
- Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Nie tak, jak było w czasie COVID-u. Wszyscy chcieli leczyć, a nikt nie leczył. Mało tego, zamknięto wam przychodnie. Tak samo wszyscy chcą reformować służbę zdrowia, a nikt nie reformuje - mówił Włodzimierz Bodnar, lekarz z Przemyśla, który kandyduje do Senatu.
“Pakt dla zdrowia” był głównym tematem dzisiejszej wspólnej konferencji prasowej na jarosławskim Rynku, z udziałem kandydatów Trzeciej Drogi do Sejmu oraz Włodzimierza Bodnara, kandydata do Senatu z poparciem Bezpartyjnych Samorządowców.
O propozycjach zmian w systemie ochrony zdrowia mówił kandydat do Sejmu Dariusz Sobieraj, lekarz z Krosna. Jak wspomniał, służba zdrowia wymaga gruntownej reformy i parlament następnej kadencji będzie musiał się nad tym pochylić. - Zbyt długo pacjenci czekają w kolejce do poradni specjalistycznych, zbyt długo pacjenci czekają na porady onkologiczne. To wszystko sprawia, że jest nadumieralność - mówił Dariusz Sobieraj.
- Chcemy wyjść z programem dla zdrowia nie tylko dla województwa podkarpackiego, chcemy wyjść z programem dla zdrowia dla całej Polski. Chcemy pobudzić programy profilaktyczne - dodał.
Jak mówił, zabójcą jest rak płuc, dlatego palacze powinni mieć raz w roku wykonywane prześwietlenie płuc, a osoby niepalące - co dwa lata. Wspomniał też o programie wczesnego wykrywania raka prostaty oraz raka szyjki macicy i raka piersi, a także o o programach opieki położniczej i programie in vitro. - Chcemy powiedzieć też o niebezpieczeństwach, które mogą się wydarzyć - dodał Dariusz Sobieraj. Jak wyjaśnił, kolejny wirus może dotrzeć z Dalekiego Wschodu i musimy być na to przygotowani.
Kandydat do Sejmu mówił, że Trzecia Droga chce w tych działaniach łączyć, a nie dzielić. Dowodem na to była obecność na konferencji kandydata do Senatu - innego lekarza, Włodzimierza Bodnara, który startuje z listy Bezpartyjnych Samorządowców. - Jesteśmy gotowi na zmiany, które trzeba niezmiernie szybko przygotować. Nasza służba zdrowia jest niewydolna. Prawie 30 procent ludzi chodzi prywatnie do lekarza, bo się nie może dostać. Z czego to wynika? Brak kadry, brak kształcenia, blokowanie wielu specjalizacji. Tak nie powinno być - mówił Włodzimierza Bodnar. Jak dodał, wielu lekarzy rezydentów wyjeżdża za granicę, bo nie nie może w Polsce robić wymarzonej specjalizacji - mówił.
Doktor Bodnar wspominał czasy pandemii COVID-19, w czasie której jego przychodnia “Optima” w Przemyślu była cały czas otwarta, a on sam zasłynął z leczenia tej choroby amantadyną.
- Czas wziąć sprawy w swoje ręce. Nie tak, jak było w czasie COVID-u. Wszyscy chcieli go leczyć, a nikt nie leczył. Mało tego, zamknięto wam przychodnie. Tak samo tu, wszyscy chcą reformować, a nikt nie reformuje - powiedział Włodzimierz Bodnar.
Honorata Telega, która jest fizjoterapeutką i samorządowcem, mówiła o potrzebie systemu wsparcia dla pacjentów niepełnosprawnych. - Jest dobrze, jeżeli jest rodzina i przyjaciele, ale potem ta osoba jest pozostawiona sama sobie - mówiła. Wspomniała też o potrzebie odciążenia samorządów, na które nakłada się coraz więcej zadań.
W czasie konferencji na jarosławskim rynku mowa była też o bezpieczeństwie i potrzebach zmian w rolnictwie. - Jako wieloletni samorządowiec i wieloletni rolnik chcę powiedzieć, że kandydowanie do Sejmu to próba znalezienia tych dobrych rozwiązań. Mamy wiele wzorów na świecie, które warto powielić, warto wprowadzić u nas, na zasadzie ewolucji - mówił Zdzisław Zadworny, burmistrz gminy Cieszanów. Jak wspomniał, w podległym mu urzędzie wprowadził 35-godzinny tydzień pracy.
- Jest on formą wsparcia dla rodzin, szczególnie dla matek małych dzieci, które mają więcej czasu dla rodziny. Mogą tę godzinę poświęcić szkole, wizycie u lekarza, czy też innym problemom - mówił.
Zdzisław Zadworny powiedział także o tym, że dziś polski rolnik nie może rywalizować z wielkimi holdingami. Wymagane jest więc wsparcie dla rolników, by ceny nie były niższe niż koszty produkcji. W ten sposób zabezpieczy się zdrową żywność dla Polaków.
O problemach rolników mówiła też Alina Radecka, która prowadzi gospodarstwo rolne w Budzyniu. Jak powiedziała, brak zmian sprawi, że niebawem może nie być polskiej żywności, bo ta produkcja jest nieopłacalna. - Nie widać zachęty do uprawy pól - stwierdziła. To nie tylko koszty nawozów i paliwa. - Jako rolnicy jesteśmy obłożeni papierologią. Nasza żywność jest zdrowa, ale to zaprzepaszczamy - dodała.
hl
FOT. Ewa Kłak-Zarzecka, Hubert Lewkowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie