
Nie będę posłem, który nagle zapomina skąd pochodzi i gdzie mieszka - zapewnia Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych i kandydat do Sejmu z ramienia komitetu wyborczego Trzecia Droga. Z Bartoszem Romowiczem rozmawiamy o tym, co udało mu się dokonać podczas ośmiu lat pracy w ustrzyckim samorządzie, jak widzi przyszłość polityki i o tym czym zajmie się w Sejmie.
Ma Pan 35 lat, blisko dziewięcioletnie doświadczenie jako burmistrz Ustrzyk Dolnych. Czy warto było w tak młodym wieku zaangażować się w życie społeczno-polityczne? Nie żałuje Pan, że jak rówieśnicy, nie zajął się zarabianiem wielkich pieniędzy?
- Kiedy wygrałem wybory, miałem 26 lat i byłem pełen ideałów. Chciałem zaangażować się w życie społeczne, a nie polityczne. Jeszcze 8 lat temu samorząd zajmował się głównie życiem społecznym i zaspokajaniem potrzeb mieszkańców. Dziś, za sprawą rządzących jest niestety bardziej polityczny niż społeczny.
Przyznam jednak, że z perspektywy czasu widzę różnicę. Moi koleżanki i koledzy ze studiów, którzy nie pracują w samorządzie, a poszli pracować do biznesu, więcej zarabiają i żyją w innych realiach. Ale ja bardzo lubię, a nawet kocham swoją pracę, lubię mieszkać w Ustrzykach. Tu realizuję siebie i swoje pasje, a wydaje mi się, że czasem jest to ważniejsze od bardziej prozaicznych rzeczy.
Nie żałuję, ale było to trudne i na początku wielu moich rówieśników patrzyło na mnie ze zdziwieniem - co taki młody, dwudziestokilkuletni chłopak szuka w dużo starszym środowisku - bo takim jest szeroko pojęte środowisko samorządowo-polityczne. Ale czas szybko leci, dziś mam 35 lat i po dwóch kadencjach jestem doświadczonym samorządowcem.
Ważna funkcja w tak młodym wieku wymagała zapewne odwagi i wielu poświęceń. Jak ocenia Pan czas spędzony w samorządzie?
- Wygrywając wybory, byłem absolwentem studiów prawniczych i ekonomicznych, w międzyczasie skończyłem studia menadżerskie z administracji i z rachunkowości, więc miałem przygotowanie teoretyczne. Praca jednak weryfikuje wiedzę teoretyczną i daje ogromną praktykę.
Ten czas oceniam bardzo dobrze, nauczyłem się dużo, przede wszystkim zarządzania zasobami ludzkimi. Praca w urzędzie to nie tylko codzienny kontakt z pracownikami gminy, których jest ok. 370, ale też bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Przede wszystkim nauczyłem się rozmawiać z ludźmi, jak rozwiązywać problemy, a nade wszystko opanowałem trudną sztukę podejmowania decyzji i brania za nie odpowiedzialności.
Bycie samorządowcem, to proces podejmowania decyzji - czasem dobrych, czasem złych. Jak jest dobra decyzja, to „klatę do orderu się wypina”, a jak jest zła, to trzeba pochylić głowę i przyznać się do błędu i zrobić wszystko, by ją naprawić.
Co jest Pana największym osiągnięciem jako samorządowca?
- Żeby pokazać te działania od 2014 roku, to musiałbym zrobić kilkunastostronicowe opracowanie. Jeśli ktoś chce się zapoznać szczegółowo z moją działalnością, to zapraszam na stronę romowicz.pl lub na mojego Facebooka lub Instagrama.
Niewątpliwie największym moim osiągnięciem, które uważam za duży sukces - bo rodziło się w bólach, jest utworzenie Bieszczadzkiego Związku Komunikacyjnego i likwidacja wykluczenia komunikacyjnego w Bieszczadach. BZK obsługuje teraz teren całych Bieszczadów, a powstał tylko dlatego, że się uparłem. Wiedziałem, że tego potrzebują mieszkańcy i tylko w takiej formie komunikacja publiczna będzie u nas funkcjonować.
Niestety na początku samorządowców z sąsiednich gmin i powiatów było bardzo trudno przekonać do tego, że będzie to dobre rozwiązanie. Kiedy gmina Ustrzyki Dolne pozyskała dofinansowanie z Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych i na naszym terenie autobusy jeździły przez cały rok - włącznie w weekendami, a mieszkańcy wszystkich naszych sołectw mogli dojechać do Ustrzyk, to dopiero wtedy okoliczne gminy zauważyły, że to ma sens. Dopiero po roku udało się nam skupić wszystkie samorządy na wspólnym celu, czyli rozwiązaniu wykluczenia komunikacyjnego w Bieszczadach.
Przypomnę, że problem z połączeniami autobusowymi pojawił się po odejściu z bieszczadzkiego rynku dotychczasowego przewoźnika „Arrivy”. Chociaż już od wielu lat obserwowaliśmy tak naprawdę tylko zmienię nazwy podmiotu, który świadczył te same usługi. Mieliśmy „Connex”, „Veolię”, „Arrivę”. W rzeczywistości to był wciąż ten sam twór - ten sam przewoźnik, który używał tych samych autobusów, aż do ich kompletnego wyeksploatowania, do całkowitego zużycia. Śmiem twierdzić, że najmłodszy tabor był niewiele młodszy ode mnie, więc to pozostawiało wiele do życzenia. Podsumowując - do tego, aby zająć się publicznym transportem, zmusiła nas stale pogarszająca się sytuacja na publicznym rynku komunikacyjnym. Nie mogliśmy dopuścić do tego, by nasi mieszkańcy nie mogli dojechać do pracy, szkół czy lekarzy.
Dziś jest Pan ojcem dwuletniej Kalinki. Co zmieniło się w Pana życiu?
- Mógłbym powiedzieć, że wszystko. Dziecko zmienia postrzeganie wielu spraw, uczy cierpliwości, sumienności, systematyczności. Ale zmienia też priorytety. Nauczyłem się przede wszystkim odpowiedzialności, nieustannego myślenia o drugim człowieku i myślenia perspektywicznego.
Dziś myślę o tym, jak zadbać o lepszą przyszłość mojej córki. I to dla niej dołączyłem do Polski 2050. W 2050 roku Kalinka będzie miała niespełna 30 lat. Będzie miała swoją rodzinę, pracę zawodową. Chcę, żeby żyła w Polsce nowoczesnej, zielonej, demokratycznej i bezpiecznej.
Jako pierwszy samorządowiec sprzeciwił się Pan wprowadzeniu do szkół zarządzanych przez gminę Ustrzyki Dolne podręcznika „Historia i Teraźniejszość”, który został skrytykowany przez pedagogów za zawarte w nim treści. Minister Czarnek „odbijając piłeczkę” podczas rozmowy na antenie RMF FM, zaatakował Pana żonę. Czy uważa Pan, że taka forma prowadzenia dyskusji publicznej jest dopuszczalna?
- W sierpniu jako pierwszy samorządowiec w Polsce powiedziałem stanowcze „nie” dla podręcznika do przedmiotu „Historia i Teraźniejszość”. To nie jest odpowiednie źródło wiedzy dla młodych ludzi, bo zauważyłem, że w tej książce zakłamana jest m.in. historia o Akcji HT 1951 - tak ważnej i bolesnej dla mieszkańców naszego regionu. Upolitycznienie szkoły to zły kierunek, któremu jasno się sprzeciwiam.
Dla mnie, taki styl wypowiedzi, jaki reprezentuje minister Czarnek jest nieakceptowany, zwłaszcza w przestrzeni publicznej - szczególnie kiedy odbywa się to poprzez Internet i media społecznościowe. Pan minister wprost powiedział - „że zakazywać, to ja mogę swojej żonie”. To okazywanie braku szacunku kobietom, braku szacunku do drugiej osoby. Gdy ktoś nie ma argumentów, to atakuje rodzinę.
„HiT” to nie jest problem ideologii, ale problem faktów. Wystarczy popatrzeć na mapę, która pokazuje, że Ustrzyki Dolne leżą nie w Polsce, ale w Związku Radzieckim! Nie wyobrażam sobie, by można było uczyć dzieci z takiego podręcznika. Na szczęście te przekłamania zauważyli również nauczyciele. Są do niego sceptycznie nastawieni i nie będą z niego korzystać.
Podjął Pan decyzję, że wchodzi do „wielkiej polityki”. Startuje Pan z listy Trzeciej Drogi. Czego oczekuje Pan od polityki - dlaczego zdecydował się podjąć to wyzwanie?
- Czy wejdę, to się okaże po wyborach parlamentarnych. Ale chcę wziąć odpowiedzialność za Polskę i Podkarpacie. Dwa lata temu podczas rozmowy z Szymonem Hołownią poczułem wspólny cel, który realnie zmieni przyszłość naszych dzieci. Patrzymy na politykę w perspektywie pokolenia, nie kadencji. Wiemy, jak ważna jest ekologia, bezpieczeństwo, gospodarka i demokracja. Wiemy też, że nie można dzielić Polaków na tych lepszych i tych gorszych.
Chcę, byśmy skończyli ze starą polityką. Dziś, jak rozmawiam z mieszkańcami regionu, to słyszę, że wchodząc do polityki, wchodzę do bagna, czegoś zepsutego, co ludziom się dobrze nie kojarzy. Jednak aby to naprawić, to trzeba tam być. Dlatego startuję, bo skoro, jako zwykły wyborca, nie mogłem nic zmienić, to spróbuję to zmienić od środka.
Nie akceptuję takiej polityki, jaka jest obecnie - kiedy na mównicy sejmowej mamy do czynienia z epitetami, jak mówi się do innych ludzi „zdradzieckie mordy” czy „chamska hołota” - cytując prezesa Kaczyńskiego. Uważam, że debata polityczna zeszła na bardzo niski poziom. Chciałbym, abyśmy odnowili zaufanie do polityków, abyśmy pokazali nową politykę i skończyli ze starą. Chcemy pokazać politykę młodych, wykształconych ludzi, ekspertów w swoich dziedzinach, którzy myślą nie o tym, jak się „załapać” na kolejną kadencję, ale myślą o innych pokoleniach.
Jak chce Pan zmienić podejście krajowych polityków do Podkarpacia? Mamy opinię prawicowego elektoratu - wręcz „prawicowego betonu”. Jeździ Pan po regionie, rozmawia z ludźmi - jak oni to widzą?
- Polska scena jest w tak zwanym duopolu, czyli z jednej strony jest Prawo i Sprawiedliwość a z drugiej Platforma Obywatelska. Dwa zwaśnione plemiona, które ze sobą walczą, chociaż wywodzą się z tego samego środowiska. Musimy pokazać, że jest Trzecia Droga, że oprócz PO i PiS są inne środowiska polityczne, które mogą się liczyć w polityce. Pamiętajmy, że Podkarpacie jest „pisowskie”, nie dlatego że ludzie tutaj są mniej inteligentni i mają inny sposób myślenia, ale dlatego, że PO i inne partie opozycyjne, przez ostanie 10 lat, a nawet i wcześniej, za mało zaangażowały się w przekonywanie naszych mieszkańców do swojej wizji kraju. PiS to wykorzystał - w dużej mierze przy pomocy Kościoła, przekonał naszych mieszkańców, że jest tylko jedna słuszna partia i tylko ona coś robi dla naszego regionu.
Dlatego wszyscy politycy partii opozycyjnych przez PO, PSL, Lewicę czy Konfederację, powinni pokazywać, że na Podkarpaciu ludzie mają różne poglądy i niekoniecznie są one związane z prawicą. To można pokazać jednak tylko ciężką pracą i rozmową z ludźmi.
Dużo jeżdżę w teren - jeździłem też jak startowałem do Senatu i zdobyłem ponad 80 tys. głosów. Widzę ogromną różnicę - kiedyś ludzie tu uwielbiali Prawo i Sprawiedliwość, dziś wytykają im błędy, korupcję i nepotyzm. O to chodzi - trzeba pokazywać prawdę. Trzeba jeździć i rozmawiać.
Oczywiście słyszymy też epitety pod naszym adresem, ale z reguły jest to właśnie tak zwany „betonowy” elektorat PiS, ludzie, którzy nie potrafią rozmawiać bez nerwów. Każda inna osoba, która ma inne poglądy, chce rozmawiać i jesteśmy w stanie przekonać go do naszej wizji Polski. Mamy nadzieję, że nasze działania będą odzwierciedlone w wyborach parlamentarnych.
Polacy już mają dość wojny polsko-polskiej dwóch „zwaśnionych plemion”. Nie obawia się Pan, że po wyborach do Sejmu wróci ten sam system - znów rozpoczną się przepychanki, a obietnice złożone wyborcom zostaną odsunięte na dalszy plan?
- Przede wszystkim Polacy muszą wiedzieć, że na PiS i PO świat nie kończy się. Żyjemy w kraju dobrych i mądrych ludzi. Ale nie dajmy sobie wmówić, że tylko te partie mogą nasz kraj zmieniać. Jest jeszcze Polska 2050, której działania są oparte na współpracy obywatelskiej i społecznej. Pomogliśmy seniorom, dzieciom i rodzinom zastępczym. Realnie zmieniliśmy życie tym grupom społecznym.
Mnie jako samorządowca można rozliczać z tego, co obiecałem i co zrobiłem. Na swojej stronie internetowej regularnie umieszczam sprawozdania. Jestem przekonany, że to mnie obroni i pokaże moją skuteczność. 80 procent programu wyborczego z poprzedniej kadencji zostało zrealizowane. Mieszkańcy Ustrzyk Dolnych wiedzą też, dlaczego nie udało mi się zrealizować pozostałych obietnic, lub dlaczego od nich odstąpiłem.
Tak też chcę pracować w Sejmie. Mówię, co chcę zrobić, a później przedstawię efekty swoich działań. Będę otwarty na nowe tematy, bo życie jest dynamiczne i nie wszystko da się przewidzieć.
Czym zajmie się Pan w pierwszej kolejności w Sejmie? Jakie są obecnie najważniejsze sprawy do naszego regionu, które trzeba załatwić?
- Pierwszą rzeczą, którą chciałbym się zająć, to kwestia prawa samorządowego, finansów samorządu, opieki żłobkowej czy też osób z chorobami immunologicznymi jak celiakia, którą sam mam. Co ważne - chcę być posłem sprawczym, nie takim, który jest tylko maszynką do głosowania, który głosuje, jak partia każe. Nigdy tak nie robiłem i nie zamierzam.
Mam tematy w których czuję się mocny, jak zmiana w ustawie w sprawie opieki nad dziećmi do lat 3, czyli ustawie żłobkowej. Mam gotowe propozycje zmian w tym zakresie i tak na prawdę potrzeba przygotować tylko akt prawny. Chciałbym zmienić finansowanie opieki żłobkowej, bo teraz gminy które wybudowały żłobki mają problem z ich utrzymaniem. W okresie pięciu lat roczny koszt funkcjonowania żłobka w Ustrzykach Dolnych wzrósł dwukrotnie, z kwoty ponad 800 tysięcy złotych do kwoty (według planu na 2023 r.) ponad 1,6 miliona złotych. Wzrosła również opłata miesięczna dla rodziców, a mimo tego, w tym roku dokładamy do funkcjonowania żłobka milion złotych ze środków własnych. Czytelnicy więcej na ten temat mogą znaleźć na mojej stronie internetowej romowicz.pl
Co dla mnie jest bardzo ważne - chciałbym być ambasadorem całego regionu, wszystkich bieszczadzkich, lokalnych samorządów i rozwiązywać realnie ich problemy. Po to jeździmy w teren, by rozmawiać z ludźmi, by nam mówili, co trzeba zmienić. Wszystkie uwagi notujemy i sukcesywnie będziemy się starali to robić.
A na co mogą liczyć mieszkańcy gminy Ustrzyki Dolne? Nie zapomni Pan o nich, jak przeprowadzi się Pan się do Warszawy?
- Takiej okazji, by w Sejmie znów był poseł z Ustrzyk Dolnych, nie było od 30 lat. Każdy dobrze wie, że poseł z danej miejscowości, w szczególności dba o interesy jej mieszkańców.
Dodatkowo informuję, że nie planuję przeprowadzki do Warszawy. Już dziś mogę powiedzieć, że będę pewnie jednym z posłów, którzy najczęściej korzystają z samolotów, bo to jest najszybszy środek transportu do stolicy. Lotów będzie dużo, bo będę chciał jak najczęściej być w Ustrzykach Dolnych. Nie będę posłem, który nagle zapomina, skąd pochodzi i gdzie mieszka i czyich interesów ma pilnować.
Z kim chce Pan zmieniać Polskę? Kogo znajdziemy na podkarpackiej liście kandydatów Polska 2050 do Sejmu z naszego regionu?
- To przede wszystkim będą ludzie nowi. Ludzie, którzy są specjalistami w swoich branżach. Ludzie pochodzący z całego naszego okręgu. To przede wszystkim kobiety, ludzie którzy nie startowali wcześniej w wyborach parlamentarnych, ale są dobrze znani i szanowani w swoich środowiskach. To będzie lista ludzi młodych - z ideałami i głowami pełnymi pomysłów na to, jak odwrócić ten katastrofalny trend w polityce, który rujnuje naszą gospodarkę i ośmiesza nas na całym świecie od ośmiu lat.
Z Jarosławia i powiatu jarosławskiego jest Marcin Nazarewicz, radny miejski, przedsiębiorca z branży IT. Jako samorządowiec dba o dobro lokalnej społeczności oraz propaguje wśród dzieci i młodzieży wiedzę z robotyki i programowania. Nieraz swoją nieustępliwością pokazał, co liczy się dla niego w pracy. Z uwagą obserwuję jego działania i uważam, że jeszcze nieraz mieszkańcy Jarosławia o nim usłyszą lub przeczytają. Warto na niego postawić!
Kto jeszcze znajdzie się na liście?
- Będzie również Łukasz Skóra - działacz społeczny z Kańczugi. Jest samorządowcem i przedsiębiorcą, który nie boi się ciężkiej pracy. Magdalena Korona z Brzozowa - doświadczona w pracy stowarzyszeniowej i wolontariackiej, dzięki której w Brzozowie powstała Rada Pożytku Publicznego. Kolejną osobą jest Dariusz Dubis, lekarz z sanockiego szpitala, który walczył o życie pacjentów w trakcie pandemii, specjalista z zakresu chorób płuc. Jest z nami też Magdalena Ludwiczak z Krosna, mama czwórki dzieci, zajmująca się sprawami kobiet i ekologią. Kolejną osobą jest Renata Drewniak, nauczycielka z Lubaczowa, która w swoim środowisku znana jako prezeska Lubaczowskiego Centrum Inicjatyw Społecznych Nasza Przyszłość i komendantka Hufca ZHP, od lat działająca na rzecz dzieci. Na liście znalazł się również Grzegorz Brajewski z Leska, były dyrektor liceum plastycznego, który specjalizuje się w aktywizacji młodzieży. Z Przemyśla na liście mamy Arkadiusza Południaka, politologa, przedsiębiorcę i znawcę Unii Europejskiej, który wraz z Januszem Onyszkiewiczem walczył o to, by Polska znalazła się w Unii Europejskiej. Jest też Małgorzata Więch-Kettele z Jasła, aktywistka miejska, która mocno się angażuje w działalność w tamtym rejonie. To mocna i doświadczona ciężką pracą społeczną ekipa, która nie ulega naciskom i walczy o swoje społeczności.
Mimo wszystko są to osoby bez doświadczenia politycznego. Uważa Pan, że dacie radę?
- Wiem, że wzajemnie się uzupełniając, możemy zrobić wiele dobrego. Z polskiej polityki powinni odejść starzy wyjadacze, którzy rozsadzają swoje rodziny na urzędowych krzesłach. Dla nich Sejm stał się drugim domem i zapomnieli, że trzeba tam pracować.
Walczymy o mandaty w naszym okręgu i wiem, że jest to realne. Jeden mandat, który dają nam dziś sondaże to za mało - będzie ich więcej. Są to osoby bez doświadczenia politycznego ale czy nową politykę mają robić starzy politycy? Są potrzebni nowi ludzie, którzy są sprawdzeni i znani w swoich lokalnych społecznościach. To bardzo mocna lista, która zapracuje na dobry wynik. To ludzie, którzy nie boją się rozmawiać, a przede wszystkim słuchają tego co inni mają do powiedzenia. Polityka ma być dla ludzi i o ludziach. Taką wizję będziemy promować przez całą kampanię i tak będziemy prowadzić przyszłą kadencję. Jestem przekonany, że z nimi wygramy te wybory.
Dziękujemy za rozmowę.
Sfinansowane przez KKW Trzecia Droga PSL- PL 2050 Szymona Hołowni.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
A świstak siedzi i zawija w sreberka.
wypisz wymaluj lata 30-te... skonczy sie to Katyniem, Sybirem i Intelligenzaktion - wtedy swiat rowniez pozeral wlasny ogon, zepsucie wszelkich norm spolecznych i wypracowanych przez wieki zasad i regul cywilizacji lacinskiej. Kto ma leb na karku i jako takie rozeznanie w mechanizmach wedel jakich funkcjonuje swiat kapitalizuje majatek i zmyka po cichu za Wielka Kaluze, aby przetrwac zawieruche i stac sie nawozem.
...a jeszcze bardziej o kieszeń swoją i rodziny.
W końcu młody łebski facet a nie staruchy same...
Mamo ! Chwalą nas ....
Chłopaki do boju. Mam pytanie co wy wszyscy macie z tymi serduszkami. Wszyscy takie same. Bartuś działaj. Janek cię wspiera. Janek B oczywiście.
Nie wchodzi Pan do wielkiej polityki tylko do gówna a właściwe szamba gdzie pełno idiotow i karierowiczów, zwykłych sprzedajnych szmaciarzy, gdzie byle jaki dureń i obszczymur zostaje ministrem. To już lepiej do europarlament tam też idioci siedzą ale przynajmniej kasa lepsza
Powtóreczka artykułu, a stare, niewygodne komentarze usunięte.