Reklama

Wspólne historie Waliczka i Kowalczuka

02/04/2019 12:08

Przez 13 lat przez Małą Galerię MOK przetoczyło się wiele historii, które przeżył i w grafikach ukazał Damian Waliczek. Przetoczyło się wiele emocji, które w kolorowych obrazach olejnych zamknął Miro Kowalczuk. Wierni bywalcy wernisaży wspólnych wystaw obu artystów, a zarazem nauczycieli Zespołu Szkół Plastycznych im. Stanisława Wyspiańskiego w Jarosławiu, mogli je podziwiać po raz siedemnasty.

Tym razem zobaczyliśmy cykl „Historii o amerykańskim śnie – rzeczywistość”, „Historii o amerykańskim śnie – perspektywy”,  „Historii o amerykańskim śnie – zakończenie”. Ale także była „Historia o walce z wiatrakami”, „Historia o dobrym Człowieku z pieskiem, który odszedł”, „Historia o wewnętrznym stanie umysłu” i wiele innych. Wszystkie zamknięte w szaro-czarnych odcieniach zmieszanych z sepią. – Damian ma dar snucia przeróżnych historii – mówiła podczas wernisaż wystawy jej komisarz Zofia Kolasa z Miejskiego Ośrodka Kultury. Podkreślała również, że w pracach Mirosława Kowalczuka widać olbrzymi temperament.

Zanim artyści zgodnie z tradycją obdarowali się wzajemnie prezentami spożywczymi, tym razem była to marchewka i jajka, o swoich pracach opowiadał Damian Waliczek. – Wiele tych naszych wystaw już się odbyło. To co nas charakteryzuje to to, że przyjaźnimy się z państwem, kumplujemy, nie mówiąc o związkach rodzinnych. I tej całej twórczości nie byłoby, gdyby nie obecność państwa. Dzięki wam tworzymy – podkreślał D. Waliczek, dziękując wszystkim za przybycie. Podkreślał również, że swoje prace tworzył w ubiegłym roku, ale na wystawę wybrał te z jego końca. – W tym co robię, nie ma spekulacji. Ja nie wymyślam sobie tego, co będzie. To są zapisy graficzne tego co czuję i tego co przeżyłem. Ta część prac, które wybrałem z szesnastu. Przeniosłem się w nich do Stanów Zjednoczonych, a dokładnie do Indianapolis. I tam odbyła się pewna historia, z której na tę dużą kartę papieru czerpanego przeniosłem pewne epizody, pewne wydarzenia zatrzymane w pamięci – wyjaśnił artysta.

Mirosław „Miro” Kowalczuk również podkreślił, że wystawił prace z końca ubiegłego roku. – To jesień-zima. Nie ma w nich nostalgii, bo to była wesoła jesień. Miał miejsce jubileusz naszej szkoły. A to ważne wydarzenie – podkreślał.

Tradycją wernisażu Waliczka i Kowalczuka stało się obdarowywanie się przez artystów prezentami. Z roku na rok do wręczających prezenty dołączają się uczestnicy wernisażu. Tym razem obaj twórcy  otrzymali słoiczki z domowymi przetworami od rysownika-satyryka Henryka Cebuli.

Ekz

FOT. Ewa KŁAK-ZARZECKA

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do