
Ktoś wyrzucił dwa niewielkie pieski przy drodze z Piwody do Cetuli. Ktoś inny jednak sprawił, że przerażone i zagubione zwierzęta są już bezpieczne i czekają na adopcję. Najlepiej by trafiły razem do jednego domu, bo żyć bez siebie nie mogą.
To historia o tym, jak bez serca potrafią być ludzie, ale także o tym, jak wielkie serca mają inni. Człowiekiem o wielkim sercu w tej opowieści jest pani Anna z Cetuli, która kilka dni temu zobaczyła dwa przerażone psiaki koczujące przy drodze z Piwody do Cetuli. Czworonogi zachowywały się tak, jak gdyby czekały w tym miejscu na właściciela. Odchodziły na jakąś odległość, czasem znikały, ale po pewnym czasie wracały. – Były bardzo wystraszone. Na widok człowieka uciekały, zwłaszcza jeden z nich bardzo się bał – opowiada pani Ania. Ona wraz z całą rodziną dowoziła pieskom jedzenie i picie. – Nie tylko my. Inni ludzie też je dokarmiali. Liczyłam, że może ktoś szuka tych zwierzaków, że może komuś uciekły. Ale prawdopodobnie jednak zostały wyrzucone – dodaje.
Psy czekały wiernie na swego pana, bo w psim świecie nie do pojęcia jest, by przyjaciela wyrzucić jak śmieć. Ale właściciel nie wracał.
– Jak tak można? Przecież one też cierpią, też czują. My nasze zwierzęta traktujemy jak członków rodziny – mówi pani Ania.
Próbowała zwierzęta złapać, ale one uciekały, kiedy tylko człowiek się zbliżał. Zamieściła post na Facebooku z prośbą o pomoc.
Po przeczytaniu tego postu zadzwoniliśmy do Urzędu Gminy Wiązownica. Sprawą szybko zajęła się Maria Brodowicz. Dzięki zastosowaniu przekazanego środka usypiającego do karmy, mieszkance Cetuli udało się zabrać pieski do domu. Stąd pojechały do lecznicy Us-Wet, gdzie trafiły pod opiekę lekarzy weterynarii. Nie obyło się bez drobnych kłopotów, bowiem podczas próby transportu mniejszy zwierzak uciekł pracownikowi gminy. Szybko jednak wrócił w pobliże domu pani Anny. – Przyszedł i skomlał. Widać było, że bardzo tęskni za tym drugim – mówi mieszkanka Cetuli. Ponowne zastosowanie środka pozwoliło na to, by do lecznicy trafił i drugi z pary. Pieski są bezpieczne i będą przeznaczone do adopcji. – Dobrze by było, by ktoś się zdecydował na wzięcie ich razem. To są małe pieski, nie będą sprawiały kłopotu. A jeśli się je rozdzieli, będą za sobą bardzo tęskniły – martwi się pani Anna. Chętni do podarowania psiakom, które tyle przeszły, nowego domu, mogą się kontaktować z Urzędem Gminy Wiązownica lub bezpośrednio z lecznicą Us-Wet.
Hubert Lewkowicz
FOT. Zbiory własne
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zwierzęta przenoszą koronę - 19.
Weź się zamknij głupku