
– Poprzeczka jest postawiona wysoko, ale ja lubię wyzwania. Cóż mogę powiedzieć? Postaram się nie zawieść. A dobrze jest równać do tych najlepszych. Poseł Chrzan to prawie dekada rządzenia powiatem – mówi w rozmowie z "Ekspresem Jarosławski".
W czwartek 28 listopada minął miesiąc od wyboru pana na stanowisko starosty jarosławskiego. Jakie są pana wrażenia po miesiącu urzędowania?
- Bez względu na to, jak to zabrzmi – jest to ciężka praca. Człowiek odczuwa na sobie tę odpowiedzialność. 21 lat jestem radnym, z czteroletnią przerwą, ale teraz patrzę z innej perspektywy na działania powiatu. Pracy jest dużo, dużo spotkań z ludźmi. Zawsze uważałem, że urząd jest dla ludzi, nigdy odwrotnie.
Co najbardziej pana zaskoczyło w tej nowej pracy?
- Na pewno brak czasu. Na pewno często znajomi, którzy dzwonią do sekretariatu, słyszą, że starosta jest zajęty i trzeba się umówić. I są zdziwieni. Też kiedyś się dziwiłem, że mój kolega starosta nie ma dla mnie czasu. Wiadomo, że spektrum zadań powiatu jest tak szerokie, począwszy od administrowania urzędem, poprzez jednostki nam podlegle, a więc szpital, PKS, szkoły poprzez infrastrukturę drogową, po inne. Uważam, że szef jednostki powinien się orientować we wszystkim, dlatego sukcesywnie zapoznaję się szczegółowo ze wszystkimi zadaniami. Obecnie zajmujemy się jeszcze przygotowaniem budżetu. Jest dużo tej pracy. Jeżeli nie zdążę w pracy, to biorę część dokumentów do poczytania w domu.
A co żona na to?
- Ja mam wyrozumiałą żonę. Nie wiem, czy inna kobieta by wytrzymała ze mną. Jestem w samorządzie długo, dużo czasu spędzam poza domem na spotkaniach, na imprezach. Może z boku tak to wygląda, że to takie fajne. Oczywiście, lubię spotkania z ludźmi, ale to zawsze odbywa się kosztem rodziny. Ale ja mam już dorosłą córkę, która wyszła za mąż. Dowiedziałem się, że zostanę dziadkiem.
Rozpoczął pan swoją pracę z mocnym, bombowym wejściem.
- Tak, wejście miałem mocne. Nie tak miało wyglądać moje spotkanie z pracownikami. Ale po uzyskaniu informacji o podłożeniu bomby, musieliśmy zareagować i zarządzić ewakuację. Przeszło to wszystko bardzo sprawnie. Ewakuacja trwała siedem minut. Okazało się, że alarm jest fałszywy, tak jak przypuszczaliśmy. Ale musieliśmy wypełnić procedury.
Co pana zaskoczyło przez ten miesiąc pracy. Z czym pan będzie musiał się zmierzyć w pierwszej kolejności? Co jest najważniejsze?
- Nie ma tematów ważniejszych. Wszystkie tematy są ważne. Powiat to ok. 120 tys. mieszkańców. Dla mieszkańca, który przychodzi do starosty, jego sprawa jest najważniejsza. Dlatego są one tak samo ważne, jak projektowanie budżetu. Ale wiadomo, że bardzo ważne są inwestycje drogowe, które jako powiat prowadziliśmy, prowadzimy i będziemy prowadzić. Patrząc na wskaźniki wydatkowania środków, są one wysokie. Wystarczy przejechać się po powiecie. Widać, jak drogi wyglądają. Chcemy nadal korzystać z programów i funduszy dróg lokalnych. Wiadomo, że mieszkańcy chcieliby mieć od razu wszystkie drogi wyremontowane, ale takiej możliwości nie ma. Staramy się inwestować równomiernie na terenie całego powiatu. Chcę kontynuować współpracę z samorządami, które dofinansowują te remonty.
W ostatnim czasie słyszymy dużo głosów, że jest zła sytuacja w szpitalu. Teraz doszła jeszcze sprawa złożenia rezygnacji przez obecnego dyrektora.
- To jest jedna z ważniejszych dziedzin życia mieszkańców. Gdy składamy sobie życzenia imieninowe, to od czego zaczynamy? Od zdrowia. Szpital to nasza jednostka, do której przykładamy bardzo dużą wagę. Dzięki temu, że wykonaliśmy w nim wiele inwestycji, ten szpital się zmienia. Jest on już na miarę XXI wieku. Ginekologia ma drugi stopień referencyjności. Są tam sale dwuosobowe z łazienką. Podobny standard ma neonatologia. Oddaliśmy nowoczesny SOR. Mieszkańcy o tym wiedzą. Ale mamy dalsze plany inwestycyjne w szpitalu. W tej chwili jest pewna konkurencja pomiędzy szpitalami. Na przykład nasza ginekologia wykorzystuje 50 proc., swoich możliwości. Jest w stanie przyjąć do porodu o 50 proc. więcej pacjentek. To wynika z przeprowadzonego audytu. Musimy zrobić wszystko, żeby ten oddział funkcjonował w 100 proc. Pracujemy także nad tym, by przychodzili do nas do pracy lekarze o pewnej renomie. Wiadomo, że za lekarzem przyjdą także pacjenci. Mamy pewien deficyt, jeżeli chodzi o równoważenie budżetu szpitala. Ale z takimi problemami boryka się 90 proc. szpitali powiatowych. Teraz zajmiemy się wprowadzaniem programu naprawczego wynikającego z audytu. Poprzez pewne zmiany organizacyjne, poprzez poszerzenie wachlarza usług, bo mamy takie możliwości, jesteśmy w stanie neutralizować to zadłużenie i zbilansować budżet szpitala. Odchodzi dyrektor szpitala. Nie jest to spowodowane sytuacją szpitala, a względami zdrowotnymi. Próbowaliśmy go przekonać, ale argument zdrowotny jest nie do zbicia. Pracujemy nad osobą, która by go zastąpiła. Jesteśmy na dobrej drodze. Jeżeli chodzi o szpital, to pieniądze są ważne, ale najważniejszym problemem jest brak kadry medycznej. U nas ta kadra jest wzmacniana z roku na rok. Mamy oddziały, np. ortopedia czy neurologia, gdzie mamy wysokie oceny. Mamy jedną z najlepszych pracowni tomografii. Mamy już podpisaną umowę z pogotowiem lotniczym. Bo pojawiały się głosy, że coś jest nie tak zrobione. To nieprawda. Nic się nie dzieje za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, ale na tę chwilę nie grozi nam zamknięcie żadnego oddziału. Jestem optymistą, jeżeli chodzi o działanie szpitala. Musimy pamiętać jeszcze o jednej rzeczy: nigdy nie będziemy szpitalem klinicznym. Jesteśmy szpitalem powiatowym, który musi mieć określone oddziały: internę, chirurgię, ortopedię, zakaźny i inne.
A jaka sytuacja jest w oświacie?
- Mamy osiem szkół. Sytuacja nie jest zła, dzięki temu, że mamy dwa roczniki po likwidacji gimnazjum. Ale ta sytuacja nie będzie trwała długo. W 2024 roku przewidywany jest najwyższy niż demograficzny i dlatego musimy wprowadzić pewne rozwiązania. Będę rozmawiał o tym z dyrektorami. W przeciwnym razie staniemy pod ścianą. Wiemy, co się stanie, jeżeli nie będzie uczniów. Mamy szkoły, które prowadzą wspaniałe inicjatywy, a my chcemy te inicjatywy wykorzystać. Oczywiście, musimy też w to zainwestować. Inwestowaliśmy w obrabiarki cyfrowe, teraz mamy efekt. Dlatego chcemy postawić na innowacyjność i kreatywność. W tej dziedzinie również jestem optymistą.
PKS otrzymał szansę poprzez dofinansowanie nierentownych dowozów. Czy to poprawi jego sytuację?
- To są kwoty, które pozwolą jednostkom zajmującym się transportem publicznym, zwłaszcza jeżeli chodzi o obszary wykluczone komunikacyjne, stanąć na nogi. Tak jak w szpitalu, tak i w PKS-ie nie ma mowy o pełnej działalności komercyjnej. My jesteśmy zobligowani, by zapewnić transport publiczny. Firma prywatna nie podejmie się działań, jeżeli są one nieopłacalne. Dlatego dzięki temu dofinansowaniu, dzięki temu, że nasz rząd podjął takie działania, PKS ma szansę, by się rozwinąć. Mamy nowego prezesa. Jest to człowiek otwarty. Jesteśmy po dwóch rozmowach i zdajemy sobie sprawę, że musimy wymienić tabor. Obsługujemy Bieszczady. Bieszczady to marka Podkarpacia ściśle powiązana z ekologią. Nie możemy jeździć tak starymi, kopcącymi autobusami. Dlatego liczymy na pomoc pana marszałka, wojewody przy tej inwestycji. Jeżeli będziemy jeździli w Bieszczady nadal, to pasuje, by był to transport ekologiczny. Może nie elektryczny, ale chociaż gazowy.
I uważamy, że PKS powinien rozszerzyć swoją działalność. Pamiętam czasy, gdy PKS realizował ciężarowy transport kołowy. Mamy zaplecze, bazę, dlaczego do tego nie wrócić? Dlaczego nie realizować transportu międzynarodowego? Oczywiście, wszystko łączy się z wymianą taboru. Jestem przed rozmowami ze związkami zawodowymi. Chcę usłyszeć zdanie ludzi, którzy tam pracują.
Jarosławski powiat ma pozytywne oceny. Trzeba to przyznać, że Tadeusz Chrzan postawił poprzeczkę wysoko. Nie ma pan obaw z tym związanych?
- Zgadzam się, że ta poprzeczka jest postawiona wysoko, ale ja lubię wyzwania. Cóż mogę powiedzieć? Postaram się nie zawieść. A dobrze jest równać do tych najlepszych. Poseł Chrzan – to prawie dekada rządzenia powiatem. Współpracowaliśmy, bo dwukrotnie byłem przewodniczącym rady powiatu. Każdy wchodząc w coś nowego, ma pewne obawy. Ale podstawą jest wiara we własne siły. Jestem przekonany, że sobie poradzę, bo nie jestem sam. Tworzymy zespół ludzi, który współpracował wcześniej i nadal będzie współpracował. Liczę także na wsparcie pana posła.
Dziękuję za rozmowę.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie