
Czy środowa (22 czerwca) nadzwyczajna sesja Rady Powiatu Przeworskiego przejdzie do historii? Na pewno tak, jako jedno z najdłuższych posiedzeń, z największą liczbą uczestników, a także rekordowe pod względem wzajemnych oskarżeń, zarzutów i wytykania wcześniejszych decyzji, a nawet rzucanych gróźb. Na tej historycznej sesji można było usłyszeć o marionetkach, brawurowych i głupich decyzjach, czy chowaniu się pod spódnicę żony, a nawet o esbeckich metodach.
Na sali narad przeworskiego starostwa zasiedli nie tylko radni oraz pracownicy starostwa i podległych powiatowi jednostek, ale także pokaźna grupa pracowników szpitala oraz włodarze okolicznych gmin. Obecny był burmistrz Sieniawy oraz wójtowie gmin: Tryńcza, Zarzecze, Przeworsk i Kańczuga. I choć nie to było powodem ich przybycia, wysłuchali półtoragodzinnego, szczegółowego sprawozdania z działalności zarządu powiatu, które odczytał wicestarosta Jacek Kierepka. W trakcie jego referowania głos zabrał także starosta Bogusław Urban, który zrelacjonował posiedzenie zarządu z 15 czerwca, a właściwie jeden jego punkt, dotyczący odwołania dyrektora Samodzielnego Publicznego ZOZ w Przeworsku Grzegorza Jedynaka. Podał argumenty przemawiające, według zarządu powiatu, za odwołaniem dyrektora.
Radni, którzy podpisali się pod wnioskiem o zwołanie sesji nadzwyczajnej przewidzieli punkt, w którym mieli uzyskać wyjaśnienia przyczyn odwołania dyrektora szpitala. - Szpital jest pod szczególnym nadzorem. Jest obdarowywany hojnie. Za poprzedniego zarządu powiatu do szpitala spływały tysiące, za obecnego spływają miliony – mówił starosta Bogusław Urban. Wyjaśnił, że na pokrycie strat finansowych powiat przekazał 5 milionów złotych. Na inwestycje 7 mln zł. Powstał fundusz stypendialny dla studentów, którzy mają zasilić w przyszłości kadry lekarskie w szpitalu. A strategiczną inwestycją dla SP ZOZ-u jest fotowoltaika. To 15 mln 200 tys., które trafią do szpitala, a inwestycja obniży o ok. 2 mln zł koszt energii. Starosta wymienił również strategiczne inwestycje powiatu.
- Przy tak potężnych inwestycjach, muszę mieć dyrektora, który ze mną współpracuje w pełni. Nie miałem zaufania – przyznał starosta. Wyjaśnił, że po stwierdzeniu faktów, a więc analizie sprawozdań, podpisanych umów i aneksów do nich, sytuacji finansowej, została podjęta decyzja o odwołaniu. - Dyrektor powinien się z tą decyzją pogodzić. Ma prawo przedstawiać swoje racje, bo mu ich nie odmawiam. Ale trzeba na to popatrzeć całościowo – dodał.
Wyjaśnił, co oznacza stwierdzenie „gorsza sytuacja finansowa” w szpitalu. Oparł się na danych przekazanych przez dyrektora w sprawozdaniu. Na 31 maja br. zobowiązania w szpitalu wynoszą 20 mln 457 tys. zł. Wymagalne ponad 2 mln 472 tys. 510 zł. Od tego będą liczone odsetki karne. Zobowiązania w ostatnich 5 miesiącach wzrosły o 2,5 mln zł. Od początku tamtego roku o ponad 6 mln zł. Wymienił również kredyty, jakie starostwo udzieliło szpitalowi oraz je poręczyło.
- Panie dyrektorze, miałem wahania, bo żona (dyrektora – przyp. red.) jest przewodniczącą rady. Dzisiaj jestem przekonany, że dobrze zrobiłem. Dlaczego? Mimo otrzymania wypowiedzenia, pan dyrektor podejmował decyzje. Dla mnie jest to bulwersujące – mówił. Dotyczy to m.in. cofnięcia upoważnień dla kadrowej, przedstawienia listy osób, którym przyznał nagrody, np. za pięciokrotny czy trzykrotny udział w poczcie sztandarowym, niesienie darów podczas mszy, przesyłanie zdjęć noworodków na profil Facebooka, za udziały w akcjach profilaktycznych np. z okazji Dnia Kobiet, akcji „Szczepimy kulturalnie”, uczestnictwa w przeglądzie twórczości niepełnosprawnych, itp. - Jeżeli patrzymy na kondycję finansową szpitala, to trzeba się zastanawiać, za co te nagrody dawać? - mówił B. Urban.
Starosta wyświetlił również treść smsa rozsyłanego przez dyrektora, w którym dyrektor nawoływał personel do udziału w sesji. - Ta sytuacja wymknęła się spod kontroli. Jako menadżer pan powinien wiedzieć, że te kwestie powinno się rozstrzygać w sądzie pracy. A nie wykorzystując pracowników, podkręcać atmosferę. Pan odejdzie, ja odejdę, a pracownicy pozostaną w tym zakładzie pracy – starosta wspomniał jeszcze o wzajemnym nagrywaniu się przez pracowników, jednak zrezygnował z upublicznienia tych nagrań.
Dyrektor Grzegorz Jedynak odnosząc się do wypowiedzi starosty, wyraził przypuszczenia, że materiał może być sfałszowany. - Nie pozwolę, by kłamstwami niszczono dorobek mego życia – mówił.
Zarzucił staroście, że zaprosił na spotkanie pielęgniarki i posadził je przed kamerami, puszczając transmisję na żywo. - Tak się rozmawia o problemach? Pan może jest politykiem, ale te kobiety są pielęgniarkami. Nie wiem, gdzie pan się nauczył takich metod, ale to jest nieetyczne – mówił Grzegorz Jedynak.
Zadał staroście pytania, czy pracownicy zostali poinformowani o odwołaniu dyrektora? Kto został uprawniony do pełnienia obowiązków dyrektora szpitala i czy pracownicy zostali o tym poinformowani? Zarzucił, że nieprawdą jest, że po odwołaniu podpisał listę pracowników wyznaczonych do otrzymania nagród.
Dyrektor przedstawił sytuację finansową. Poinformował, że szpital wcześniej już przynosił straty. - W 2018 r. to ponad 5 mln 250 tys. zł, w 2019 r. - 5 mln 330 tys. zł. - Ja rozpocząłem pracę w 2019 roku i dzięki ogromnemu wsparciu i zaangażowaniu tych ludzi, którzy siedzą za mną, strata po 2020 roku była 1 mln 200 tys. zł, a po roku 2021 – 1 mln 500 tys. zł. Dzięki temu zostaliśmy zakwalifikowani do kategorii B (podmiot w dobrej sytuacji ekonomiczno-finansowej). W kategorii A są dwa szpitale (MSWiA i szpital nr 1 w Rzeszowie), w kat. B – 11 szpitali, w kat. C – 12 szpitali, a w kat. D – 3 szpitale na Podkarpaciu – informował.
Odniósł się także do inwestowania w szpital przez powiat. Wyjaśnił, że przy 7-milionowym zaangażowaniu powiatu, szpital zainwestował 14 mln zł. Zaś pokrycie straty za 2018 rok wyniosło 3 mln zł, za 2019 – 2 mln zł. A w 2020 roku – starostwo nie pokrywało starty, podobnie jak w 2021. Wyjaśnił także, że szpital nie generuje zysków, więc rosną zobowiązania. Dodał, że wynik za 2021 zakończył się stratą 1 mln 530 tys. zł. Dlaczego? W tym czasie szpital wykonał nadwykonania na kwotę 1 mln 376 tys. zł, których NFZ nie zapłacił. - Co to są nadwykonania? Jako szpital mamy limit pieniędzy na wykonanie usług. Jeżeli do szpitala przyjdzie więcej ludzi, musimy zapłacić ze swoich pieniędzy albo ich nie przyjąć – wyjaśniał.
Wyjaśniając sytuację finansową szpitala, dyrektor powołał się na 14-procentową inflację oraz 25-procentowy wzrost kosztów. Wyjaśnił, że realny wzrost finansowania NFZ od 1 kwietnia, nazwany łagodzeniem skutków inflacji, to zaledwie 1,5 procent.
- Wynik finansowy na koniec roku to 2 mln 171 tys., w roku poprzednim 1 mln 400 tys. zł. Wynika to przede wszystkim z długu zdrowotnego. W pandemii wielu z nas miało utrudniony dostęp do świadczeń medycznych. Teraz ci ludzie z zaległościami z dwóch lat trafiają do szpitala. Na neurologi tydzień w tydzień widzę łózka na korytarzu. Po czterech miesiącach tego roku mamy 1 mln 110 tys. zł nadywkonań. Czy mam stawiać na pierwszym miejscu wynik finansowy szpitala? To nie jest misja szpitala. Szpital w swojej misji ma zapisane co innego. Nie ma zapisanego generowania zysku. I szpital to robi – leczy – mówił G. Jedynak.
Podkreślił także zasługę pracowników szpitala. A wskazywanie przez starostę na złą sytuację w szpitalu określił jako godzenie w załogę.
Dyrektor omówił ponadto inwestycje w szpitalu i źródła ich finansowania. Odniósł się również do zarzutu dotyczącego aneksowania umów i podpisywania nowych bez zgody rady powiatu. Powołał się na opinię prawną, że takiej zgody nie potrzebował. Tłumaczył, że aneksy wynikały ze strat poniesionych przez najemców z powodu koronawirusa. Zaś stałą kwotę czynszu dla firmy obsługującej rezonans i tomograf tłumaczył wspólnym porozumieniem o niepodnoszeniu sobie stawek. Wyjaśnił, że firma ta płaci za czynsz ok. 40 tys. zł rocznie, zaś szpital pokrywa świadczone przez nią usługi. To kwota 1 mln 900 tys. zł. Podwyżka np. 5 proc. naraziłaby szpital na dodatkowe wysokie koszty. Wyjaśnił także, że obejmując stanowisko,zastał taką umowę z tą firmą. Dodał, że stawki za te usługi w przeworskim szpitalu są jednymi z niższych. Wytłumaczył również, że można zrezygnować z usług tej firmy i zakupić rezonans, jednak nie miałby kto go obsługiwać z powodu dramatycznej sytuacji kadrowej.
Mocne słowa padły ze strony długoletniego dyrektora szpitala, radnego Józefa Wiecława. - Panie starosto, pana zarzuty są nijakie. Główny zarzut dotyczący sytuacji finansowej jest chybiony. Co to znaczy, że jest niezadowalająca? Najlepiej, gdyby było 5 mln zysku. Pan doskonale wie, jaka jest sytuacja w służbie zdrowia. Dyrektor Jedynak powiedział, w jaki sposób wzrosły koszty, a w jaki sposób płaci fundusz. Fundusz nie jest ani rychliwy, ani sprawiedliwy – mówił. - Podjął pan decyzję odważną, powiem brawurową, ale nieprzemyślaną. (…) Pan nas zapewniał, że sytuacja w szpitalu jest dobra. W sprawozdaniu czytamy: „zapoznał się z wynikiem, przyjął do wiadomości wynik”. Panie starosto, to trzeba analizować co miesiąc i ze zrozumieniem, w obecności dyrektora, by panu wyjaśniał. Nie ma nic gorszego, jak zsumowanie wszystkiego i głoszenie ile jest zobowiązań. Gdy odchodziłem, miał pan taki termin „długu”, teraz pan wie, że to są zobowiązania wymagalne i niewymagalne. O losie szpitala decyduje wynik finansowy, czyli strata bilansowa netto lub brutto i skala finansowa zobowiązań wymagalnych, czyli takich, których termin płatności minął. To powinno dotrzeć. Jak to jest trudny temat, przekonał się dyrektor Jedynak. I opanował to świetnie, bo widać po sprawozdaniu, że wie, o czym mówi. Natomiast, nie jestem święcie przekonany, że pan wie, o czym pan mówi. Szpitale, w których jest zmieniana dyrekcja, kończą w kategorii D. Nic tak nie psuje, jeśli nie ma stabilizacji szpitala – mówił.
Radny Więcław wyraził zaskoczenie tym, że starosta nie posiada opinii Rady Społecznej o odwołaniu dyrektora szpitala, co uważa za wadę prawną, którą weźmie pod uwagę sąd. Zarzucił staroście również to, że odwołał dyrektora w czasie, gdy jego zastępca był na urlopie. - Szpital był bez dyrektora. Jakie pan ma umocowania do podejmowania decyzji w szpitalu? Chciał pan znaleźć kij, a znalazł pan witkę i przegra pan w sądzie, jestem przekonany (…) a koszty poniesie powiat – zarzucał.
Radny Bogdan Sebzda zarzucił staroście, że dziś wspomina, iż przewodnicząca rady jest żoną dyrektora Jedynaka: - A trzy lata temu, gdy powoływał pan pana dyrektora, pani przewodnicząca nie była jego żoną? - pytał. Zwrócił się także do starosty z pytaniem, czy dyrektorem ma zostać Łukasz Kawliło. - Powinien pan znać przepisy wyłaniania dyrektora. Ja się plotkami nie zajmuje – zripostował Bogusław Urban.
Były starosta, radny Zbigniew Kiszka zarzuty starosty skierowane pod adresem dyrektora szpitala nazwał żadnymi zarzutami. - Przy obecnej sytuacji trzeba by odwołać dyrektora każdego szpitala. Dzisiaj stosuje się metody esbeckie: „Dajcie mi człowieka, a paragrafy na niego znajdziemy”. Mówił pan, że poprzedni zarząd dawał tysiące, a obecny miliony. Nie wspomniał pan, że poprzedni zarząd pozostawił panu 6 mln zł, które szpital zwrócił po inwestycjach. I nie przekazał pan ich szpitalowi, bo tyle środków tam nie poszło. A jeżeli chodzi o inwestycje, niech pan popatrzy wstecz, jakie zostały zrobione w szpitalu – mówił.
W obronie dyrektora stanęli pracownicy szpitala. Lek. Marta Palczak-Truś z oddziału urologii mówiła: - Szpital się nigdy nie zbilansuje, bo szpital nie zarabia pieniędzy. Procedury są za nisko wycenione przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jeżeli chcemy leczyć ludzi, podstawą są lekarze. Żeby ich zatrudnić, trzeba im zapłacić. A lekarzy jest coraz mniej. I te wszystkie kłótnie, awantury, przepychanki niczemu nie służą. Służą tylko temu, że szpital się za chwile zawali. Nie będzie dyrektora szpitala, ludzie będą odchodzić i szukać pracy. Nie zmienia się dyrektora, tak jak nie zmienia się kapitana statku w czasie burzy, gdy okręt tonie. Chciałam zadać pytanie, czy my mamy już szukać pracy? - pytała.
Radny Jerzy Mazur odniósł się do wypowiedzi starosty przywołującej jego wyrok sądowy: - To zgrana płyta. Proszę tym nie szafować –mówił. Odniósł się także do decyzji o odwołaniu dyrektora. - Decyzja pana starosty nieprzemyślana zupełnie. Głupia. (…) Byłem przewodniczącym komisji, gdy wybieraliśmy dyrektora Grzegorza Jedynaka. Przeanalizowałem prezentacje wszystkich kandydatów. Pan Jedynak był przed wszystkimi o trzy długości, używając języka z gonitw konnych. (…) To się przekładało na trzy lata pracy, gdzie nikt nie miał zastrzeżeń, wręcz przeciwnie. Ale ja wiem, panie starosto, co się panu nie spodobało. To, że pan dyrektor nie jest marionetką. A pan lubi w ten sposób rządzić, sterować ludźmi. Podejmować decyzje samemu, a odpowiedzialność zrzucać na innych. To jest tak, jak z pracą zarządu – mówił.
Do jego wypowiedzi odniósł się radny Zdzisław Doskocz (pracownik szpitala), który wcześniej upomniał się o podwyżki dla pracowników administracyjno-technicznych szpitala. - Mówi pan o marionetkach. Już lepszej marionetki nie widziałem. Jak wystartowaliśmy do wyborów samorządowych, zawierał pan porozumienie z PO i PSL, a rano był już pan w koalicji z PiS-em. I został pan wicestarostą. Też głosowałem, żeby pan wicestarostą był. I co się stało, że wszyscy, jak jesteśmy na te,j sali odwołaliśmy pana? – wypomniał wcześniejsze decyzje radnemu Mazurowi.
Nawiązał również do wcześniejszej dyskusji nt. przewodniczącej rady. - Było takie pytanie, czy pan dyrektor jest mężem pani przewodniczącej rady. I było takie pytanie, gdy powoływaliśmy pana dyrektora, czy będzie konflikt? I był, czy nie? Czy nie ma zależności służbowej? - pytał.
- Nie ma, jest opinia prawna w biurze obsługi rady – wyjaśniła przewodnicząca rady powiatu przeworskiego Agnieszka Bukowy-Jedynak.
- A jednak jest – kontynuował radny Zdzisław Doskocz. - To pani zwołała sesję, a nie zastępca. Chyba tylko po to, by pan się schował za spódnicę własnej żony – zwrócił się do dyrektora.
Ad vocem do Z. Doskocza wypowiedział się radny Jerzy Mazur: - To ja miałem wolny wybór z kim będę współpracował. A pan był związany z jedna partią. Pan musiał, a ja nie musiałem. Wybierałem to, gdzie widziałem szanse na dalsze działanie. Niestety, zawiodłem się, czego teraz żałuję. Ale myślę, że w najbliższym czasie to się zmieni, a ja się bardzo mocno do tego przyczynię. Proszę oczekiwać, że pan również gdzieś tam w tym szeregu tych, którym podziękujemy, będzie – zagroził na koniec radny radnemu, co wywołało gromkie oburzenie wśród części zebranej publiczności.
Czy znajdzie się modus vivendi?
Po krótkiej przerwie starosta powiedział: - Jesteśmy świadkami kłótni w rodzinie. Nie mam do opozycji większych żalów. Opozycja chce zmienić władzę. To wilcze prawo opozycji. A ta sprawa już dwa miesiące się ciągnie. Niektórzy radni byli napastowani. Można było to do prokuratury zgłaszać, ale po co? Wiemy, że są podejmowane kroki w kwestii mojego odwołania. Trwa poszukiwanie jednego radnego. Jesteśmy skazani na siebie. Musimy wypracować modus vivendi – mówił starosta.
Radny Wiesław Kubicki zakończył dyskusję nad odwołaniem dyrektora Grzegorza Jedynaka, odczytując stanowisko 11 radnych. Wyrazili oni niepokój, swoją odmienną oceną dyrektora od oceny starosty. Zawarli apel do starosty o zaprzestanie działań, które mogą naruszyć bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców powiatu i zaniechać odwołania dyrektora Grzegorza Jedynaka.
Stanowisko to zostało przyjęte przez Radę Powiatu Przeworskiego. Za jego przyjęciem było 11 radnych (Agnieszka Bukowa-Jedynak, Wiesław Bukowski, Marcin Fujarowicz, Zbigniew Kiszka, Wiesław Kubicki, Jerzy Mazur, Janusz Owsiak, Bogdan Sebzda, Paweł Tworek, Józef Wiecław, Mieczysław Żuk), przeciwnych było 7 radnych (Krzysztof Bartuś, Zdzisław Doskocz, Jacek Kierepka, Zenon Koper, Łukasz Laska, Jacek Pieniążek, Katarzyna Solarz), wstrzymał się od głosu radny Tomasz Syk.
Tekst i foto:
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Nagranie z sesji Rady Powiatu Przeworskiego z 22.06.2022.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Starosta chyba ma rodowód pisowski... jeśli tak, to nic dobrego z tego konfliktu nie wyniknie. Pisowska władza jest bezględna; to widać, słychać i niestety czuć w powietrzu - dla jasności; czuć tę butę, totalne zakłamanie, itp.
Można mówić co się chce, ale takiego dyrektora jak p. Jedynak ten szpital nie miał i miał nie będzie. Odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. Można mówić, że żona była w radzie ok. Ale dyrektor nie siedział z założonymi rękoma i nic nie robił. A robił wiele. Jaki pracownik by szedł za złym przywódca na spotkania by decyzję starosty odwołać? Widać to, że pielęgniarki lekarze dogadywali się doskonale z dyrektorem a to jest też bardzo ważne. Przecież równie dobrze pielęgniarki, lekarze mogli olać temat, zwolnili go to zwolnili. Nie musimy iść nigdzie. Już nie jest dyrektorem to mam nic nie może zrobić. Ale widać co innego... Ukłon dla pielęgniarek i lekarzy za swoją pracę.
Zaraz zaraz czy ja dobrze rozumie... Radny Pieniążek i starosta chcieli by Jedynak rozwiązał umowę za porozumieniem stron z p. doktor, która miała by iść do przychodni Pieniążka, a p. Jedynak się nie zgodził by ta od razu porzuciła pracę tylko musiała odejść by po 3 miesiącach i stąd to zwolnienie dyrektora Jedynaka? A podobno starosta i Pieniążek tak troszczą się o szpital? Zamiast zatrzymać doktorke w szpitalu bo podobno trudna sytuacja kadrowa to oni ją jeszcze chcieli by poszła do prywaciarza Pieniążka? No kurde... To ładnie widać jak starosta i radny troszczą się o szpital. Śmiech na sali....