Reklama

Kolorowe, pachnące mydełko na "Gwiazdkę"

Rozmawiamy z Krystyną Judką, fitoterapeutką, zielarką i autorką bloga "Niezłe ziółko", o produkcji mydełek i innych kosmetyków.

Czy wypada podarować mydło na „Gwiazdkę”?

- To zależy jaka to jest osoba i jakie to jest mydełko. Jest powszechnie przyjęte, że nie dajemy w prezencie produktów do mycia ciała. Może to zostać źle odczytane. Ale jeżeli znamy osobę i wiemy, że piękne, ręcznie robione mydełka, niezwykle eleganckie, pachnące i niedostępne na rynku spodobają się jej, to jak najbardziej możemy przygotować taki prezent.

Mydełka wykonane przez panią, są nie tylko ładne, ale mają także świąteczne motywy.

- Tak, robię mydełka jako podarunki dla rodziny i znajomych. Te mydełka mają nie tylko świąteczne motywy, są kolorowe i ładne, ale jeszcze niezwykle pachną. Dodaję do nich przyprawy, które posiadam w domu. To cynamon, goździki, kardamon, ale także dobrej jakości olejki eteryczne i proszki barwiące. Wykrawam mydełka, jak ciasteczka. Zatapiam jedno w drugie, by ładnie wyglądały. Dodaję elementy Świąt Bożego Narodzenia.

Czy te mydełka mają także swoje właściwości?

- Jeżeli użyjemy odpowiednich tłuszczy, np. olej rokitnikowy , który nie tylko ładnie barwi mydełko na pomarańczowo, to jeszcze odżywia skórę. Jeżeli dodamy go na sam koniec procesu tworzenia tak zwanego budyniu mydlanego i przeliczymy, że ma być pięć czy osiem procent tłuszczów niezmydlonych, to jest duża szansa, że ten olej się nie zmydli, nie ulegnie zniszczeniu i będzie działał na skórę. I po myciu takim mydłem będziemy czuć, że skóra jest nawilżona. Jest inna. Ważne są także dodatki, które stosujemy do produkcji mydła, czyli glinki, tłuszcze suche, wywary ziołowe.

A jakie mydła pani preferuje?

- Robię dużo mydeł ziołowych z glinkami, mydła peelingujące, na bazie kawy czy proszków grubo zmielonych, dobrze zmielonej lawendy utartej w moździerzu.

Po jakim czasie mydło jest odpowiednie?

- Kostka mydła musi leżeć do dziewięciu miesięcy.

Co jeszcze można zrobić samemu w prezencie „gwiazdkowym”?

- Pastę do golenia dla panów z dodatkiem olejków eterycznych i tataraku, który dobrze dezynfekuje skórę. Z tych past można również robić dużo produktów.

Czy produkcja mydła jest niebezpieczna?

- Ług potasowy czy ług sodowy jest substancją żrącą. Jest to silna zasada. Trzeba więc zachować wszelkie środki bezpieczeństwa, czyli założyć długie rękawy, rękawiczki, maseczki, okulary na twarz. Wybrać pomieszczenie z dobrymi przewietrzeniami. Trzeba mieć przy sobie ocet, który w razie wylania na skórę zneutralizuje nam ph tej zasady. Trzeba być ostrożnym, ale nie bać się tej produkcji.

Czy to oznacza, że jeżeli ktoś nie wie, jak zrobić mydło, to nie powinien zabierać się za to?

- Lepiej zapisać się na warsztaty do kogoś, kto już takie mydła robi, kto dobrze wytłumaczy, na czym to polega, bo zabawa jest naprawdę świetna przy produkcji takich mydeł. Ale trzeba uważać przy dzieciach czy przy zwierzętach.

Pani organizuje takie warsztaty?

- Oprócz tego, że robię mydełka, organizuję warsztaty. Właściwie przede wszystkim robię warsztaty, ale wcześniej zbieram zioła, preparuję je, preparuję też po to, by później wykorzystać je na warsztatach. A podczas warsztatów przekazuję nie tylko tajniki produkcji mydeł, ale uczę, jak wykorzystać domowe produkty do wytworzenia kosmetyków. Niedawno prowadziłam warsztaty pod nazwą „Z szafki kuchennej”. Olej każdy ma, spirytus podejrzewam, że też większość osób ma. Trzeba kupić KOH, wodorotlenek potasu, ale to też jest dostępne w tej chwili. Uczyłam panie, jak ugotować sobie pastę potasową. Oprócz tego robiliśmy kosmetyki z soli, ziół i przypraw. Używaliśmy różnego rodzaju soli, bo mamy i różową, i białą, i gruboziarnistą, i drobno mieloną, i czarną sól. Jeśli z solą utrzemy zioła, które mamy w domu, to powstają bardzo fajne, kolorowe sole do kąpieli. Można dodać olejków eterycznych i powstają pachnące, przecudne sole, które pięknie wyglądają w łazience. Można je kolorystycznie dopasować. Robiliśmy także kule musujące na bazie kwasku cytrynowego, mąki ziemniaczanej i sody do pieczenia. Dodawaliśmy magnezu, bo wiemy, że ma on dobre działanie na nasze ciało, i skrobi ziemniaczanej. To wszystko mieszamy i robimy kostkę, dodajemy troszkę oleju kokosowego, zagniatamy jak ciasto i formujemy kuleczkę. Wystawiamy na chwilę na zimno. A później można taką kule wrzucić do kąpieli. Zmiękcza ona wodę, złuszcza skórę. Takie kule musujące można zrobić w różnych kolorach. Mając sole i tłuszcze w domu, możemy zrobić też inne kosmetyki. Możemy zmieszać tłuszcz z solą i już jest zwykły peeling do ciała. Można do tego dodać na przykład ziół saponinowych, czyli mydlnicy lekarskiej, mielone korzenie czy afrykańskie orzechy piorące. One zawierają bardzo dużo saponin. To jest podstawowy peeling, który myje, złuszcza nam naskórek, a oprócz tego jeszcze natłuszcza nasze ciało.

Gdzie można panią znaleźć, gdyby ktoś chciał zapisać się na takie warsztaty lub je zorganizować?

- Oczywiście na Facebooku, na moim profilu lub na blogu „Niezłe Ziółko – Bieszczady”. Tam znajdują się fo­­tografie, relacje z warsztatów oraz namiary na mnie. Można się ze mną umówić również przez telefon, dzwoniąc pod numer 734 103 970. Chętnie zorganizuję warsztaty, jeżeli będą zainteresowani.

Dziękuję za rozmowę.

Ewa KŁAK-ZARZECKA

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do