
Rozmowa z Łukasz Słotwińskim ze Stowarzyszenia Muzyka Dawna w Jarosławiu, o dawnych pieśniach o tematyce przemijania i sposobie na ich przypomnienie dzisiaj Od kilku lat Stowarzyszenie Muzyka Dawna w Jarosławiu 1 listopada prowadzi śpiewy na Starym Cmentarzu w Jarosławiu. Tak było i w tym roku. Dlaczego to robicie? – Akcja zapoczątkowana została w 2009 roku. W tym roku spotkaliśmy się już po raz ósmy. Jej celem jest przywrócenie pamięci o dawnych śpiewach i przedefiniowanie tego, czym jest Święto Zmarłych i Dzień Wszystkich Świętych. Śpiewamy wtedy pieśni do zmarłych i pieśni o śmierci. W ten sposób chcemy przywrócić dawny wymiar tego święta, który już zanikł. Próbujemy skłonić do refleksji o śmierci, które wcale nie muszą być smutne, przynajmniej nie powinny być oraz do przemyślenia swojego życia. Oczywiście naszym celem jest też popularyzacja tych pieśni, tej kultury, której już nie ma. Tych pieśni nie słyszymy już w kościele. Nie śpiewa się już ich też w domach.
Dawniej były bardziej powszechne?
– To są zarówno pieśni śpiewnikowe, jak i pieśni wynikające z religijności ludowej. One były śpiewane na cmentarzach na pewno w kontekście pogrzebowym i w kontekście czuwania, które kiedyś odbywało się w domu.
Były śpiewane też na cmentarzach? Tak jak robicie to teraz?
– W trakcie pogrzebu tak. Ale my raczej nie wybieramy pieśni stricte pogrzebowych, takich jak na złożenie do grobu. Ich rodzajów jest z resztą dużo więcej. Były pieśni na czuwanie, na złożenie do grobu właśnie czy na kondukty. Ale nie było tak, że się spotykała grupa osób na cmentarzach i śpiewała je wieczorem w Dzień Zaduszny. Tę dzisiejszą sytuację stworzyliśmy właśnie dlatego, żeby te pieśni przypomnieć, że one kiedyś były śpiewane w kościołach i przy innych różnych okazjach.
Kto z wami śpiewa dzisiaj?
– Trzonem naszej grupy są członkowie Stowarzyszenia Muzyka Dawna w Jarosławiu, młodzi wolontariusze, którzy angażują się w nasze inicjatywy. Dołączają do nas też po prostu ci, którzy przychodzą wtedy wieczorem na cmentarz. Jak coś robisz w jeden dzień przez 7 lat z rzędu to ludzie się do tego przyzwyczajają, zwłaszcza że to jest taki dzień, że popołudniu o zmroku przychodzi bardzo dużo osób. Spotkałem się z osobami, które albo widziałem kilka lat z rzędu albo podchodziły tylko, żeby podkreślić, że fajnie, że to się dzieje, bo widziały nas w zeszłym roku. Ale śpiewać nie chcą. Niektórzy nie są chętni, przez to, że nie są przyzwyczajeni do śpiewania na co dzień. Nie jest to coś naturalnego dla nich. Nie czują się komfortowo w sytuacji, w której wydaje im się, że to przybiera formę jakiegoś występu. A my po prostu zachęcamy jak najwięcej osób do tego, żeby przyszli i chociażby jedną pieśń z nami zaśpiewali, bo o to nam chodzi.
Nasza rozmowa ukazuje się 2 listopada w Dzień Zaduszny. W ten dzień też zamierzacie śpiewać. Gdzie?
– 2 listopada, w Dzień Zaduszny, spotykamy się na cmentarzu w Wiązownicy, gdzie również zapraszamy na wspólne śpiewanie. Wydarzenie to jest częścią realizowanego w tym roku przez Stowarzyszenie projektu Podkarpackie Szkoły Tradycji, w którego ramach pracujemy z muzyką tradycyjną w kilku ośrodkach w naszym regionie, prowadząc badania terenowe, organizując szereg wydarzeń, spotkań i wykładów.
Rozmawiał
Szczepan MAZIAREK
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie