
Pożar, który wybuchł o godzinie ósmej rano w piątek 26 marca strawił cały dobytek Ryszarda Brożyniaka z Sośnicy i jego rodziny. Pan Ryszard, który sam gasił wiele pożarów, jako strażak ochotnik, jest załamany. Swojego domu nie uratował. Zanim przyjechała straż, ogień zajął już połowę domu. Dziś sąsiedzi i znajomi organizują dla niego i jego rodziny pomoc i proszą o włączenie się wszystkich w tę akcję.
Pani Elżbieta pojechała do pracy. Pan Ryszard kręcił się koło domu. - Córka zaczynała zdalne lekcje. Siadła do komputera. Mąż rozpalił w piecu, żeby miała ciepło – odpowiada pani Ela.
- Nagle poczułem zapach spalenizny. Zacząłem szukać, z jakiego miejsca to dochodzi. Komina nie brałem pod uwagę, bo czyściłem go dwa lub trzy miesiące temu. Ale woń czuć było właśnie z przedpokoju. Podszedłem bliżej i usłyszałam jakieś odgłosy. Coś strzelało. Tylko ruszyłem szafę, a to zaczęło dymić. Z siłą ją odsunąłem. Dostał się tam tlen i ogień poszedł na dom. W momencie się zapaliło. Rzuciłem się do pokoju. Córka stała na środku, ogień był już taki, że kazałem uciekać jej przez okno – mówi pan Ryszard Brożyniak, który wraz z rodziną stracił dorobek swego życia.
Pani Elżbieta była w pracy w Jarosławiu. Zadzwonił mąż. Odebrała, ale usłyszała trzaski i szumy. Pomyślała, że niechcący wybrał numer. Rozłączyła się. – Ale oddzwoniłam. A on mówi, że dom się pali. Nie mogłam uwierzyć. Zadzwoniłam do córki. Za chwilę zadzwoniła sąsiadka. Przyjechała po mnie – opowiada pani Elżbieta.
Ogień dotknął wszystkiego
Pan Ryszard do tej pory sam gasił pożary. Od lat jest strażakiem ochotnikiem. Nie przypuszczał, że spotka go taki los. Nie może do dziś uwierzyć w to, co widział. Jak ogień szybko rozprzestrzenił się po domu. – Moment się paliło. Te nowoczesne wykończenia wyglądają ładnie, ale palą się natychmiast. Nim zadzwoniłem na 112, ogień zajął już pół domu. Strych, dach, pokój córki, jej łazienkę. To spaliło się doszczętnie. Ogień szedł po kolei. Paliło się wszystko, co było w środku. Meble, ubrania, wszystkie rzeczy. Meble w kuchni. Telewizor, laptop córki. To co się nie spaliło, jest czarne, okopcone. Nie wiemy, co będzie nadawać się do użytku – mówi pan Ryszard. – Wszystko własnymi rękami zrobiłem. Wyremontowałem, urządziłem. Nie mam sił na to, by jeszcze raz to robić – mówi podłamany.
Strażacy ugasili ogień, w następnych dniach pomogli porządkować, wynosić rzeczy, zbijać tynki. Dom straszy okopconymi pustakami, prześwitującym dachem, wybitymi oknami. Na podwórku sterta nadpalonego drewna i wyniesionego tynku, połamane meble, kontener z odzieżą. Ogień przeszedł przez wszystkie pomieszczenia: pięć pokoi, dwie łazienki, kuchnię. Zatrzymał się na pomieszczeniu gospodarczym. – Tu była nowa kuchnia, tak ją ładnie urządzili. Dziś wszystko jest czarne – mówi sąsiadka państwa Brożyniaków.
Potrzebne jest wszystko
Na pomoc przyszła rodzina, znajomi, strażacy z OSP w Sośnicy. Ale to za mało, by odbudować to, co powstawało przez lata. W internecie funkcjonuje zbiórka pieniędzy. Można wpłacać dobrowolne kwoty, wchodząc na link: Pomóżmy odbudować spalony dom !
W domu potrzebne jest wszystko. Materiały budowlane, meble, naczynia, sprzęty AGD, RTV, środki chemiczne i higieny osobistej. Jedzenie.
My również zachęcamy naszych Czytelników do pomocy i wierzymy, że nie zawiodą.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
FOT. Ewa Kłak-Zarzecka, OSP Sośnica
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie