Komisja śledcza

Na początku był Lew Rywin. To w sprawie afery nazwanej jego nazwiskiem powołano w polskim Sejmie bardzo popularną komisję śledczą. Obrady tego ciała śledziły tysiące Polaków, a kilku śledczych zaistniało dzięki tej komisji i istnieje w życiu publicznym do dziś. W niektórych przypadkach na nieszczęście dla nas. A polityków, którzy przewinęli się przez te komisje było całe mrowie. Choćby Zbigniew Ziobro, który pewnie nigdy nie zostałby pierwszym szeryfem RP, gdyby nie ta komisja. W składzie Rywinowej komisji byli także Ryszard Kalisz, słynna Renata „Kurwiki w oczach” Beger, czy Jan Rokita. A ileż fraz z tych obrad weszło na stało do słownika. To przecież dzięki przesłuchaniu Leszka Millera Zbigniew Ziobro zyskał wdzięczny przydomek „Zero”, który przylgnął do niego na lata. A było tego więcej. „Mówi się, że pedały też (noszą kolorowe skarpetki – przyp. aut.”) Anity Błochowiak, „korytarze pionowe” tejże Błochowiak, czy „ Mogę zatańczyć i zaśpiewać (przed komisją śledczą – przyp. aut.) prezydenta Kwaśniewskiego – to tylko niektóre.

Było komisji potem jeszcze kilka, ale konia z rzędem temu, kto potrafi je wymienić, a także wskazać śledczych. I kiedy wydawało się, że era popularności komisji śledczych odeszła do lamusa, na arenę wkroczyła komisja do spraw Amber Gold, którą narodowe tv i radio raczą słuchaczy godzinami. I dzięki tej komisji mamy kolejnego polityka, który staje się słynny. To Marek „Caryca” Suski. On to dopytywał się o nazwisko carycy Katarzyny, a potem tropił sprawę rachunku. Pytany, o jaki rachunek chodzi odparł: „No właśnie nie wiem”.

Teraz słyszymy, że ma być nowa komisja, ds. wyłudzeń VAT-u. Bardzo dobrze, choć lepiej, by przestępstwa najpierw próbowała wyjaśniać prokuratura. Sejm powinien się zająć raczej wyjaśnianiem spraw, które przestępstwem może i nie są, ale za afery można jej uznać. Na przykład, czemu za pieniądze obywateli ktoś zrobił tę beznadziejną kampanię bilbordową wymierzoną przeciwko trzeciej, niezawisłej,  władzy w Polsce. Chciałbym też, by jakaś komisja wyjaśniła proces zrujnowania telewizji publicznej, z której – przynajmniej w warstwie publicystycznej – uczyniono potworka mającego za cel deprecjonowanie opozycji, a ostatnio także unijnych polityków i Niemców. Niech mi wreszcie jakaś komisja wyjaśni, czemu polskie wojsko wciąż – pomimo publicznej zapowiedzi ministra – nie ma jeszcze śmigłowców i jaka była rola niejakiego W. Berczyńskiego w „wykończeniu” kontraktu na Caracale.  Na takie komisji na razie jednak nie ma szans. Niestety.