
Blisko 1,8 promila alkoholu w organizmie miał mieszkaniec powiatu jarosławskiego, który kierując fiatem, najechał na prawidłowo zaparkowanego citroena i próbował odjechać z miejsca zdarzenia.
We wtorek, przed godz. 15, jarosławska policja przyjęła zgłoszenie świadka. Jak mówił, przebywał w mieszkaniu, gdy usłyszał huk za oknem. – Kiedy wyjrzał przez okno, zobaczył, że kierujący fiatem wysiadł z samochodu chwiejnym krokiem, aby zobaczyć uszkodzenia, jakie spowodował, wykonując manewr parkowania. Następnie mężczyzna wsiadł do auta – relacjonuje asp. szt. Anna Długosz z Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu. Świadek stwierdził, że podbiegł do fiata i kiedy wyczuł od mężczyzny alkohol, zabezpieczył klucze i uniemożliwił mu dalszą jazdę, a następnie zadzwonił na numer alarmowy. – Przed przyjazdem policjantów kierujący oddalił się z miejsca zdarzenia. W ślad za nim poszedł również świadek, informując dyżurnego o swojej lokalizacji. Gdy funkcjonariusze przyjechali we wskazane miejsce, poddali kierującego fiatem badaniu na zawartość alkoholu w organizmie. Badanie wykazało, że 68-letni mieszkaniec powiatu jarosławskiego miał 1,78 promila – informuje oficer prasowy KPP Jarosław.
Kierowca fiata stracił prawo jazdy i usłyszał również zarzut. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości mężczyźnie może grozić do 2 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna oraz zakaz kierowania pojazdami na kilka lat.
POLICJA INFORMUJE
Policjanci dziękują za reakcję na zagrożenie stwarzane przez nieodpowiedzialnych kierowców. Przypominamy, że każdy, kto jest świadkiem przestępstwa, ma prawo ująć sprawcę na gorącym uczynku. Obywatelskie ujęcie to przywilej wynikający z treści art. 243 Kodeksu Postępowania Karnego. Ujętą osobę należy niezwłocznie przekazać policji.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dzieje się coś bardzo niepokojącego. Ludziom w Polsce już totalnie wysiada psychika. Piją alkohol niemal codziennie, ćpają w zależności od zasobności portfela od "elitarnej" kokainy po śmieciowy mefedron, niemal jak dropsy żrą silnie uzależniające psychotropy przepisywane przez chciwych kitlarzy. Inni nie chcąc uciekać w nałóg podejmują - już niemal na skalę masową - mniej lub bardziej udane zamachy samobójcze. Psychiatrzy i psycholodzy w zasadzie są zawaleni pacjentami. W domach ludzie ze sobą już nie potrafią wytrzymać, skaczą sobie do gardeł jak hieny nad padłą antylopą. Nawet na ulicach jeden drugiego gotów wypatroszyć obcinaczem do paznokci. Dokąd to wszystko zmierza?