
W biurze zadzwonił telefon, odebrała wnuczka. Mężczyzna podał imię i nazwisko. Wnuczka przekazała słuchawkę babci. Mężczyzna zapytał, czy jest sama w pokoju. „Proszę wyjść z pokoju, to rzecz poufna. Nikt nie może tego słyszeć” – usłyszała w słuchawce stacjonarnego telefonu. Wyszła. Mężczyzna poinformował ją, że dzwoni z Centralnego Biura Śledczego, ponieważ jej konto bankowe zajęli hakerzy.
Mieszkańcy powiatu jarosławskiego państwo M. poinformowali nas o sytuacji, jaka ich spotkała w czwartek 11 lipca. Otrzymali w pracy dziwny telefon. – Dzień wcześniej około godziny 15 ktoś zadzwonił na telefon stacjonarny. Odebrała wnuczka. Mężczyzna pytał o mnie, podał moje imię i nazwisko. Na drugi dzień około godziny jedenastej sytuacja się powtórzyła. Mężczyzna zapytał czy rozmawia ze mną, podał moje imię i nazwisko. Gdy uzyskał potwierdzenie, poinformował mnie, że dzwoni z Centralnego Biura Śledczego. Dowiedziałam się, że dzwoni starszy sierżant Marek Malinowski. Od razu się zdenerwowałam. Przez głowę mi przeszło pytanie, co ja mogłam takiego zawinić, ja, a może ktoś z naszych klientów? Różne historie ostatnio słyszymy – mówi pani M.
St. sierż. Marek Malinowski, chcąc się uwiarygodnić podał także numer legitymacji służbowej. Po czym poinformował kobietę, że na jej konto bankowe włamali się hakerzy, że konto jest zajęte, a on zajmuje się tą sprawą.
Państwo M. prowadzą wspólnie działalność gospodarczą. Twierdzą, że choć wiele razy słyszeli i czytali o próbach wyłudzenia pieniędzy, to pierwszy raz spotkali się z sytuacją, że ktoś dzwoni do pracy. W dalszej rozmowie z panią M. mężczyzna dla ponownego uwiarygodnienia się kazał zadzwonić jej na numer alarmowy policji i potwierdzić u oficera dyżurnego, że to on właśnie pracuje nad tą sprawą. Po czym się rozłączył. – Zdenerwowana wybrałam numer 999, a więc numer alarmowy do pogotowia ratunkowego, zamiast 997 na policję. W słuchawce usłyszałam męski głos, ale był zakłócony szumami. Rozłączyłam się więc. Jednak mój telefon stacjonarny ponownie zadzwonił. W słuchawce usłyszałam pytanie, czy to ja dzwoniłam. Odpowiedziałam, że tak. Zapytałam o st. sierż. Marka Malinowskiego. Kazał mi zaczekać. Po chwili potwierdził, że tak, dzwonił do służb, a oni potwierdzili, że taka osoba tam pracuje. Po czym poprosił, by słuchawkę przekazać mężowi, jeśli jest – opowiada kobieta.
Czy oszuści badali sytuację?
Pan M. był tak samo zdziwiony dziwnym telefonem, jak jego żona. – Mówię mu: proszę pana, jak znam życie, to policja wzywa, a nie dzwoni przez telefon. Coś mi tu nie gra. Ale on zapewniał, że sprawa jest na tyle ważna, że nie ma czasu. Powiedział, że prowadzi dochodzenie w sprawie włamania na nasze konta i od dziś blokuje je na rok, po czym się rozłączył – opowiada pan M.
Nie zastanawiając się oboje zadzwonili do swoich banków. A tam dowiedzieli się, że żadne podejrzane operacje nie zostały wykonane na ich kontach w ostatnich dniach. – Zleciłam od razu blokadę konta i kart kredytowych – mówi kobieta. – Po czym zaczęliśmy szukać w internecie informacji o tej osobie. I znaleźliśmy notatkę na stronie Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach ze stycznia tego roku. Opisana była podobna sytuacja, w której główną rolę odgrywał Marek Malinowski, starszy sierżant – opowiada.
Jej mąż natychmiast powiadomił o tym wydarzeniu Komendę Powiatową Policji w Jarosławiu. Opowiedział oficerowi dyżurnemu o tym, co spotkało jego i jego żonę. – Nie udało im się nas oszukać, ale mogą trafić na kogoś naiwnego, kto poda im swoje dane, numery kont, hasła. Nie wiemy, co miał na celu ten telefon, może właśnie wybadanie sytuacji, czy da się nas oszukać – zastanawia się pan M.
Postanowił zadzwonić też do naszej redakcji i ostrzec innych, by nie dali się nabrać na tego typu telefony. I natychmiast informowali policję.
W internecie ni trudno znaleźć wspomnianą notatkę. Osoba podająca się za starszego sierżanta zastosowała ten sam mechanizm, co w przypadku państwa M.
Zapytaliśmy rzecznika Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, czy mieszkańcy informują ich o takich przypadkach. Oficer prasowy asp. sztab. Anna Długosz poinformowała nas, że oficer dyżurny przyjął zgłoszenie od pana M., ale czynności nie zostały wszczęte, ponieważ osoba zgłaszająca nie przyszła na komendę. Apeluje do osób, zwłaszcza starszych, by nie podawali żadnych danych przez telefon, a podobne sytuacje zgłaszali dyżurnemu oficerowi.
Ewa KLAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dziwna sprawa w dobie gdy kazdy musi miec zarejestrowany nuner telefonu podajac swoje imie i nazwsiko i inne dane. To jakim cudem nie mozna ustalic kto dzwonil . Kto mi to wytlumaczy skoro policja powinna miec informacje .od operatora na kogo numer jest zarejestrowany. ..