
Autor książki „Więziennictwo na terenie województwa rzeszowskiego w latach 1944-1956” doktor Dariusz Fudali był gościem spotkania w Stowarzyszeniu Miłośników Jarosławia.
Autor publikacji podczas spotkania w SMJ skupił się na jarosławskich placówkach penitencjarnych w omawianym okresie. Mówił m.in. o obozie dla przestępców i podejrzanych politycznie przy ul. Elektrownianej, a potem w Pawłosiowie, do którego trafiali ludzie, którzy podejmowali współpracę z Gestapo, folksdojcze, grupa SS-manów, członków UPA i SS Galizien oraz grupa przestępców pospolitych. – Bardzo szybko znaleziono trzech ludzi, którzy pracowali dla Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego i zajmowali się wyszukiwaniem prywatnych adresów ludzi, którzy wcześniej podpisali volkslistę – wspominał autor książki. W omawianym przez niego obozie były dwa baraki: dla kobiet i mężczyzn. Komenda tego obozu mieściła się przy ul. Sienkiewicza. Pierwszym kierownikiem obozu został Piotr Drabik, a po nim Leon Duś. Piotr Drabik wypuścił w noc wigilijną 15 folksdojczów, za co zapłacił wysoką cenę. – Można sobie zadać pytanie, co tym człowiekiem powodowało? Musiał się liczyć z tym, że momentalnie z roli funkcjonariusza, wejdzie w rolę więźnia. Tak się z nim faktycznie stało. Był jedynym z tych, którzy mieli tego pecha i znalazł się w areszcie wewnętrznym Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Rzeszowie przy ulicy Jagiellońskiej 17, gdzie warunki były tragiczne – mówił autor publikacji. W 1945 roku liczba strażników w obozie wynosiła 39. Jak wspomniał dr Fudali, wśród strażników byli tacy, którzy uważali, że tak trzeba postępować, jak i ci, którzy liczyli na profity. – Fakt, że w Jarosławiu powstanie taki obóz przyjęto, można powiedzieć z aplauzem – mówił autor książki o stosunku ówczesnych władz miasta do lokalizacji w nim obozu, jednego z 16 w kraju. Miasto było zniszczone. – Obóz to tania siła robocza. Władzom miasta było to na rękę –wspomniał dr Dariusz Fudali. Z chwilą, gdy się okazało, że obóz zakończy funkcjonowanie w Jarosławiu, władze robiły co mogły, by tę decyzję odwrócić. Ostatecznie jednak, obóz z Jarosławia przeniesiono do Barczewa. Obok obozu przy Elektrownianej, w Jarosławiu istniało więzienie przy Sądzie Grodzkim w Jarosławiu i areszt przy ul. Sienkiewicza, w którym – jak mówił D. Fudali – działy się rzeczy straszne. Po spotkaniu można było nabyć książkę i otrzymać dedykację autora, któremu rozmowę z jarosławianami dziękował prezes SMJ Tadeusz Słowik. Spotkanie z dr. Dariuszem Fudalim było ostatnim spotkaniem w Stowarzyszeniu Miłośników Jarosławia.
Hl.
FOT. Hubert LEWKOWICZ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie