Pióro i pistolet

W gronie tych, którzy niezbyt kochają tzw. dobrą zmianę pojawia się czasem hasło „Nie oglądam TVP” (czy w innej wersji „Nie oglądam TV PiS”). To błąd. Błąd przynajmniej z jednego powodu. Bo tutaj sprawdza się ta sama zasada, która mówi: „Nie chodzisz na wybory, nie masz prawa krytykować władz”. Media publiczne, a zwłaszcza TVP Info i Wiadomości w TVP1 to materiał, którego oglądanie wciąż powoduje u świadomego odbiorcy tarcie oczu ze zdumienia. Krytyczne oglądanie tych mediów powinno być wręcz zalecane. Nie tylko na studiach dziennikarskich, choć na tych mogłyby być świetnym przykładem, jak nie należy tworzyć materiałów. Mnie przynajmniej zawsze coś w tych programach zaskoczy. Ostatnio zauważyłem, jak wiele miejsca i czasu poświęcono w pewnym sporym i długim serwisie Niemcom. Nasi sąsiedzi stają się „ulubionym” bohaterem polskich reporterów. Wracając jednak do protestu, dziś, w dobie internetu, taki protest polegający na wyłączaniu telewizora, nie ma sensu. Zresztą, zawsze jest lepiej wiedzieć, co dzieje się w innym obozie. No, chyba że ktoś wie o sobie, że jest bardzo podatny na propagandę.

Media są w ogóle bardzo łakomym kąskiem. Ostatnio znowu słychać o pomysłach tzw. dekoncentracji i repolonizacji mediów. I znów te Niemcy są gdzieś w tle. Pojawia się przekonywanie, że media z obcym kapitałem tylko z tytułu są polskie, że wpływają, zwalczają itp. Problem polega jednak na tym, że wszyscy publicyści i dziennikarze, którzy pracowali w mediach z obcym (czytaj głównie niemieckim) kapitałem przyznają ( i mówią to także we wspomnianych publikatorach publicznych), że z tego etapu kariery wynieśli raczej dobre doświadczenia. Że nikt nigdy nie wpływał na nich i na to, co i jak mają pisać. Więcej, że w tych mediach nauczyli się rygorystycznego przestrzegania pewnych zasad, np. pilnowania odrębności działów reklamy od redakcyjnego. Wygląda więc na to, że zamiast dobre standardy przenieść na polski grunt, my będziemy te standardy „dekoncentrować”, czyli poślemy je tam, gdzie trafiła np. niezależność Trybunału Konstytucyjnego i gdzie usilnie chcemy wepchnąć zasadę trójpodziału władzy.

Nasi politycy bardziej boją się mediów niźli broni palnej. Oto bowiem radośnie chcą dać Polakom do ręki pistolety, bo w Sejmie prawdopodobnie poparcie większości znajdzie ustawa o dostępie do broni. Strach pomyśleć, czym to może w naszych realiach skutkować. Skąd ta wiara, że rodacy broni używać będą tylko do samoobrony? Przykład Stanów Zjednoczonych powinien dać im mocno do myślenia.