
Do punktów oświetleniowych w Kramarzówce prąd płynął pół roku. Kwarantanna, zdalna praca, umowa, która się przeleżała, czyli cały zbieg nieprzychylnych okoliczności – tak władze gminy tłumaczą fakt, że lampy wybudowane przed Bożym Narodzeniem dopiero teraz zaczynają świecić.
Pytanie o niedziałające oświetlenie uliczne zadał podczas ostatniej (29 czerwca) sesji Rady Miejskiej w Pruchniku wiceprzewodniczący Rady Miasta Pruchnika Marek Madejowski. Jak wspomniał, dowiedział się, że w dalszym ciągu do nowych punktów oświetleniowych w Kramarzówce nie płynie prąd. – Przypominam, że punkty te zostały wybudowane jeszcze przed świętami Bożego Narodzeniem, czyli dokładnie pół roku temu – zauważył i zapytał, czy została podpisana umowa z zakładem energetycznym na dostarczanie prądu do tych punktów. – Gdzie leży wina, po czyjej stronie? Czy możemy określić, dlaczego tak się dzieje, że pół roku mija i ludzie nie mogą z tego korzystać? – dopytywał. Burmistrz Wacław Szkoła odpowiedział krótko, że umowa została podpisana, ale musiałby sprawdzić dokumenty, by określić, gdzie leży wina.
Zbieg nieprzychylnych okoliczności
W sukurs burmistrzowi przyszedł sekretarz gminy Robert Grządziel, który zauważył, że nastąpił zbieg nieszczęśliwych zdarzeń. Jak zaznaczył, faktycznie nowe punkty oświetleniowe zostały odebrane jeszcze przed Bożym Narodzeniem, natomiast umowa „lekko się przeleżała”. Z uwagi na fakt, że energia kupowana jest w drodze przetargu nie można zawrzeć umowy kompleksowej. Sekretarz tłumaczył, że od zgłoszenia w Rejonie Energetycznym minęło kilka tygodni, nim ta sprawa wyszła dalej. W lutym przyszła umowa z dystrybucją. – Niestety, pracownik, który się tym zajmował, przebywał na kwarantannie – tłumaczył sekretarz gminy. – Ponad trzy tygodnie minęły, zanim ta umowa wróciła do Zamościa. Ale, że w Zamościu w większości też pracę prowadzono zdalnie, na dystrybucję energii ta umowa wróciła gdzieś w połowie maja. Jeżeli nie mieliśmy umowy na dystrybucję, nie mogliśmy zawrzeć umowy na dostawę tejże energii. I dopiero w ostatnich dniach przyszła ta właściwa umowa z Zamościa i pan burmistrz ją podpisał. Ciężko mi powiedzieć, kto najbardziej w tym zawinił, aczkolwiek cała ta sytuacja sprawiła, że sprawa się rozwlekła w czasie i trwa to już, niestety, pół roku – stwierdził Robert Grządziel. Zapewnił, że lampy w ciągu dwóch, trzech dni od dnia sesji powinny już funkcjonować.
hl
FOT. Pixabay
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie