Siatkarki San-Pajda Jarosław awansowały do finałowego turnieju, który daje przepustkę do I ligi. W półfinałowych zmaganiach na własnym parkiecie zajęły 2. miejsce.
Jarosławianki były gospodyniami półfinału. Przez sezon szły jak burza, więc, wziąwszy pod uwagę fakt, że grały u siebie, były faworytkami do wygranej. I faktycznie w pierwszych dwóch spotkaniach przejechały jak walec po rywalkach. Pierwszy mecz z Pogonią Proszowice zakończył się wynikiem 3:0 (25:15, 25:14, 25:17). Trzy sety wystarczyły także siatkarkom San-Pajda w drugim spotkaniu z AZS AWF UKSW Warszawa (12:25, 23:25, 13:25). Kibice liczyli, że w trzecim meczu ich ulubienice przypieczętują sukces, zajmując pierwsze miejsce w turnieju. Stało się inaczej. W starciu z NOSiR-em Nowy Dwór Mazowiecki okazały się niewiele, ale jednak, słabsze. Mecz rozstrzygnął się dopiero w tie-breaku i zakończył się rezultatem 2:3 (25:23, 32:34, 25:18, 20:25, 7:15). – Spodziewaliśmy się trudnego meczu, ale w tych setach przegranych zagraliśmy źle taktycznie. Nie zrealizowaliśmy założeń taktycznych, czyli było trochę za dużo emocji, a za mało słuchania, patrzenia i taktyki zwykłej – podsumowuje ostatni mecz Piotr Pajda, trener siatkarek i prezes klubu. – Ten mecz był pojedynkiem o prestiż, może o odrobinę przewagi, bo spotkamy się w finale. Awansowaliśmy, z tego się cieszymy. Musimy poprawić taktyczną stronę – tłumaczy.
Ten mecz dał dużo materiału do ciężkiej pracy. W naszej grze było dużo błędów, ale też dużo fajnych akcji – mówi zawodniczka Karina Chmielewska.
jk
FOT. Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie