
Przepraszam. Nie chciałem tego zrobić. Za co miałem Cię uderzyć? Ja nic do ciebie nie miałem – tymi słowami zwrócił się do pokrzywdzonego Michała Juchy „Cyklop”, czyli Krzysztof Z., podczas pierwszej rozprawy, która odbyła się we wtorek 3 grudnia przed jarosławskim sądem. Pokrzywdzony nie przyjął przeprosin: – To cud, że żyję – podkreślał. Przed sądem opowiedział o swojej pracy, narzeczonej, weselu, które miało odbyć się za dwa dni, planach na przyszłość. – Tego żadne pieniądze mi nie zwrócą – podkreślał.
Oskarżony przyznał się do winy. Chciał też poddać się dobrowolnie karze. Prosił o 1 rok pozbawienia wolności oraz wypłacenie zadośćuczynienia w wysokości 60 tys. zł. Prokurator nie zgodził się na taki wymiar kary, podobnie jak adwokat poszkodowanego, który zażądał co najmniej 5 lat pozbawienia wolności oraz 200 tys. zł zadośćuczynienia. Na taką karę nie zgodził się oskarżony.
Przypomnijmy Krzysztof Z., w Jarosławiu znany pod pseudonimem „Cyklop” z Michałem spotkał się raz – 13 sierpnia 2016 roku, dzień przed ślubem Michała, w barze przed jarosławskim dworcem PKP. Z zeznań wynika, że mężczyźni się nie znali, nic do siebie nie mieli. Jednak spotkanie w sierpniową noc zadecydowało o ich dalszym życiu. Michał trafił nieprzytomny na długie tygodnie do szpitali. Obudził się z amnezją. Później przeszedł rehabilitację. Dziś, twierdzi, że jego życie, to szpital. – To, że dzisiaj tu stoję, umiem powiedzieć dzień dobry, to długie miesiące mojego leczenia. (…) Jestem emerytem-rencistą w wieku 30 lat – mówił w podczas rozprawy. Nie pamięta siedmiu lat sprzed wypadku. Pozostałe momenty swego życia przypomina sobie dzięki rodzinie i znajomym.
„Cyklop” oszczędny w słowach
„Cyklop” przez dwa lata ukrywał się przed wymiarem sprawiedliwości. Policja twierdziła, że jest on w Anglii, rodzina Michała, że w Polsce. W jego poszukiwania włączył się Krzysztof Rutkowski. Kilka dni po zwołanej przez niego konferencji prasowej (opisywaliśmy to na łamach Ekspresu – przyp. red.), „Cylop” został zatrzymany. Podczas rozprawy był oszczędny w słowach. Często mówił, że nie pamięta. Na pytanie sądu, dlaczego uciekł z miejsca zdarzenia, odpowiedział, że się przestraszył. Wcześniej twierdził, że to Michał i jego kolega zaczepili go przy barze. – Zaczęli mnie obrażać, czy coś takiego – mówił. A on uderzył kolegę Michała. Gdy wyszli na zewnątrz, wyszedł za nimi i uderzył Michała, jak twierdzi, w policzek z otwartej dłoni. Ten upadł i nie ruszał się. Wówczas, według zeznań oskarżonego, odjechał on wraz z dwoma kolegami, bo się przestraszył. Na pytanie sądu, dlaczego się ukrywał, odpowiedział, że bał się, ponieważ ojciec poszkodowanego zapowiadał w mediach, że go zabije. Dziś twierdzi, że żałuje tego, co zrobił.
To absurdalne kłamstwo
Michał zaprzeczył zeznaniom „Cyklopa”. – To jest absurdalne kłamstwo – mówił. – To jest fizycznie niemożliwe, żebym po jednym uderzeniu z otwartej dłoni doznał takich urazów. Jest to kilkanaście pęknięć czaszki, wylew krwi z organizmu, połamane wszystkie zebra, poza jednym – opowiadał na sali rozpraw. Opowiadał o długim leczeniu, skomplikowanych zabiegach, płytce tytanowej zamiast części czaszki, amnezji. O przygotowaniach do ślubu i wesela, na którym miało bawić się prawie 200 osób, przygotowanych atrakcjach, magicznym pokazie, pokazie barmańskim, przygotowanym garniturze, sukni, obrączkach. Narzeczonej. O dobrej pracy, którą wykonywał. Podkreślał, że żadne pieniądze nie zwrócą mu tego.
W tym dniu przed sądem, jako świadkowie, mieli zeznawać: ojciec Michała – Mariusz Jucha, znany w Jarosławiu kolega „Cyklopa” i inne osoby.
Z powodu wyczerpania przeznaczonego na rozprawę czasu, będą oni zeznawać na kolejnej rozprawie.
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Krzysztof Z. odpowiada przed sądem z art. 156. § 1 pkt. 2. Kodeksu karnego:
„Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci:
2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej albo znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.
FOT. Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten cyklop jest okrutnym zwyrodnialcem, normalny człowiek tak bestialsko się nie zachowuje. Tylko jaka kara może spowodować to, że już więcej nikogo on nie okaleczy? M.Buczko
Powinien dostać minimum 10 lat.za zniszczenie życia
Dziesięc lat to zamało minimum 20
Powinni to mu tez poskakac po glowie i uj .... tyle oko za oko zab za zab i by bylo ok
Mam nadzieję, że ten cyklop zdechnie. I to szybko. I w męczarniach.
Teraz przeprasza cwel niech gnije w pierdlu cwaniak
Do paki na minimum 15 lat. Codziennie pobudka o 4.30 i na 6.00 do pracy w kamieniołomie. 75% wynagrodzenia dla ofiary jako zadośćuczynienie. Inaczej sytuacja się powtórzy przy najbliższej, nadarzającej się okazji.