Dewastują stragany, śmiecą, palą ogniska. Kupcy chcą kamer

Gdy kupcy za halą targową zamykają swoje stragany, na targowisku zaczyna się drugie życie. - Odbywają się tu libacje i schadzki. Ich uczestnicy niszczą nasze stragany, palą tu ogniska, śmiecą. Nikt na to nie reaguje. Od dziesięciu lat nie możemy doprosić się założenia tu monitoringu. Policja i straż miejska zagląda tu rzadko. Jesteśmy zdani tylko na siebie - mówią zrozpaczeni.

Kupcy pierwsze pisma zarówno do zarządu PSS „Społem” w Jarosławiu, który jest właścicielem placu za halą targową, jak i do władz miasta, kierowali jeszcze w 2011 roku. Pisali w nich: „ My niżej podpisani, pracujący na stoiskach za halą targową, zwracamy się z prośbą o założenie monitoringu na tym terenie. Punkty handlowe wybudowaliśmy na własny koszt, tj. około 7 tys. zł pojedynczy i 12 tys. podwójny, co zamknęło się w kwocie 153 tys. zł, następne są w realizacji. Warunki są uzgodnione z PSS „Społem”, Urzędem Miasta i Konserwatorem Zabytków. Tym sposobem poprawiła się estetyka Starówki, a także obejście zabytkowej Hali Targowej, co słyszymy od klientów i osób przyjeżdżających do naszego miasta. (…) Rozpoczął się okres letni, a wraz z nim dewastacja naszych obiektów, co miało miejsce 3-go maja. Pragniemy zapobiec niepożądanym skutkom dewastacji, dlatego też prosimy, aby PSS „Społem” w porozumieniu z Urzędem Miasta podłączyli nas do monitoringu całodobowego”. Podobnej treści pisma trafiały do Urzędu Miasta w Jarosławiu. Do nich dołączona była lista z podpisami kupców. Tak było 9 lat temu. Dziś, jak twierdzą kupcy, nic się nie zmieniło:

- mówi jeden z kupców, który handluje tu od lat.

Inni dodają: - Nasze stragany są pobazgrane, niszczone, dewastowane notorycznie. Na wielu nie ma rynien, bo te są ciągle obrywane. Zniszczenia widać wszędzie. Szkoda naszej pracy, ale i szkoda tego miejsca, bo gdy nasze stragany są pozamykane, mogłoby być to miejsce na spacery, zwłaszcza w weekendy. Ale kto tu przyjdzie, szybciej stąd ucieka. Jest tu po prostu niebezpiecznie - mówi jedna z kobiet.

Policja i straż miejska nic nie pomaga

Kupcy niejednokrotnie wzywają policję, gdy zastaną zdewastowane stragany: - To nic nie daje. Kto będzie chodził po komendach, jak i tak sprawa zostanie umarzona. Wszyscy każą nam zakładać monitoring lub zatrudniać ochronę. A nas na to nie stać. Uważamy, że skoro była taka umowa, że my wybudujemy jednakowe stragany, po to, by było tu ładnie, to PSS „Społem” i miasto zainwestują w monitoring. My dotrzymaliśmy słowa, a co z resztą? - pyta kolejny z kupców.

Wszyscy mają żal, zarówno do władz spółdzielni, jak i do władz miasta, że nie traktują ich poważnie:

- tłumaczą. Dodają, że niejednokrotnie zostali zaatakowani przez imprezujących na straganach.

Nie mamy pieniędzy

Prezes zarządu Powszechnej Spółdzielni Spożywców „Społem” w Jarosławiu Renata Targ potwierdza, że rozmowy na temat monitoringu trwają od kilkunastu lat.

- wyjaśnia prezes Renata Targ. Dodaje, że w przyszłości powinna to być wspólna inwestycja z Urzędem Miasta Jarosławia. - Nawet gdy my wyłożymy pieniądze na kamery, to i tak nie spełnią one swojej funkcji. Ważne jest, jeżeli chcemy zapewnić bezpieczeństwo kupcom, jak i innym użytkownikom tej części miasta, by kamery podłączone były do miejskiego monitoringu. Osoba tam zatrudniona ma możliwość reagowania, wezwania policji, gdy coś się w tym miejscu dzieje – wyjaśnia prezes „Społem”.

Zwróciliśmy się z pytaniem o bezpieczeństwo i możliwość monitorowania tego terenu do Urzędu Miasta Jarosława. Otrzymaliśmy odpowiedź we wtorek po wydaniu gazety: 

- odpowiada rzecznik burmistrza Iga Kmiecik. 

Ewa KŁAK-ZARZECKA

FOT.  Ewa Kłak_Zarzecka