
Do tej pory na Węgrzech nie odkryto tak bogatej kolekcji dokumentów, dotyczących polskich uchodźców z czasów II wojny światowej, jak korespondencja należąca do porucznika Michała Winiarskiego, jeńca obozów przejściowych na Węgrzech. Listy pisała głównie jego żona i córki. Dokumenty przeleżały około 80 lat na strychu dawnej szkoły w Csáford, na południu Węgier. Znalezisko trafiło kilka miesięcy temu do Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie, a stamtąd do archiwum Instytutu Pamięci Narodowej, gdzie listy są poddawane konserwacji i digitalizacji. Z Warszawy – zgodnie z przepisami prawa – wrócą do Budapesztu. Wczoraj, 22 listopada delegacja z Węgier gościła w naszym mieście, aby nawiązać współpracę z jarosławskim muzeum w zakresie opracowania odnalezionych materiałów, a także zapoznać się z listami i innymi dokumentami dotyczącymi por. Michała Winiarskiego, które są w posiadaniu jego potomków.
O niezwykłym odkryciu rodzinnej korespondencji na Węgrzech zupełnie przypadkowo dowiedział się wnuk Michała Winiarskiego, Artur Dobrucki.
– Przeglądałem Facebooka i na profilu znajomego moich znajomych, który mi się wyświetlił, zauważyłem zdjęcia rozłożonych na stole pożółkłych dokumentów. Z ciekawości „rzuciłem okiem” i z tłumaczenia tekstu wynikało, że są to dokumenty polskich jeńców obozów na Węgrzech. Przyjrzałem się dokładniej i na leżącej na wierzchu kartce pocztowej zauważyłem znajomy charakter pisma. Była to kartka adresowana do mojego dziadka, ojca mojej mamy, Michała Winiarskiego. Napisałem o tym, że rozpoznałem dokument osobie, która udostępniła ten post, a potem okazało się, że dokumentów związanych z moją rodziną jest tam znacznie więcej – wspomina Artur Dobrucki.
Jest to około 150 listów i kilka pocztówek, które pisała do Michała Winiarskiego głównie ukochana żona Władysława oraz kilkuletnie córki – Alicja i Lidia. Wśród korespondencji odnaleziono także kilka fotografii.
Pocztówka napisana przez Władysławę Winiarską z Jarosławia do por. Michała Winiarskiego, przebywającego w obozie przejściowym na Węgrzech. To m.in. po tym zdjęciu odnalezionym na portalu społecznościowym Artur Dobrucki poznał, że korespondencja i inne dokumenty odnalezione na Węgrzech należą do jego dziadka Michała Winiarskiego. (Fot. Cséby Géza)
Skąd listy Michała Winiarskiego znalazły się na Węgrzech?
Michał Winiarski był zawodowym żołnierzem w randze porucznika w 10 Dywizjonie Artylerii Konnej w Jarosławiu. W 1933 roku przeszedł na żołnierską emeryturę i – jako radny miasta Jarosławia i prezes miejscowego Związku Ochotników Armii Polskiej – zajął się sprawami lokalnej społeczności. Po sześciu latach spokojnego życia znów przyszło mu walczyć w obronie Ojczyzny.
Na zdjęciu por. Michał Winiarski. Zdjęcie wykonano w Stołpcach (dzisiejsza Białoruś) w 1924 roku.
Jako uczestnik Kampanii Wrześniowej znalazł się na Węgrzech, gdzie został internowany. W sumie przebywał w sześciu obozach, z czego najdłużej w obozie Kiskunlachaza (1941-1944). Jesienią 1944 roku ze wschodu napierała Armia Czerwona, a wojska niemieckie wycofywały się. Zabierały ze sobą jeńców (żołnierzy i oficerów) z obozów przejściowych na Węgrzech do obozów znajdujących się na terenie Niemiec. Kilku polskich oficerów, w tym por. Michał Winiarski, najprawdopodobniej powierzyło zaufanemu Węgrowi swoje dokumenty, a ten ukrył je w miejscu sobie tylko znanym.
Por. Michał Winiarski (po lewej, pierwszy w drugim rzędzie) podczas pobytu w jednym z obozów przejściowych na Węgrzech.
Ślady przeszłości odnalezione pod stertą gruzu
Dokumenty zostały odnalezione przypadkowo, podczas prac remontowych. Były ukryte w schowku na strychu dawnej szkoły w Csáford, na południu Węgier. Odkrycia dokonał samorządowiec Gábor Balogh.
Budynek danej szkoły (obecnie kościół) w Csáford, około 2 km od Zalaszentgrót, na południu Węgier.
Tibor Vikár – historyk, społecznik i opiekun pamięci o polskich jeńcach obozów przejściowych na Węgrzech przeszukuje miejsce znaleziska.
Barbara Dobrucka, prawnuczka Michała Winiarskiego, na strychu szkoły w Csáford, gdzie ukryte były dokumenty.
– Jak dotąd nie spotkałem się z takim znaleziskiem na Węgrzech – mówi József Virágh, dyrektor Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie. Trzeba wiedzieć, że na Węgrzech temat polskich uchodźców aż do lat 90-tych był przemilczany. Pierwsze opracowania o uchodźcach polskich węgierskich autorów ukazywały się w języku polskim – w Polsce. Pierwsze wydanie miało miejsce w 1985 roku. W związku z tym cała historia polskiego uchodźctwa na Węgrzech nie była znana ani badania. Jak wiadomo potomkowie uchodźców, którzy zostali na Węgrzech, nie zawsze dbali o dokumenty swoich przodków. Można powiedzieć, że ta korespondencja jest niespotykana zarówno pod względem ilości listów, jak i okresu czasu. Pierwsze listy z domu dotarły po por. Michała Winiarskiego w listopadzie 1939 roku, a ostania korespondencja jest datowana bodajże na listopad 1944 – wyjaśnia.
Dla potomków Michała Winiarskiego jest to niezwykle ważne wydarzenie. Dokładają oni wszelkich starań, aby dopomóc historykom i pracownikom muzeów, w wyjaśnieniu wszelkich okoliczności związanych ze znaleziskiem, a także autorami i adresatami korespondencji.
– Kilkadziesiąt lat po śmierci dziadka poznamy fakty z życia jego i jego rodziny, które do tej pory były nam zupełnie nieznane. Można powiedzieć, że to znalezisko przywraca nam pamięć o przodkach, bez której nasza wiedza o nich i wspomnienia byłyby niepełne – zwraca uwagę Artur Dobrucki.
Co kryją listy, których autorami są najbliżsi por. Michała Winiarskiego? Zapoznanie się z ich treścią będzie wymagało dużo czasu. Jak dotąd potomkowie Michała Winiarskiego mieli szansę przeczytać jeden – choć według badaczy najcenniejszy – dokument.
– Jest to list napisany 2 marca 1943 roku przez moją nieżyjącą już babcię, najmłodszą wówczas córkę Michała Winiarskiego. Z listu przebija ogromna tęsknota za ukochanym tatusiem, którego mała Lidzia i jej niewiele starsza siostra Lusia pamiętają jedynie z fotografii – mówi Barbara Dobrucka, prawnuczka Michała Winiarskiego.
List ten był eksponowany na wystawie podczas Dnia Pamięci w Zalaszentgrót, zorganizowanego we wrześniu z okazji 83. rocznicy przyjęcia Polaków przez Węgry. W wydarzeniu – na zaproszenie Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie – udział brał Artur Dobrucki wraz z córką Barbarą. Potomkowie por. Michała Dobruckiego mieli wówczas okazję zobaczyć na własne oczy miejsce odkrycia rodzinnych pamiątek. Warto dodać, że w Csáford odnalezione zostały pamiątki także innych żołnierzy, przeważały jednak te związane z por. Michałem Winiarskim i jego rodziną.
Jaki los czeka odnalezioną korespondencję?
Czas, wilgoć i pleśń sprawiły, że odnalezione listy były w nienajlepszym stanie. Konserwacji, a następnie digitalizacji listów podjęło się archiwum Polskiego Instytutu Pamięci, które od kilku lat współpracuje z Polskim Instytutem Badawczym i Muzeum w Budapeszcie w zakresie zabezpieczenia i opracowywania zbiorów.
– Nie wiadomo, jak długo potrwa cały proces. W najlepszym przypadku część materiałów otrzymamy z powrotem wiosną przyszłego roku – informuje József Virágh. – Cały zdigitalizowany materiał będzie umieszczony na stronie internetowej www.archiwa.gov.pl– dodaje nasz rozmówca.
Delegacja z Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie odwiedziła Jarosław
We wtorek, 22 listopada w Jarosławiu gościliśmy wspomnianego już Józsefa Virágha, dyrektora Polskiego Instytutu Badawczego i Muzeum w Budapeszcie. Towarzyszył mu István Balázs, pracownik naukowy tejże instytucji.
– Sprowadziły nas tu dwie sprawy. Chcielibyśmy nawiązać współpracę z jarosławskim muzeum w zakresie udziału w opracowaniu materiału, na co dyrektor i pracownicy wyrazili zainteresowanie. Z drugiej strony zależy nam, aby poznać te materiały, te listy, które są w posiadaniu rodziny por. Michała Winiarskiego – mówi József Virágh. Jednocześnie dodaje, że jego zdaniem takie zestawienie byłoby niezwykle interesujące nie tylko dla rodziny i badaczy ale i osób postronnych.
W trakcie spotkania z Arturem Dobruckim badacze zapoznali się z fragmentami kilku listów oraz fotografiami, wysłanymi z kolei przez por. Michała Winiarskiego, które zachowały się w zbiorach rodzinnych.
Na zdjęciu (od lewej): István Balázs, József Virágh i Artur Dobrucki. W tle portret por. Michała Winiarskiego.
Fragment listu z 7 maja 1944 r., który por. Michał Winiarski napisał z obozu Kiskunlachaza do swojej żony Władysławy.
– Z listów przebija ogromna tęsknota za rodziną, nadzieja na rychły powrót do domu i żal, że nie może udzielić im żadnej pomocy, poza radami, o które często prosi go żona. Można zauważyć także wymianę informacji na temat osób znajomych, głównie żołnierzy Garnizonu Jarosław, których los po zakończeniu Kampanii Wrześniowej 1939 roku był nieznany – zwraca uwagę Artur Dobrucki.
Większość listów nosi pieczątki cenzury niemieckiej, a niektóre listy zostały zawrócone przez cenzurę i nigdy nie trafiły do adresatów. Dopiero teraz ich treść trafi do potomków.
Oto kilka charakterystycznych fragmentów listów, które por. Michał Winiarski pisał do swojej żony i dzieci:
5 kwietnia 1940 r.
„Postaram się coś dzieciom posłać na drugi tydzień, może znowu dojdzie. Pragnąłbym dwie paczki dla Lidzi i Lusi przesłać po 10 dkg śliwek, po 20 dog łuskanych orzechów i po 15 dkg rodzynków greckich, zatem dwie paczki po 45 dkg, bo u nas nie wolno wysyłać więcej (…)
Całuję Was zawsze kochający – Michał”
22 czerwca 1940 r.
„(…) Pomyśl moja Kochana, że wyjęli mnie jak ptaszę z gniazda i losy mnie skierowały na Węgry, gdzie chodzę z obozu do obozu. Mogę mówić o swego rodzaju ograniczeniu, bo mnie nic nie wolno i to jest właśnie moralna boleść, ale słowo >cierp< jest znośne, bo wiem, że to się skończy i do Was może wkrótce wrócę. Daj Panie Boże doczekać nam, oby ta nieszczęsna wojna się skończyła, a mnie żeby do domu zwolnili.”
22 marca 1941 r.
„(…) Ponieważ Lusia i Lidzia napisały mi wierszem, przeto i ja muszę im też coś wesołego posłać:
Paweł i Gaweł w jednym stali domu
Paweł na górze, Gaweł na dole…
Lusiu Kochana, córeczko, bardzo się cieszę, że takie żwawe wierszyki piszesz. Ucz, ucz się dziecino, żebyś na koniec roku szkolnego przyniosła do domu świadectwo z bardzo dobrymi postępami z przejściem do drugiej klasy. Żyj w przykładnej zgodzie z Twoją kochaną siostrą Lidzią, którą będziesz musiała prowadzić do szkoły w jesieni tego roku do I klasy.”
7 maja 1944 r.
„Bardzo mi przykro, treść Twojego listu dotknęła mnie boleśnie. Fala wojenna i uciekinierzy ze wschodu na zachód objęła, niestety, i Jarosław. Napływ ludzi do Was do domu, stodoły, wozowni i w całe Wasze gospodarstwo to skutki działań wojennych, na co nie ma rady. Trzeba się dzielić tym, co się ma w tych tak nieszczęśliwych czasach. (…) Ze względu na wielki ruch samochodowy trzeba dzieci ze szkoły i do szkoły przeprowadzać ulicami, by uniknąć nieszczęścia, a nawet lepiej jeszcze, by na ten tak niebezpieczny czas dzieci wstrzymały się od uczęszczania do szkoły i by się uczyły w domu do czasu zmiany obecnych ciężkich warunków. (…) Zupełnie dobrze robisz, że na to wszystko nie zwracasz uwagi, co się dzieje na świecie tylko dalej obrabiasz pole i ogród, by mieć na zimę kawałek chleba.
Władziu Kochana, jest mi bardzo przykro, że nie jestem w stanie Tobie z dziećmi w czymkolwiek pomóc, bo nawet rady dobrej nie mam, bo o czym tylko pomyślę to niczego w czym wprowadzić nie mogę. Jestem bezradny zupełnie i dlatego jest mi tu przykro i żal mi Was bardzo. Prośmy Pana Boga o pomoc, bo sami sobie pomóc nie możemy (…)
Wasz zawsze Michał”
Po zakończeniu wojny por. Michał Winiarski wrócił do domu. Radość ze spotkania z rodziną nie trwała jednak długo. Z powodu złego stanu zdrowia trafił do kliniki wojskowej w Krakowie. Niestety zbyt późno. Zmarł w krakowskim szpitalu 29 marca 1946 roku w wieku 59 lat. Osierocił czwórkę dzieci. Spoczywa na Cmentarzu Rakowickim.
Marta Dobrucka (prawnuczka Michała Winiarskiego)
Fot. Marta Dobrucka, Artur Dobrucki
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie