Reklama

Marek Kuchciński czy Anna Schmidt? Kto zostałby prezesem okręgu przemysko-krośnieńskiego PiS, gdyby wszyscy członkowie zostali wpuszczeni na salę?

Część nowych członków PiS-u (tych, którzy przeszli z Suwerennej Polski) nie została dopuszczona do wyboru prezesa okręgu nr 22, czyli okręgu przemysko-krośnieńskiego. Czy za późno złożyli deklaracje, jak twierdzą niektóry działacze Prawa i Sprawiedliwości? Czy ktoś zadecydował za nich, bo, z tego co się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, organizatorzy wyborów kontaktowali się z „centralą”. Kilka osób zostało jednak dopisanych do listy wyborczej, wśród nich Krzysztof Strent, wójt gminy Wiązownica. Dodać należy, że wójt Strent, niedawny członek Trzeciej Drogi, chciał startować do zarządu PiS-u. Pada jeszcze jedno pytanie: czy gdyby wszyscy nowi członkowie PiS-u zagłosowali, czy wynik nie byłby inny? Wybrany prezes Marek Kuchciński otrzymał 191 głosów, jego kontrkandydatka 180. To zaledwie 11 głosów różnicy. Nadmienić warto, że do zarządu okręgowego weszło 11 z 13 proponowanych przez nią kandydatów. Na 20, których członkowie PiS-u wybierali.

Wybory w partii Prawo i Sprawiedliwość, w okręgu przemysko-krośnieńskim, jak i w wielu okręgach Prawa i Sprawiedliwości, odbyły się 9 listopada. Władze partii powróciły do tej struktury po latach, gdy funkcjonował jeden okręg podkarpacki, a jego szefową była Ewa Leniart, obecnie poseł, a wcześniej wojewoda podkarpacki. Teraz województwo zostało podzielone zgodnie z okręgami wyborczymi na dwa okręgi. W okręgu przemysko-krośnieńskim jeszcze do 7 listopada był tylko jeden kandydat na prezesa okręgu. To Anna Schmidt, posłanka z powiatu jarosławskiego. Została ona wskazana na kandydata przez prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego, bo tak stanowi partyjny kodeks wyborczy.

Anna Schmidt mogła czuć się już prezesem. Jednak dwa dni przed wyborami prezes Kaczyński ogłosił nazwisko jeszcze jednego kandydata: Marka Kuchcińskiego. I spośród tych kandydatów wybierali członkowie PiS-u.

 

Działacze Suwerennej zasili szeregi PiS-u

Podczas Kongresu Prawa i Sprawiedliwości, który odbył się 12 października br., Suwerenna Polska połączyła się z PiS-em. A co za tym idzie, jej członkowie mogli złożyć deklarację członkostwa w PiS. Tak też się stało w bastionie PiS-u, czyli na Podkarpaciu. To nie tylko bastion PiS-u, ale jak się okazuje, także był to bastion SP. Nieistniejąca już partia, chociaż do prawie kanapowych należała, to jednak na Podkarpaciu, a właściwie w okręgu przemysko-krośnieńskim skupiała najwięcej członków. Część z nich złożyła deklarację, to ponad 40 osób, część około 30 składała je sukcesywnie później. Jak się dowiedzieliśmy od członków PiS-u, można je było składać do pełnomocników powiatowych lub przez internet. Tych członków, którzy jednak musieli zostać zweryfikowani przez władze centralne partii, nie obowiązywały te same przepisy partyjnego kodeksu wyborczego, co działaczy PiS. Bo ci, żeby móc wziąć udział w wyborze prezesa i zarządu okręgu, musieli mieć zapłacone składki i przynależeć do struktur PiS-u co najmniej pół roku.

Członkowie SP, którzy przeszli do PiS-u, z wiadomego powodu musieli spełniać tylko jeden warunek. To wspomniana weryfikacja „góry”. A taka, jak się dowiedzieliśmy, spływała z Warszawy na bieżąco w tygodniu wyborczym.

 

Około 30 osób zostało za drzwiami

Co się więc wydarzyło, że w sobotę, 9 listopada, w dniu wyborczym, gdy prawie 400 osób przyjechało do Rzeszowa głosować i weszli na salę, zostali z niej wyproszeni? Nowi członkowie PiS, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że nie wiedzą, o co chodzi. Jeden z naszych rozmówców, który nie mógł zagłosować, bo jak się okazało, podobnie jak inni, nie znalazł się na liście wyborczej, mówi, że z taką partia nie chce mieć nic wspólnego.

Oburzenie było jeszcze większe, gdy okazało się, że kilka osób na te listę jednak trafiło, w tym Krzysztof Strent, wójt Wiązownicy, jeszcze nie tak dawno członek partii Polska 2050 Szymona Hołowni.

Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, osoby te mogły pomyłkowo nie trafić na listę, bo jak twierdzi nasz rozmówca, podczas wyborów to się zdarza. A skąd świeżo upieczony pisowiec Krzysztof Strent na taką listę trafił, skoro wcześniej znalazł się w grupie ok. 30 osób, które dopiero co złożyły deklaracje? Ten sam rozmówca twierdzi, że być może przez pomyłkę, ale dlatego, że został on zgłoszony przez jednego z kandydatów na członka zarządu okręgowego. A w skład okręgu, oprócz parlamentarzystów i radnych sejmiku wchodzi 20 członków z wyboru.

Wójta gminy Wiązownica Krzysztofa Strenta zgłosiła poseł Anna Schmidt, kandydatka na prezesa okręgu. W sumie zgłosiła 15 kandydatów na członków zarządu. Jednak Strent nie został dopuszczony do kandydowania, gdyż, podobnie jak pozostałe osoby, nie znalazł się na liście.

 

Dwanaście osób Anny Schmidt weszło do zarządu

Poseł Anna Schmidt zgłosiła 15 swoich kandydatów. Spośród nich do zarządu weszli: Marek Bańkowski, Joanna Bril, Piotr Cencora, Dorota Chilik, Maciej Kamiński, Mariusz Król, Ewa Miciak, Łukasz Mróz, Zenon Swatek, Anna Świderska-Ciupa, Bogdan Wołoszyn i Marcin Zaborniak. Do zarządu nie wszedł Mariusz Trojak i Tomasz Kud oraz wspomniany Krzysztof Stren (został odrzucony jako kandydat).

Do zarządu weszli jeszcze kandydaci zgłoszeni przez, już prezesa, Marka Kuchcińskiego. To Krzysztof Babinatz, Piotr Bąk, Stanisław Chęć, Anna Kordys, Daniel Krawiec, Arkadiusz Mazur, Janusz Pacher, Ryszard Urban.

Nie weszli natomiast: Andrzej Chrobak, Henryk Cząstka, Rafał Kijanka, Krzysztof Kud, Wiesław Kudyba, Tomasz Łacina, Jan Pelczar, Monika Romaniec, Magdalena Rożek i Andrzej Wrona.

Nie udało nam się porozmawiać oficjalnie z działaczami PiS-u. Zostaliśmy odesłani do rzecznika partii Rafała Bochenka. Skierowaliśmy do niego maila z pytaniami i czekamy na odpowiedź. Kulisy wyborów prezesa wzbudziły jednak emocje wśród nowych członków, ale również i tych, którzy należeli do partii już wcześniej. Nie jest tajemnicą, że nowi członkowie PiS, należący wcześniej do Suwerennej Polski, złożyli deklarację poparcia Poseł Anny Schmidt. Wynik mógłby wyglądać zupełnie inaczej, gdy wszyscy zagłosowali.

Kto jest więc odpowiedzialny za taką sytuację? Centrala PiS-u czy sami członkowie, którzy zbyt późno złożyli deklarację członkostwa, jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie niektórzy w ostatnich dniach przed wyborem. Czy „centrala” nie zdążyła ich zweryfikować, czy zadziałały tu inne mechanizmy, dziś trudno znaleźć odpowiedź.

Ewa KŁAK-ZARZECKA

 

Ten artykuł znajdziesz także w najnowszym papierowym wydaniu Ekspresu Jarosławskiego.  

Aktualizacja: 01/12/2024 12:37
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Mieszkaniec J-wia - niezalogowany 2024-11-29 15:25:58

    Wiele osób postarało się by poseł Kuchciński powrócił. Przeciwnicy Pani Poseł zrobili co trzeba by nie została prezesem okręgu, ale cieszy fakt, że ma duże poparcie osób, które doceniają jej pracę na rzecz naszego regionu. Mam mówią o zgodzie, o wspólnym działaniu a sami, szczególnie jarosławski kolektyw, a sami działają na osłabienie partii i negatywne jej postrzeganie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Realista - niezalogowany 2024-12-01 10:07:48

    Ona nic nie robi dla tego okręgu

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Rest - niezalogowany 2024-11-29 17:47:17

    Pisiorska banda rucha nawet swoich zygac się chce jak się widzi te stare mordy co od koryta niechca się oderwać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • He - niezalogowany 2024-11-30 16:13:24

    Piszemy Rzygać tumanie

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Adam - niezalogowany 2024-11-29 19:02:07

    Te dwie osoby o nieposzlakowanej opinii w życiu zawodowym oraz szczególnie prywatnym są sobie równe i siebie warte. Przecież wszyscy to wiedzą, no prawie wszyscy. To są świeci ludzie, wierzący, żyjący zgodnie z przykazaniami Bozymi. Normalnie wzory do naśladowania dla dzieci i młodzieży :))

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    stąd na stałe - niezalogowany 2024-11-29 22:01:47

    Ktoś napisał, że oboje są siebie warci - i to jest opinia "w punkt" ! On... za uszami ma tyle, że na ten pysk już patrzeć się nie chce. Ona... olewała wielu petentów; potrafiła przyjąć - posłuchać jedneggo zdania wstępu i... odesłać do innego posła np. do Łańcuta - ale zaraz następnego dnia pańcia z sekretariatu jej biura dzwoniła i pytała "a w jakiej sprawie dokładniej pan był wczoraj, bo muszę wypełnić to szczegółowo w książce przyjęć pani poseł". Jedna wielka masakra - pisowska retoryka; na ustach chęć pomocy, ale w realu tylko swoim. Na ustach bogobojność - w realu tylko obłuda. I to tak idzie od góry do dołu... a kiedyś mieli moje zaufanie...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • He - niezalogowany 2024-11-30 16:15:09

    Co za bzdury wymyślasz :)

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Adolf - niezalogowany 2024-11-30 16:22:37

    A kogo to obchodzi? PiS to partia schyłkowa. Tylko konfederacja jest prawicową partią!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Załamany - niezalogowany 2024-12-01 10:09:14

    Konfederaci to obłąkani ludzie

    • Zgłoś wpis
  • Adolf - niezalogowany 2024-12-01 16:30:11

    Sam jesteś obłąkany popisowcu

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    obiektywny - niezalogowany 2024-11-30 19:30:30

    co pani poseł ANia zrobiła dla naszego powiatu jarosławskiego ? powtarzam powiatu czy była choć raz na sesji powiatu jarosławskiego aby zapoznać się z zagadnieniami jakie tam padają, tj: szpital, remonty - budowa dróg, szkolnictwo i wiele innych przecież głosowało na nią prawie 13 000 wyborców w powiecie jarosławskim i wierzy w nią nad czym jest się więc rozczulać w naszej regionalnej gazecie,

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Rest - niezalogowany 2024-11-30 22:56:26

    He. Na pisiorow żygam a na ciebie rzygam i sram . Widzę że cię dupa boli jak pisiory odchodzą w zapomnienie.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do