Miłość i poezja – dwa od wieków nierozerwalnie połączone ze sobą byty – były w centrum niezwykłego wieczoru w Galerii Przedmiotu na jarosławskim Rynku. A jego bohaterowie to młody poeta Jakub Zarzecki oraz jarosławski bard Jerzy Gągoł.
Trudno wyobrazić sobie lepszy dzień na spotkanie z poezją, niż Dzień Zakochanych, który coraz chętniej obchodzimy także i w Polsce. Od zawsze bowiem miłość była motorem napędom dla twórców. Historia zna przecież trubadurów, truwerów, sonety Petrarki do Laury, wiersze Mickiewicza dla Maryli i pewnie miliony wierszy, które zrodziły się z miłości. Nic tak dobrze nie oddaje uczuć autora jak właśnie liryka. Obchodzone 14 lutego Walentynki są więc doskonałą okazją do spotkania z muzyką płynącą z serca, jaką z pewnością jest poezja.
Na zaproszenie Kuby Zarzeckiego i Jurka Gągoła odpowiedziało spore grono miłośników poezji i utworów śpiewanych z nurtu piosenki poetyckiej, autorskiej, jakkolwiek ją nazwiemy. Zaczęło się od wierszy Jakuba, które sam czytał. Jak młody autor powiedział, tylko dwa spośród zaprezentowanych w czwartek utworów nie były skierowane do konkretnej osoby, czy jej dedykowane. Niektóre z wierszy, jakie usłyszeliśmy, to zabawa słowami, co w połączeniu z emocjami, jakie dały początek tym wersom, daje całkiem niezły efekt. Kuba nie tylko czytał swoje utwory, ale także je śpiewał z własnym akompaniamentem na jego ulubionym ukulele lub na gitarze. Publiczność, która skorzystała z zaproszenia i odwiedziła w tym dniu Galerię Przedmiotu, dobrze się bawiła przy tych piosenkach z zaskakującymi pointami, zabawnymi rymami i wpadającymi w ucho refrenami. Wiersze i piosenki Kuby były przeplatane utworami śpiewanymi przez Jerzego Gągoła. To piosenki do tekstów Adama Asnyka, poetki z Przemyśla Marii Gibały, czy też twórców, których śpiewak wyciąga z jakichś mroków zapomnienia. Czasem do tak na nowo ożywionych słów układa własną muzykę, dając im poniekąd drugie życie. Nie mogło zabraknąć pieśni Tadeusza Woźniaka. Jak mówi Jerzy Gągoł, to jego ulubiony twórca. Jedna z zaśpiewanych piosenek miała tekst napisany przez obecnego na wieczorku Henryka Grymuzę, jarosławskiego dziennikarza i poetę.
Ponieważ spotkanie nazywało się „Walentynkowy Slam Poetycki”, każdy mógł przynieść swoje wiersze. Nie była to typowa rywalizacja poetów, raczej mierzenie się z samym sobą i słuchającą publicznością. Chyba udane, bo braw nie brakowało. Wieczorek zakończyło spotkanie przy ciastku i rozmowy, niekoniecznie tylko o poezji. Do organizacji wieczorku włączyły się Galeria Przedmiotu i Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu.
hl
FOT. Hubert LEWKOWICZ
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie