Reklama

Order dla pani Krystyny

22/05/2018 11:42

Ich działalność to prawie ekstremalny sport. Bo jak nazwać spływ kajakowy osób na co dzień funkcjonujących na wózkach inwalidzkich? Czy kilkunastogodzinną podróż w pociągu osób po złamaniu kręgosłupa? Tego mogą dokonać takie osoby, jak Krystyna Kłoda czy Piotr Kuchta – założyciele Jarosławskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych.

Dwadzieścia lat temu zaczęli spotykać się nieformalnie. Pan Piotr wspomina, jak zeszły się ich drogi: – Wybrałem się jednego, pięknego dnia pospacerować w opactwie benedyktynek. Trafiłem na rekolekcje dla osób niepełnosprawnych, które prowadził ksiądz Franciszek Rząsa. Ksiądz mnie zawołał i powiedział, że potrzebni są wolontariusze, żeby pomóc właśnie teraz, podczas rekolekcji. Zostałem tam z osobami niepełnosprawnymi z różnymi schorzeniami z całego Podkarpacia i nie tylko. Potem zacząłem z niektórymi spotykać się na stopie przyjacielskiej – opowiada. Wspomina różne sytuacje, gdy napotykali na bariery architektoniczne. – Kiedyś wybraliśmy się na pizzę. Lokale nie były przystosowane dla osób na wózkach inwalidzkich. Nasza wizyta wyglądała tak, że brałem z wózka niepełnosprawnych kolegów na ręce i sadzałem na krześle. Najpierw było pusto, ale gdy wychodziliśmy, na sali było już kilku klientów. Ktoś z naszej grupy wychodził przygarbiony, ktoś pod rękę. A ja niosłem kolegę z uszkodzonym kręgosłupem. Wyglądało to tak, że brałem go pod pachę i niosłem jak gitarę. Klienci popatrzyli z uśmiechem, a jeden powiedział: „Niezła musiała być impreza, że trzeba ich wynosić”. Śmialiśmy się z tego – wspomina Piotr Kuchta.

Wówczas w kilka osób przyszli do Krystyny Kłody: – Piotr przyszedł do mnie z grupą osób niepełnosprawnych i z takim pomysłem, by założyć stowarzyszenie. Zebraliśmy piętnaście osób i zarejestrowaliśmy je. Już w tej chwili kilka z tych osób nie żyje – mówi pani Krystyna, od dwudziestu lat prezes Jarosławskiego Stowarzyszenia Osób Niepełnosprawnych. – Pierwszą siedzibę mieliśmy u szefowej w domu – śmieje się Piotr Kuchta, który jest honorowym członkiem stowarzyszenia. Kolejna była przy ul. Poniatowskiego, a od 2004 roku w budynku należącym do PKP. Od kilku lat siedziba Stowarzyszenia mieści się przy ul. Cerkiewnej.

Praca i dobra zabawa

Członkowie Stowarzyszenia złożyli sobie główne cele: – Chcieliśmy, by osoby niepełnosprawne były zauważalne w naszym środowisku lokalnym. Chcieliśmy także likwidować bariery architektoniczne. To główne cele. W latach 2008 do 2015 roku zajęliśmy się realizowaniem staży dla osób niepełnosprawnych. Od 2012 do 2015 roku utworzyliśmy pięć spółdzielni, jedna upadła, cztery działają i mają się bardzo dobrze. Jedna spółdzielnia ma dmuchawce, takie zjeżdżalnie dla dzieci. Rozwinęła się i obsługuje imprezy rozrywkowe w sezonie letnim. Mamy spółdzielnię w Łańcucie, która zajmuje się bilbordami i handluje chemią, zatrudnia osoby niepełnosprawne. W Wólce Pełkińskiej mamy spółdzielnię, która prowadzi szwalnię. Na miejscu od lat prowadzimy wypożyczalnię sprzętu do rehabilitacji. Nie mamy środków na zatrudnienie, ale ratujemy się stażystami – wymienia pani prezes.

Stowarzyszenie zajęło się również organizacją wyjazdów na turnusy rehabilitacyjne. – Większość osób była na wózkach i nigdy nie widziała morza, dlatego chcieliśmy spełnić ich marzenia. Organizowaliśmy taki wyjazd, rezerwowaliśmy odpowiedni wagon w pociągu, opiekunów, potem transport na miejsce. Były osoby w bardzo ciężkim stanie, po złamaniu kręgosłupa, a podróż trwała kilkanaście godzin. To był dla nas ryzykowny wyczyn. Ale udawało się – opowiada pani Krystyna. Przez lata Stowarzyszenie organizowało także spływy kajakowe z Jarosławia do Ubieszyna za Sieniawą. – W organizacji pomagał nam pan, który opiekował się nieistniejącą już przystanią kajakową nad Sanem. Płynęły osoby w różnym stanie, które trzeba było włożyć do kajaka. I one, tak na w pół leżące płynęły – opowiada pan Piotr. Na miejscu czekali na nich zaprzyjaźnieni uczniowie ze szkoły z Ubieszyna, którzy przy palącym się ognisku prezentowali przygotowany program artystyczny. – To była impreza integracyjna osób niepełnosprawnych, dzieci, ratowników, bo każda osoba niepełnosprawna płynęła z ratownikiem, który czuwał, by nie było jakieś wywrotki. Ale przygody były różne – śmieje się pani Krystyna. To ona w Stowarzyszeniu zajmuje się sprawami organizacyjnymi, jako prezes reprezentuje go na zewnątrz. Pan Piotr wyszukuje projekty, przygotowuje wnioski i stara się o pozyskanie środków na działalności Stowarzyszenia.

Pani Krystyna wyróżniona za swoją działalność

Za działalność na rzecz osób niepełnosprawnych pani Krystyna Kłoda została odznaczona Orderem św. Stanisława Biskupa Męczennika. Gwiazdę i okolicznościowy dyplom odebrała podczas uroczystości w Warszawie 13 maja br. – Byłam zaskoczona informacją, że otrzymałam takie wyróżnienie. To jest wielki zaszczyt dla mnie, uważam, że są ludzie bardziej godni ode mnie – mówi pani. – Bardzo się cieszę, że zostałam wyróżniona za tę działalność w stowarzyszeniu, którą staram się realizować już od 1998 roku, czyli od dwudziestu lat. Nasza działalność nie jest taka medialna, ale wraz z Piotrem staramy się pomóc osobom niepełnosprawnym. Piotr jest honorowym członkiem stowarzyszenia, zajmuje się ściąganiem środków, pisze projekty. Ja działam organizacyjnie i reprezentacyjnie – podkreśla.

Pani Krystyna została wpisana do Rejestru Kawalerów i Dam pod pozycją 667 za „odwagę czynienia dobra ku chwalebnemu dzieł naśladowaniu za poradą Kapituły” – tak czytamy na dyplomie potwierdzającym przyznanie Orderu Świętego Stanisława Biskupa i Męczennika III klasy. Order ten został ustanowiony przez Stanisława Augusta Poniatowskiego 7 maja 1765 roku. W pierwszym dniu istnienia Orderu Stanisław August uhonorował nim 35 Kawalerów. Order ten był niższy rangą od Orderu Orła Białego, który nadawany był głównie głowom koronowanym lub za szczególne zasługi. W osiemnastym wieku uhonorowanie Orderem św. Stanisława Biskupa i Męczennika wiązało się z opłatami na rzecz królewskiego skarbca. Uhonorowany zaś otrzymywał wraz z pismem poświadczającym kontusz, strój orderowy.

Pani Krystyna nie musi płacić daniny do skarbca królewskiego. Ona przy współpracy pana Piotra stara się pieniądze pozyskać, by potem wydać je na pomoc osobom niepełnosprawnym.

Ewa KŁAK-ZARZECKA

Fot. Ewa Kłak-Zarzecka

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do