Reklama

Rozmowy o Janie Pawle II – Świadek Prawdy

18 maja minęła 100. rocznica urodzin Jana Pawła II. Z tej okazji publikujemy fragmenty książki jarosławskiego dziennikarza Mariusza Kamienieckiego „Bardzo ludzka świętość. Rozmowy o Janie Pawle II – Świętym”, która okazała się w tym roku.

Promocja książki odbyła się w styczniu tego roku w Kolegiacie Bożego Ciała w Jarosławiu, a uczestniczył w niej abp Mieczysław Mokrzycki, były sekretarz papieski. Książka jest do nabycia w Kolegiacie Jarosławskiej oraz w Centrum Kultury i Promocji, Rynek 5 w Jarosławiu.

Publikacja jest zbiorem kilkudziesięciu rozmów, które przeprowadził Mariusz Kamieniecki po śmierci papieża, ale jeszcze przed jego kanonizacją. Za zgodą autora będziemy publikowali niektóre z rozmów. W tym tygodniu rozmowa z Danutą i Stanisłąwe Rybickimi ze „Środowiska” Karola Wojtyły.


 

Jak znaleźliście się Państwo w „Środowisku” ks. Wojtyły?

 

- Danuta Rybicka: Po prostu szukał nas, a my przyszliśmy do niego. Nasze kontakty z ks. Wojtyłą zaczęły się w 1951 r. Byliśmy wtedy studentami, a on wikarym u Św. Floriana, niedaleko Politechniki, w której studiował mój mąż, i internatu, prowadzonego przez siostry nazaretanki, w którym mieszkałam ja w czasie studiów na Uniwersytecie Jagiellońskim. W styczniu 1951 r. Ksiądz poprosił, żeby mu pomóc „rozśpiewać wiernych”. Przyszło kilka studentek i kilku studentów: poćwiczyliśmy, zaśpiewaliśmy, pomogliśmy Księdzu i śpiew kolęd w uroczystość Matki Bożej Gromnicznej zabrzmiał już tak jak trzeba. Ks. Wojtyła podziękował nam i zaprosił w środę na Mszę Św. o godz. 6. Przyszliśmy i tak przychodziliśmy już co tydzień. Spodobał się nam także śpiew gregoriański i tak oto powstał kilkuosobowy chórek. Te środowe Msze św. i chórek dały początek wspólnocie, która trwa do dziś. Ksiądz wstępował do nas na próby chóru, by posłuchać i przypatrzeć się nam. Zaczęły się rozmowy na różne tematy. Słuchaliśmy jego kazań. Dla niektórych z nas stał się też spowiednikiem i kierownikiem duchowym. Spotykaliśmy się także poza kościołem: na wycieczkach górskich, narciarskich, kajakowych. Wtedy zaczęliśmy go nazywać „Wujkiem”, na co chętnie się zgodził. Wymusiła to sytuacja polityczna. Przecież w latach PRL-u zakazane były kontakty duchowieństwa z młodzieżą poza kościołem. Ten pseudonim, który określał pokrewieństwo, był bardzo wymowny: mówił bowiem o naszym stosunku do ks. Wojtyły i jego do nas.

 

Jakie znaczenie dla Państwa ma fakt spotkania na drodze życia Karola Wojtyły?

 

- Stanisław Rybicki: Byliśmy młodzi, dopiero wchodziliśmy w życie, a on nam towarzyszył, po prostu towarzyszył. Nie było nakazów, zakazów, przymusu, nic też nie było dziełem przypadku. Było to celowe działanie, ale bez „kazań” czy pouczeń. Ks. Wojtyła uczył nas życia: wybierania między wygodą (np. dłuższym spaniem) a ofiarą, czyli wczesnym wstawaniem i uczestnictwem w Eucharystii, którą często odprawiał w naszej intencji: z okazji imienin, o pomyślność w egzaminach, a później także przy okazji rozwiązywania różnych życiowych problemów. Nie mówił dużo, ale za to nadzwyczajnie słuchał. Słuchał jak dyskutujemy i krótko, na końcu, wypowiadał swoją opinię. Nie narzucał jednak swojego zdania. Zapytany o sposób rozwiązania jakiegoś problemu, mówił: Można tak…albo tak…albo tak…, zastanów się, wybierz, a jak chcesz, przyjdź jeszcze raz, to się zastanowimy. Czasami wystarczało nam wspólne milczenie. Kiedy my, wówczas młodzi, bawiliśmy się, „Wujek” się nam przyglądał, nie ingerował, a my cieszyliśmy się jego obecnością. Nie uważaliśmy jego obecności za „nadzór”, choć narzucała nam ona pewien styl. To było takie piękne wychowywanie…Codziennie przygotowywał nas do życia, przyjaźni i małżeństwa. Zarówno wtedy, kiedy się z nami modlił, szedł na wycieczkę połączoną z trudem i wysiłkiem; kiedy odwiedzał nas w naszych rodzinnych domach i prowadził do domów przyjaciół, a także wtedy, kiedy szedł z nami do teatru czy na koncert.

 

Co sprawiało, że „Wujek” przyciągał do siebie ludzi, że był autorytetem?

 

- D.R. Ks. Wojtyła był i jest dla nas autorytetem, bo żył w Prawdzie: według Dekalogu i Ewangelii, a przy tym był autentyczny. W każdym widział dzieło Boże. Jako bardzo dobry uczeń, wierny kolega, biedny robotnik w Solvayu, gorliwy kapłan, dociekliwy i pracowity naukowiec, pasterz diecezji, Ojciec Soborowy, Głowa Kościoła, zawsze był Świadkiem Prawdy; tak samo wśród mądrych i możnych, jak wśród krzywdzonych i opuszczonych.

 

Ojca Świętego już nie ma wśród nas, ale jego „Środowisko” wciąż trwa...

 

- St.R. Po studiach niektórzy z nas opuścili Kraków, ale więź pozostała. Naszą ostoją był ks. Wojtyła – już nie wikary, a habilitujący się naukowiec. Z nas wyrośli inżynierowie, pedagodzy, lekarze, artyści. Niektóre przyjaźnie przerodziły się w miłość prowadzącą do małżeństwa. Wujek je błogosławił, a kiedy przychodziły na świat dzieci – chrzcił je, radując się nimi tak jak my. I tak duszpasterstwo akademickie przerodziło się w duszpasterstwo młodych małżeństw. Śluby i chrzty w „Środowisku” były zawsze omodlone. Byliśmy sobie wzajemnie świadkami przysięgi małżeńskiej i rodzicami chrzestnymi naszych dzieci. Powiększało się nasze grono, a ks. Wojtyła otrzymywał kolejne godności kościelne… Kiedy został biskupem, baliśmy się, że go „utracimy”, a on powiedział: Wujek pozostaje wujkiem. Wybrany Papieżem, powtórzył te słowa w liście do „Środowiska”, dodając: …a Wasza głowa w tym, jak to zrobić.

 

A jak to robicie dzisiaj, kiedy Jan Paweł II jest w Domu Ojca?

 

- D.R. Staramy się… Co roku jesienią, tak jak dawniej z nim, pielgrzymujemy - teraz już w trzy pokolenia - na Jasną Górę. Od 1979 r. odprawiamy w maju, w Kalwarii Zebrzydowskiej Drogę Krzyżową w intencji Jana Pawła II. Co miesiąc spotykamy się na wspólnej Mszy św. Wspieramy się w potrzebie, pomagamy też innym. Nasze dzieci i wnuki spędzają ze sobą część wakacji tak jak kiedyś my. Nadal działają w „Środowisku” „zespoły synodalne”, powołane przez Kardynała Wojtyłę, które studiują encykliki oraz pisma Czcigodnego Sługi Bożego i Stolicy Apostolskiej. Gdzie tylko możemy, dajemy świadectwo świętości Jana Pawła II - naszego „Wujka”.

 

Które ze słów Papieża do Polaków szczególnie utkwiły Państwu w pamięci?

 

- St.R. Słowa wygłoszone w czasie Bierzmowania Dziejów, na krakowskich Błoniach, 10 czerwca 1979 r. …proszę Was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do