
O pochówkach wampirycznych, o sposobie łączenia drewnianych rur wodociągów, o roku ścięcia drzew, z których wykonano pierwotną płytę Rynku i wielu innych ciekawostkach archeologicznych mówiła Monika Broszko podczas spotkania z mieszkańcami w sobotnie popołudnie na placu Św. Michała.
Wykład archeolog Moniki Broszko o tajemnicach jarosławskiego Rynku zainaugurował weekendowy Piknik Turystyczny „Miasto Olśnień”. Spotkanie to dotyczyło tajemnic Rynku, które udało się odkryć podczas prac związanych z remontem. W miejscu, w którym m.in. prowadzone były prace, stała Kolegiata Wszystkich Świętych, a przy świątyni istniał cmentarz. O obecności kościoła przypomina zarys budowli, który możemy zobaczyć na płycie Rynku po remoncie. Pozostałością są groby, które wciąż znajdują się pod powierzchnią. Monika Broszko mówiła, że prace objęły niewielką powierzchnię dawnego cmentarza, o długości 13 m i szerokości 2 m. Odkryto 45 grobów. Jak wspomniała archeolog, to ciężka praca, nierzadko na kolanach, z pęsetą w dłoni. – Opady deszczu, które zalewały nam notorycznie wykopy, a potem gorąc, także nie ułatwiały zadania – opowiadała. Mimo tego, efekty tych prac są imponujące. Udało się np. zidentyfikować przyczynę zgonów niektórych pochowanych osób. Wiadomo, że jeden z mężczyzn cierpiał z powodu choroby zębów. Była też osoba chorująca na syfilis. Ale ciekawostką są z pewnością pochówki wampiryczne. Jak wspomniała Monika Broszko, przeważnie archeologom zdarza się jeden taki grób na cały cmentarz.
– Tu było tego dużo. Pomimo wpływu Kościoła, pomimo tylu świątyń, pojawiają się groby wampiryczne – mówiła, dodając, że być może wpływ na to miała specyfika epoki, z wojnami, suszą, epidemią dżumy i wieloma niebezpieczeństwami na drogach. A w takich czasach ludzie szukają winnych.
Zazwyczaj są nimi odstający od przeciętności. Leworęczni, garbaci, osoby z dwoma rożnymi oczami itd. Zabezpieczano więc groby takich „innych”, by po śmierci nie zajmowali się żywymi. Po czym poznać pochówek wampiryczny? Np. po metalowych przedmiotach wkładanych do ust.
– Jarosław to miasto bogate, więc pchano monety – zauważyła Monika Broszko. Jak wspomniała, jedna z pochowanych kobiet w wieku 60-65 lat miała tak dużo monet wetkniętych do ust i gardła, że ciężko je było wyciągnąć.
W czasie spotkania jego uczestnicy mogli usłyszeć także o odkrytych fragmentach fundamentów pierwotnej zabudowy, m.in. podcieni, które kiedyś istniały wzdłuż wielu kamienic, a które do dziś możemy oglądać np. w Kamienicy Orsettich. Takie podcienia zapewniały komfort handlującym, także w czasie niepogody. Miasto było bowiem totalnie nastawione na jarmarki, które pozwalały bogacić się jego mieszkańcom.
Poziom Rynku był kiedyś pół metra niższy niż obecnie. Fragment powierzchni drogi z otoczaków pozostał odkryty i wszyscy odwiedzający Rynek, będą mogli – dzięki świetlikowi – zobaczyć różnice poziomów, ale także rodzaj nawierzchni. Wśród tych kamieni archeologowie znaleźli także przedmioty: gwoździe z końskich podków, fragmenty kafli, monety „boratynki”. Odkryto też ślady pożaru, które przetrwały do dziś. Warstwa spalenizny sięgała kilku centymetrów, a ślady nadpalenia były na kamieniach, kaflach itp.
Ciekawym odkryciem są odkopane fragmenty wodociągów. Zachowały się rury drążone z pnia drzewa, z metalowymi klamrami i trzpieniem z innego rodzaju drewna, który rozpulchniając się, uszczelniał rury. Odnalezione rury znajdują się obecnie w Toruniu gdzie zajmuje się nimi specjalistyczna pracownia konserwacji drewna. – Na palcach jednej ręki można policzyć, ile miast ma coś takiego. To jest Toruń, Bydgoszcz, Gdańsk, Kraków. Nie ma dużo, to jest naprawdę rarytas i ludzie zjeżdżają się z całej Polski, by zobaczyć coś takiego – wspomniała archeolog, która mówiła także o drewnianej drodze. W Krakowie specjaliści mogli ustalić, że drzewo, z którego wykonano fragment drogi, zakończyło swój żywot w 1654 roku. – Najbardziej pierwotna drewniana płyta Rynku powstała w połowie XVII wieku – mówiła Monika Broszko.
Podczas prac znaleziono także wiele innych przedmiotów. To m.in. gwoździe, igła kościana, fragmenty ceramiki, kafle, krzyże, koraliki, szkaplerz, obrączka. Wszystko to jest dokładnie skatalogowane i po zakończeniu prac jarosławianie na pewno będą mogli zobaczyć najciekawsze znaleziska.
Hubert LEWKOWICZ
FOT. Hubert Lewkowicz, FB/Monika Broszko
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie