
Ta wystawa robi wrażenie. Tym większe, gdy dowiadujemy się, jaką misterną techniką były niektóre z prac wykonane i jakiej od artysty wymagały one wyobraźni. W Galerii Głównej u Attavantich otwarta została wystawa „Miłować i walczyć”, na którą złożyły się obrazy i rysunki Słońcesława z Żołyni.
W 2018 roku mija 110. rocznica urodzin Franciszka Frączka, bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artysty, który przyjął pseudonim Słońcesław z Żołyni. Twórca nie żyje od 2006 roku, ale o to, by jego spuścizna artystyczna nie została zapomniana dba rodzina – córka Jolanta Frączek-Burkacka i wnuk Błażej Burkacki. Oboje byli obecni podczas wernisażu wystawy w kamienicy Attavantich. A Jarosław jest jednym z pięciu miast Polski, w których w tym szczególnym roku wystawa zostanie pokazana. – Jarosław został wybrany nieprzypadkowo, ponieważ tutaj mieści się liceum plastyczne, które powstało w latach międzywojennych – wyjaśniała córka artysty, dodając, że jej ojciec przyjaźnił się z jego absolwentami, np. Stanisławem Kucią czy Leszkiem Kuchniakiem, z którymi współtworzył grupę artystyczną Ziemia, działająca w Rzeszowie i okolicach. Jolanta Frączek-Burkacka wspomniała też, że wybór Jarosławia padł m.in. także dlatego, by twórczość Słońcesława przybliżyć młodym artystom, którzy kształcą się właśnie w jarosławskim „plastyku”.
Franciszek Frączek urodził się w 1908 roku w Żołyni. Studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, ale po roku przerwał studia, jak sam o sobie pisał, relegowany za przynależność do grupy artystycznej Szczep Rogate Serce. Wspominał, że atmosfera entuzjazmu panująca w grupie, niedawne odzyskanie niepodległości i młody wiek sprawiły, że uwierzył w ideały tej grupy. I pozostał im wierny do końca. Za naczelną dewizę uważał słowa „miłować i walczyć”, które składają się także na tytuł prezentowanej wystawy. W Rogatym Sercu przybierano sobie słowiańskie pseudonimy (założyciel Stanisław Szukalski nazwał siebie Stachem z Warty) i z tego okresu pochodzi właśnie „Słońcesław z Żołyni”.
Po krótkim okresie fascynacji miastem w swojej twórczości Franciszek Frączek zaczął zagłębiać się ponownie w ludowość i wierzenia przedchrześcijańskie. Jak pisał, w twórczości ludowej każde dzieło ma swoje powiązane z życiem i jest potrzebne. Poczuł się Słowianinem odkrywającym zapomnianych bogów, a kulturę ludową, istniejącą w harmonii z naturą, przeciwstawiał cywilizacji.
Na wystawie w Galerii u Attavantich zobaczyć można 36 obrazów i 14 rysunków Słońcesława z Żołyni. To prace z różnych etapów twórczości. Rysunki wykonywane ołówkiem za czasów przynależności do Szczepu Rogatego Seca są bardzo wyjątkowe. Artysta wykonywał je przy pomocy ołówków o różnej grubości, mozolnie stawiając kropki, od górnego lewego rogu poczynając. Ta technika wymagała niesamowitej wyobraźni od twórcy. Na wystawie mamy też obrazy z okresu międzywojennego, wojennego i powojennego.
Wernisaż wystawy, który odbył się 5 stycznia był ciekawym wydarzeniem. Oprócz obrazów i rysunków jego uczestnicy mogli zobaczyć film dokumentalny o Słońcesławie z Żołyni. W klimat ludowości wprowadziła wszystkich skrzypaczka Julia Zarzecka, związana m.in. z kapelą KBB, która działa przy Stowarzyszeniu Muzyka Dawna w Jarosławiu. Na poczęstunek winem z własnej miejscowej winnicy zaprosił Jerzy Stecki, znany jarosławski producent wina.
hl
Fot. Hubert Lewkowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie