
Wielki Strajk Chłopski był wyjątkowym wydarzaniem w dziejach Polski, a nawet Europy, a ziemia jarosławska odgrywała w nim ważną rolę. W 1937 roku udało się zgromadzić w Jarosławiu 40 tysięcy osób. W czasach, gdy nie było powszechnych autobusów, nie było telefonów komórkowych, mediów społecznościowych. Czy nam, współczesnym uda się 15 sierpnia upamiętnić to wydarzenia, w jego 85. rocznicę?
Do odsłonięcia na Rynku tablicy poświęconej pamięci uczestników Wielkiego Strajku Chłopskiego z 1937 roku chce doprowadzić jarosławianin Mirosław Krupa. Poczynił już wiele starań i meta jest blisko. Jak mówi pan Mirosław, nie było tak doniosłego wydarzenia w historii Jarosławia jak tamta manifestacja, pomijając jarmarki sprzed kilkuset lat. Zresztą sam Wielki Strajk Chłopski to wydarzenie bez precedensu w historii Polski, a nawet Europy. Jak oceniają historycy, w tym proteście uczestniczyło około 8 milionów ludzi. Zasięgiem strajk objął 10 województw. Najliczniejsze demonstracje były w Małopolsce. Protestowali chłopi narodowości polskiej, ale też białoruskiej i ukraińskiej. Nigdy wcześniej, ani nigdy później chłopi nie wystąpili tak licznie, walcząc o sprawiedliwość.
Początkowo Mirosław Krupa chciał, by tablica znalazła się na elewacji ratusza, ale od władz miasta otrzymał odpowiedź, że raczej takiej możliwości nie ma. A przecież na ratuszu zawisły stosunkowo niedawno tablice poświęcone choćby 30. rocznicy powstania Solidarności czy Janowi Pawłowi II, a nawet żołnierzom Garnizonu Jarosław biorącym udział w misjach pokojowych. Nawet w 2018 roku odsłonięto na elewacji ratusza tablicę upamiętniająca twórców II Rzeczpospolitej na czele z marszałkiem Józefem Piłsudskim.
Ale ta przeszkoda nie zraziła inicjatora i wymyślił, że tablica zostanie umieszczona na cokole, na płycie Rynku. I tak się, prawdopodobnie, stanie.
Mirosław Krupa od dawna się interesuje Wielkim Strajkiem Chłopskim i całym tym zrywem ludowym, który trwał od 1932 do 1937 roku. Ruchem, o którym wiemy zaskakująco mało. A przecież w tych wydarzeniach śmierć poniosło sporo ludzi, a jeszcze więcej trafiło do więzień. I nie cierpieli oni przez obcych, najeźdźców, komunistów czy nazistów. To tak gloryfikowana II Rzeczpospolita i sanacja źle obeszła się z domagającym się sprawiedliwości i równego traktowania polskimi chłopami i ich przywódcami. I być może dlatego ta prawda jest i dziś dla wielu ludzi niewygodna.
Czemu Mirosław Krupa tak chce upamiętnić Wielki Strajk Chłopski? Jedną z motywacji jest ta osobista. Jego dziadek, Józef Krupa z Koniaczowa został skazany za udział w tym strajku na dwa i pół roku więzienia. Za kratami siedział aż do wybuch wojny. To jednak tylko jedna z motywacji, której pan Mirosław nie chce zbytnio eksponować. Bardziej zwraca uwagę na to, ile wysiłku kosztowało organizatorów, by sprawić, że do Jarosławia dotarło 40 tysięcy chłopów z okolicznych wsi. Oni niejednokrotnie szli nocą na piechotę, by 15 sierpnia być w Jarosławiu. To było święto, więc szli elegancko ubrani. Mężczyźni w białych koszulach, marynarkach, kapeluszach. Dziewczyny odświętnie ubrane, w strojach ludowych, z warkoczami. – Dzisiaj są smsy, Facebook. Podjeżdżają autobusy i jest zgromadzenie – podkreśla Krupa. Jak dodaje, rok wcześniej, czyli w 1936 roku w Nowosielcach było nawet do 200 tys. ludzi. Najpierw szli do Jarosławia, a dzień później do Nowosielec. – Kto dzisiaj by tak robił? Takiej jedności dawno już nie było i warto o tym mówić. Powiat jarosławski był czołowym powiatem w przedwojennej Polsce, jeśli chodzi o ruch ludowy. To jest zapomniane – dodaje pan Mirosław.
Dlatego warto na Rynku, gdzie na ścianie ratusza upamiętniony jest marszałek Józef Piłsudski, przypomnieć także inne strony tamtych czasów. Te ciemniejsze. – To się jednocześnie wiąże z Bitwą Warszawską z 1920 roku. Gdyby nie wezwanie Witosa i to, że kilkuset tysięcy chłopów z całej Polski poszło, czasami na bosaka, pod Warszawę, nie byłoby tego wielkiego zwycięstwa. W tej chwili nikt, może oprócz ludowców, o tym nie wspomina – dodaje Mirosław Krupa. Podobnie dziś przemilczane są Bataliony Chłopskie, wspominamy tylko AK i Żołnierzy Wyklętych.
Jak pisze Zofia Kostka-Bieńkowska z Muzeum w Jarosławiu, strajk proklamowano 15 sierpnia 1937 roku, ponieważ nie spełniono postulatów zwerbalizowanych wcześniej w Nowosielcach. Domagano się tam nowej konstytucji, rozwiązania Sejmu i Senatu, demokratycznych wyborów, wypuszczenia więźniów politycznych, amnestii dla Wincentego Witosa i innych więźniów brzeskich. Zgromadzenie w 1937 roku otworzył Józef Kasprzak, a główne przemówienie wygłosił Bruno Gruszka. Tak zaczął się 10-dniowy strajk. W tym czasie miano powstrzymać się od dostarczania do miast produktów rolnych. Domagano się likwidacji rządów dyktatorskich, sprawiedliwego podziału dóbr społecznych i prawa do pracy.
21 sierpnia policja zaatakowała zgromadzenie chłopów w Muninie. Zginęło tam 7 osób z Muniny, Morawska, Kidałowic, Łowiec i Tuczemp. Kilkadziesiąt osób zostało rannych, wiele aresztowano. 25 sierpnia w Majdanie Sieniawskim zginęło 12 osób, a 3 zmarły w szpitalu. Jak podaje Zofia Kostka-Bieńkowska, przeciwko demonstrantom wystąpiła jarosławska policja wspomagana kompanią szkolną z Mostów Wielkich. Ogółem w powiecie jarosławskim zatrzymano po manifestacjach około 170 osób. 62 z nich skazano na karę więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. W swojej książce Janusz Gmitruk pisze, że do więzienia trafił po tych manifestacjach m.in. adwokat Bruno Gruszka, który w areszcie śledczym w Brygidkach lwowskich spędził 7 miesięcy, pomimo złego stanu zdrowia. W ubiegłym roku w Radymnie, gdzie został pochowany, odbyła się uroczystość upamiętniająca tę postać w 80. rocznicę jego śmieci. Odnowiono nagrobek tego posła na Sejm i człowieka, który walczył o prawa chłopów. W strajku brało też udział wielu zasłużonych dla Jarosławia i powiatu osób, także m.in. adwokatów.
Mirosław Krupa chce, by tablica została uroczyście odsłonięta 15 sierpnia tego roku, w 85. rocznicę proklamowania strajku i największego zgromadzenia demonstrantów Jarosławiu. Wszystko już jest przygotowane. Potrzeba kilka dni na wykonanie i zamontowanie tablicy, jeśli będzie ostateczna zgoda władz miasta. – Jeśli mi to nie wyjdzie, spróbuję przesunąć wszystko o tydzień, dwa lub nawet pięć. Chciałbym jednak, by stało się to w tym roku. Ale najbardziej bym chciał, żeby regularnie, co roku przypominać o tym strajku. Przecież to też jest promocja miasta. Zróbmy tu na przykład centralne obchody rocznicy. Zależy mi na przywróceniu pamięci o tamtych wydarzeniach – podkreśla Mirosław Krupa. Chce, by była to sprawa apolityczna, dlatego nie angażuje w swoją inicjatywę żadnej ze strony sceny politycznej, nawet ludowców, którzy wydają się naturalnymi spadkobiercami uczestników strajku.
Jest jeszcze jeden aspekt, który warto uwypuklić. Wspomina się często o takich wystąpieniach, w których brała udział elita, w których brali udział „panowie”. Przykładem jest choćby pamięć o Powstaniu Warszawskim. O chłopskim strajku jakoś niewielu chce pamiętać. Czy uda się to przełamać?
Hubert Lewkowicz
FOT. Hubert Lewkowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Czy radni UM i BM mają jaja żeby przemianować jakąś ulicę o nic nie znaczącej nazwie np. Krakowską na ul. Ofiar Wolynia? Przypominam że w obwodzie lwowskim jest rok UPA i stoi tam już kilka pomników zbrodniarza Bandery. Tak wiemy że to było dawno i nie ma co wracać do historii. Jeśli tak to też nie ma co wspominać Auschwitz i zamknijmy to miejsce. Czy słudzy narodu są w stanie przemianować jakąś ulice czy jednak mają cykora co nadprezes zrobi jak się dowie?