
Klatka schodowa, po której chodził Lem, piece, przy których się grzał, klamki, które naciskał, wchodząc do pokoju. To tylko niektóre z detali uchwyconych obiektywem Anny Gordijewskiej, współautorki albumu „Lwów Stanisława Lema”. Miłośnicy (i nie tylko) twórczości autora „Opowieści o pilocie Pirxie” mogli zobaczyć to wszystko podczas spotkania w Muzeum w Jarosławiu.
O niezwykłym mieście, w którym wychował się wybitny pisarz, mogli usłyszeć uczestnicy spotkania w Kamienicy Orsettich, które odbyło się w środę, 3 sierpnia. Lwowska dziennikarka Anna Gordijewska zabrała nas w podróż śladami Stanisława Lema. Dzięki jej zdjęciom zaglądnęliśmy do kamienicy przy ulicy Brajerowskiej (dziś Łepkiego), gdzie się Lem wychowywał. Współautorka albumu pokazała kafelki na klatce schodowej, które się zachowały, klamki i piece kaflowe w dawnym mieszkaniu Lema. Byliśmy też w szkole i na podwórku, w cukierni oraz na Wysokim Zamku, gdzie przyszły pisarz bywał. Przy okazji mogliśmy podziwiać piękno architektury Lwowa uchwycone przez Annę Gordijewską o różnych porach roku. Były też lwowskie drzewa, bo Lem sam mówił o sobie, że wrósł w Lwów jak drzewo. Jak wspomniała autorka tych zdjęć, smutne jest to, że dziś miasto wygląda inaczej, bo pomniki i zabytki zostały zabezpieczone z powodu wojny na Ukrainie.
Te wszystkie niezwykłe zdjęcia opatrzone są w albumie komentarzami Mariusza Jerzego Olbromskiego, poety, prozaika i muzealnika. On także uczestniczył w spotkaniu w Jarosławiu. Jak podkreślał Mariusz Olbromski, autor „Solaris” do końca życia uważał Lwow za najpiękniejsze miasto na świecie. Autobiograficzna książka Lema – „Wysoki Zamek”, jak mówił Olbromski, jest opowieścią o wzrastaniu fizycznym i intelektualnym jednego z najwybitniejszych pisarzy science-fiction. To właśnie tutaj, we Lwowie Stanisław Lem czytał pierwsze książki, jako dziecko poznawał świat dzięki studiowaniu encyklopedii, tu chodził do szkoły, tu jadł swoje ulubione ciastka i tu wzrastał pośród architektury niezwykłego miasta kilku kultur.
Obecny na spotkaniu Zbigniew Chrzanowski, reżyser i dyrektor Polskiego Teatru Ludowego we Lwowie, zauważył, iż po tylu latach przyszło mu na myśl, że on, urodzony w 1935 roku, często chodził z kolegą ulicą Brajerowską. Być może któregoś dnia minęli się więc z młodym człowiekiem, którym był przyszły autor „Bajek robotów”. Kto wie…
hl
FOT. Hubert Lewkowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie