Reklama

Słowińska dusza Słońcesława

09/01/2018 09:21

Ta wystawa robi wrażenie. Tym większe, gdy dowiadujemy się, jaką misterną techniką były niektóre z prac wykonane i jakiej od artysty wymagały one wyobraźni. W Galerii Głównej u Attavantich otwarta została wystawa „Miłować i walczyć”, na którą złożyły się obrazy i rysunki Słońcesława z Żołyni.

W 2018 roku mija 110. rocznica urodzin Franciszka Frączka, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty, który przyjął pseudonim Słońcesław z Żołyni. Twórca nie żyje od 2006 roku, ale o to, by jego spuścizna artystyczna nie została zapomniana dba rodzina – córka Jolanta Frączek-Burkacka i wnuk Błażej Burkacki. Oboje byli obecni podczas wernisażu wystawy w kamienicy Attavantich. A Jarosław jest jednym z pięciu miast Polski, w których w tym szczególnym roku wystawa zostanie pokazana. – Jarosław został wybrany nieprzypadkowo, ponieważ tutaj mieści się liceum plastyczne, które powstało w latach międzywojennych – wyjaśniała córka artysty, dodając, że jej ojciec przyjaźnił się z jego absolwentami, np. Stanisławem Kucią czy Leszkiem Kuchniakiem, z którymi współtworzył grupę artystyczną Ziemia, działająca w Rzeszowie i okolicach. Jolanta Frączek-Burkacka wspomniała też, że wybór Jarosławia padł m.in. także dlatego, by twórczość Słońcesława przybliżyć młodym artystom, którzy kształcą się właśnie w jarosławskim „plastyku”.

Franciszek Frączek urodził się w 1908 roku w Żołyni. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale po roku przerwał studia, jak sam o sobie pisał, relegowany za przynależność do grupy artystycznej Szczep Rogate Serce. Wspominał, że atmosfera entuzjazmu panująca w grupie, niedawne odzyskanie niepodległości i młody wiek sprawiły, że uwierzył w ideały tej grupy. I pozostał im wierny do końca. Za naczelną dewizę uważał słowa „miłować i walczyć”, które składają się także na tytuł prezentowanej wystawy. W Rogatym Sercu przybierano sobie słowiańskie pseudonimy (założyciel Stanisław Szukalski nazwał siebie Stachem z Warty) i z tego okresu pochodzi właśnie „Słońcesław z Żołyni”.

Po krótkim okresie fascynacji miastem w swojej twórczości Franciszek Frączek zaczął zagłębiać się ponownie w ludowość i wierzenia przedchrześcijańskie. Jak pisał, w twórczości ludowej każde dzieło ma swoje powiązane z życiem i jest potrzebne. Poczuł się Słowianinem odkrywającym zapomnianych bogów, a kulturę ludową, istniejącą w harmonii z naturą, przeciwstawiał cywilizacji.

Na wystawie w Galerii u Attavantich zobaczyć można 36 obrazów i 14 rysunków Słońcesława z Żołyni. To prace z różnych etapów twórczości. Rysunki wykonywane ołówkiem za czasów przynależności do Szczepu Rogatego Seca są bardzo wyjątkowe. Artysta wykonywał je przy pomocy ołówków o różnej grubości, mozolnie stawiając kropki, od górnego lewego rogu poczynając. Ta technika wymagała niesamowitej wyobraźni od twórcy. Na wystawie mamy też obrazy z okresu międzywojennego, wojennego i powojennego.

Wernisaż wystawy, który odbył się 5 stycznia był ciekawym wydarzeniem. Oprócz obrazów i rysunków jego uczestnicy mogli zobaczyć film dokumentalny o Słońcesławie z Żołyni. W klimat ludowości wprowadziła wszystkich skrzypaczka Julia Zarzecka, związana m.in. z kapelą KBB, która działa przy Stowarzyszeniu Muzyka Dawna w Jarosławiu. Na poczęstunek winem z własnej miejscowej winnicy zaprosił Jerzy Stecki, znany jarosławski producent wina.

hl

Fot. Hubert Lewkowicz

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do