta poznałam dopiero podczas kampanii wyborczej.
Panią znam od lat, razem przez 6 lat aktywnie działałyśmy w „trójce klasowej” w szkole, do której uczęszczały nasze, już dorosłe, dzieci. Spotykałyśmy się prywatnie i bardzo ceniłam sobie znajomość z Panią. Byłam przekonana, że Pani ze mną też.
Nie wiem, skąd takie działania i pomówienia skierowane w moim kierunku przez Panią i Pani otoczenie. Na żaden ze szkalujących mnie i tygodnik „Ekspres Jarosławski” komentarzy na Pani profilu dziś Pani nie zareagowała. Mało tego, dziękowała Pani tym, którzy mnie oczerniali i stawiali mi zarzuty.
Pani Mario, jeszcze raz podkreślę, jest mi niezmiernie przykro, że nasza znajomość doprowadzi do sądu, bo taką decyzję po dzisiejszych wydarzeniach podjęłam.
Proszę mi uwierzyć. Przez kampanie wyborcze przechodzę jako dziennikarz od 27 lat. Kampania to tylko dwa lub trzy miesiące. Po wyborach powraca zawsze szara rzeczywistość. Albo zostanie Pani wójtem, albo powróci do swoich wcześniejszych zajęć. Ani Pani, ani ja o tym nie decydujemy. Zdecydują Wyborcy. A gdy wyborczy kurz opadnie, przyjdzie nam dalej żyć w tym małym środowisku. Pozostanie jednak niesmak. I jestem przekonana, że wówczas będzie Pani żałowała podjętych przez czas kampanii decyzji.
To Pani pierwsza kampania. Proszę mi uwierzyć – nie warto tak traktować ludzi!
Ewa Kłak-Zarzecka
Redaktor naczelny
KORESPONDENCJA MAILOWA KWW MARII TABIN-MATUSZ I REDAKCJI W IMIENIU ORGANIZATORÓW: