Abonament z lamusa

W minionym tygodniu głośno było o abonamencie radiowo-telewizyjnym. Sprawa jest dość ważna, bo przecież znakomita większość z nas ogląda telewizję lub słucha radia. Z tym, że w dzisiejszym świecie używanie kategorii posiadania odbiornika jest sporym anachronizmem. Dzisiaj radio mamy przecież w każdym telefonie komórkowym, a więc abonamentem powinno się teoretycznie obciążyć już choćby posiadaczy tychże. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że radia słuchać można także przy pomocy komputera, bo sporo stacji nadaje w sieci na żywo, to grono płacących abonament z automatu powinno się poszerzyć. Tymczasem władza wpadła na pomysł, by operatorzy kablówek i platform cyfrowych przekazywały Poczcie Polskiej informacje, kto u nich zamówił usługę. Bo jeśli jakiś delikwent pakiet wykupił, można z dużą dozą prawdopodobieństwem przypuścić, że jest on szczęśliwym posiadaczem telewizora.

Jest to niesprawiedliwe, bo jeśli prawo ma dotyczyć wszystkich obywateli, to nie powinno się go egzekwować tylko w stosunku do określonej grupy. Jeśli państwo nie ma pomysłu na to, by wszyscy zobligowani ludzie płacili abonament, powinno się ten abonament zmodyfikować lub zlikwidować. I obecne władze miały na początku swych rządów jakiś pomysł na to. Pomysł mógł się podobać lub nie, ale przynajmniej był próbą odpowiedzi na wymogi XXI wieku. Tymczasem, nie wiedzieć czemu, po pewnym czasie z tegoż pomysłu się wycofano i nastąpił do powrót do idei egzekwowania abonamentu. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że  opozycja – nie bez racji – podkreśla, iż sporo ludzi nie chce płacić na telewizję rządową, w wydaniu takim, jak pod prezesurą pana Jacka. Jasne, że pamiętać trzeba, iż telewizja publiczna to nie tylko Wiadomości i TVP INFO (choć te faktycznie ciężko bez irytacji oglądać), ale także TVP Kultura, TVP Historia, TVP Sport, czy oddziały regionalne. Ale pamiętać też trzeba, że stacje publiczne także nadają reklamy, z których czerpią zyski. Jeśli telewizja ma być taka misyjna, jak się o niej mówi, niech zrezygnuje z natłoku reklam. Przede wszystkim jednak, powinno się uporządkować sprawę skrajnego upolitycznienia mediów publicznych. Jeśli z tym zrobi się porządek, wówczas można będzie rozważyć jakiś sposób dofinansowania mediów publicznych z budżetu. Niestety, mam przeczucie, że w tej kadencji takie rozwiązanie nie będzie możliwe i będziemy skazani na ekwilibrystyczne pomysły dotyczące ściągania abonamentu.