
W piwnicach Jarosławskiego Ośrodka Kultury i Sztuki 6 czerwca zebrali się miłośnicy poezji, którzy w ramach spotkań Grupy Poetyckiej Anafora wysłuchali wierszy i piosenek Jakuba Zarzeckiego.
Jakub ma 22-lata. Tworzy od lat gimnazjalnych. Początkowo jego twórczość skrywał notes stworzony na tę okoliczność. Pierwsza, wiersze usłyszała babcia. Po jej recenzji w 2014 r. zdecydował się na udział w konkursie poetyckim i zdobył nagrodę główną „Laur Impresji” w Miejskim Ośrodku Kultury w Jarosławiu. Rok później otrzymał III miejsce w XIV Regionalnym Konkursie Recytatorskim i Poetyckim im. Jerzego Hordyńskiego w Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu w kategorii „twórczość własna”, a w 2017 roku stanął do konkursu z nauczycielami polonistami i wykładowcami uniwersyteckimi i otrzymał wyróżnienie w Turnieju Jednego Wiersza „Pod Majowym Księżycem” zorganizowanym przez Rzeszowski Dom Kultury, filię w Załężu.
Swoje wiersze, a także piosenki, do których pisze nie tylko słowa, ale także muzykę, zdecydował się przedstawić również znajomym i przyjaciołom. Wraz z jarosławskim bardem Jerzym Gągołem zorganizowali dwa wieczorki poetyckie w Galerii Przedmiotu. Jego wiersze Czytelnicy mogli przeczytać na łamach „Ekspresu”. Często grywał także w kawiarni …. w Krakowie, gdzie każdy może zaprezentować swoją twórczość. Prezentował ją także w Grupie Poetyckiej „Anafora”, prowadzonej przez Janinę Suchożak w Miejskim Ośrodku Kultury. I właśnie w ramach spotkań „Anafory odbył się Wieczorek Poetycki „Makiem i miedzią”.
Skąd taki tytuł?
Kuba wyjaśnił to już na wstępie spotkania:
– Kiedyś na lekcji polskiego, mój polonista profesor Tadeusz Stefanowski, a także wychowawca, zadał nam zadanie. Mieliśmy napisać wiersz, używając słów, które się ze sobą nie kojarzą. Ja nie napisałem, oczywiście, tego wiersza. Napisałem jeden wers, który brzmi: „Poeta, malunek na ścianie, postrzelony makiem i miedzią”. I tak nazwałem mój notatnik: „Makiem i miedzią”, bo czemu nie? Jakaś nazwa musi być – opowiadał Jakub.
W piwnicach JOKiS Kuba przeplatał pierwsze swoje wiersze, z tymi najnowszymi. Podobnie piosenki. Wieczorek rozpoczął od najnowszego wiersza „A gdybyś była kwiatem”, który już wcześniej słyszeli członkowie Grupy Poetyckiej „Anafora”. Zaraz po nim uczestnicy spotkania usłyszeli pierwszy wiersz, jaki Kuba stworzył jeszcze w latach gimnazjalnych pt. „Pełen wstydu”. Opowiedział przy tym, jak doszło do tego, że sięgnął po pióro.
– Podobała mi się wówczas pewna dziewczyna. Powiedziałem jej o tym i zostałem odrzucony. Nie umiałem poradzić sobie z emocjami i napisałem o tym trzy wiersze. Mój wychowawca, którego wcześniej wspomniałem, stwierdził, że to nie jest jeszcze poezja i miał rację. Czwarty wiersz już trochę przypomniał poezję – żartował.
Podczas spotkania usłyszeliśmy więc jeden z pierwszych wierszy „Katorgą moją byłaś”, a także piosenki, znane już publiczności, jak „Tylko wariaci są czegoś warci”, którą wykonał dwukrotnie: raz z Jerzym Gągołem, a raz sam na życzenie koleżanki. Kuba przygrywa sobie na ukulele, ale nie obca mu jest gra na gitarze i okarynie. Podczas czwartkowego spotkania mogliśmy usłyszeć brzmienie drugiego ukulele, z którym nie rozstaje się obecny na spotkaniu Sylwester Sołowij, a także głos fujarki, również w wykonaniu Sylwka.
Kuba nie byłby sobą, gdyby nie przygotował niespodzianki dla starszego kolegi Jurka, jego ulubionej piosenki Tadeusza Woźniaka „Smak i zapach pomarańczy” czy „Pszeniczna panienko” do słów obecnego na spotkaniu Henryka Grymuzy i muzyki Jerzego Gągoła.
Spotkanie zakończył fragment piosenki Johna Lenona, do którego, jak orzekli koledzy artyści, Kuba jest podobny. Poprzedziło je wręczenie podziękowań, gratulacji i prezentów ze strony prowadzącej spotkanie Janiny Suchożak oraz zebranych gości. A także zaproszenie na kolejne spotkanie Grupy „Anafora”, podczas którego nowy tomik wierszy zaprezentuje pani Maria Markiewicz.
EKZ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie