
Dziś popołudniu odbyła się eksporta ks. prałata Władysława Prucnala w Kolegiacie Jarosławskiej. Trumna z ciałem księdza została przywieziona z kaplicy cmentarnej w Wiązownicy i pożegnana podczas koncelebrowanej Mszy św., której przewodniczył metropolita przemyski abp Adam Szal.
Arcybiskupowi Adamowi Szalowi towarzyszył ks. prałat Andrzej Surowiec, archiprezbiter jarosławski oraz o. Marian Gołąb, prowincjał krakowskiej prowincji Franciszkanów Konwentualnych, wychowanek księdza Prucnala. W koncelebrze brali udział księża z jarosławskich i okolicznych parafii, ale także księża wywodzący się z parafii w Wiązownicy, w której przez 33 lata posługę proboszcza pełnił ks. prałat Władysław Prucnal.
– Ksiądz Władysław zmarł 4 kwietnia, w uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego. Dla kapłana, który całe swoje życie poświecił głoszeniu tajemnicy Zmartwychwstania, nie ma piękniejszego dnia na przejście do wieczności – mówił podczas homilii o. Marian Gołąb. Wspominał życie księdza dziekana, którego do końca tak parafianie nazywali. – Dziś dziękujemy Bogu za tak dobrego kapłana, za jego wypełnione służbą życie i wierną posługę kapłańską. Gdy dziś myślę o księdzu prałacie, widzę przed sobą kapłana zapracowanego do ostatnich dni swojego życia. Człowieka kochającego służbę kapłańską, której był wierny do końca swoich ciężkich dni. Kapłaństwo to on, cały on. Kapłaństwo to wszystko, coś najpiękniejszego co posiadał. I pozostanie nam w pamięci obraz księdza dziekana, bo większość z nas tak właśnie go tytułowała, ubranego w sutannę i wędrującego ulicami Jarosławia do kościoła Ducha Świętego, by tam sprawować Mszę świętą. Następnie siadającego w konfesjonale i czekającego na penitentów. A gdy zdarzył się wśród nich ktoś z dawnych jego parafian, korzystał z okazji, aby przywitać się, pozdrowić i solidnie wypytać o zdrowie, rodzinę i o wszystko czym na co dzień ludzie żyją. (...) Ksiądz Władysław odszedł i nikt go już nie zastąpi w swojej oryginalności. Na pewno będzie nam brakować jego otwartości na spotkanie i rozmowę. Ilekroć go odwiedzałem z innymi księżmi, tyle razy miałem wrażenie, że spotkałem człowieka zainteresowanego moim życiem, pracą, moim powołaniem. Tak jakby to było jego życie – wspominał ojciec Marian, który, jak podkreślił, wzrastał u boku księdza Władysława, a wraz z nim wzrastało jego powołanie. – Moje dzieciństwo, młodość, potem formację w zakonie franciszkańskim, a później posługę kapłańską przeżywałem w cieniu księdza dziekana. Jestem tutaj przedstawicielem pewnego całego pokolenia, które właśnie swoje dzieciństwo, młodość, dojrzały wiek przeżywało z nim. Bóg pobłogosławił jego pracę apostolarną powołaniami kapłańskimi. Jest nas siedmiu kapłanów z tej parafii, w tym pięciu diecezjalnych i dwóch zakonnych: franciszkanin i kapucyn oraz dwie siostry zakonne. Patrząc na ogrom wykonanej pracy nie dziwi fakt, że u wielu parafian pojawiły się łzy, gdy po 33 latach posługi przechodził na emeryturę. Znaczące jest również to, że zapragnął być pochowany na cmentarzu wśród swoich parafian. (...) Więź z wiązownickimi parafianami pozostała do tej chwili. Zresztą parafianie odwzajemnili tę sympatię, gdyż już za życia powołali komitet, który zajął się przygotowaniem pięknego nagrobka, w którym spocznie jego ciało. Księże prałacie, dziękujemy ci, za 67 lat twojego życia kapłańskiego. Za życie pełne zaangażowania, wierności, przykładu – dziękował i prosił o modlitwę za zmarłego kapłana o. Marian Gołąb.
Po Mszy św. zgromadzeni w Kolegiacie Jarosławskiej kapłani, a także wierni odprowadzili trumnę z ciałem księdza prałata do samochodu. Ciało zostało przewiezione do kaplicy na cmentarzu w Wiązownicy, gdzie jutro o godz. 11 odbędą się uroczystości pogrzebowe.
EKZ
Fot. Ewa KŁAK-ZARZECKA
Czytaj też: Zmarł ks. Władysław Prucnal, długoletni proboszcz parafii w Wiązownicy
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie