Reklama

Bakuś, psa który powraca

14/03/2017 14:32

Tadeusz Jędruch śmieje się, że Bakusia nabył wraz ze sklepem na ul. Wróblewskiego. – Jak kupowałem sklep, piesek już tu był. Biegał koło budynku, ludzie go karmili. Był niegroźny, nikomu nie przeszkadzał. Tak przez lata – mówi. – Ale kazali go wywieźć do schroniska. Nie miałem sumienia go tam pozostawić. Wył i płakał.

Janusz Katan, który obecnie zajmuje się psem, mówi, że Bakuś żyje tu z nimi od ośmiu lat. – Od czasu jak oddawali tamten blok socjalny – wskazuje na ostatni budynek. – Nigdy nikomu nic zrobił. Mieszkał tu z nami, był niczyj – mówi pan Janusz.

Niestety, w ubiegłym roku dla Bakusia przyszły złe czasy. – Nagle po siedmiu latach zaczął przeszkadzać jednej pani, potem kolejnej. Zadzwoniły po Straż Miejską, powiedziały, że błąka się bezpański pies. Straż przyjechała, Bakusia zabrała. Zawieźli go do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt do Orzechowiec – opowiada J. Katan.

Pies płakał i wył

Na tym historia psa nie zakończyła się. – Ktoś znajomy pojechał do Orzechowiec. Przyjechał i opowiada mi, że pies strasznie płacze, wyje. Trudno z nim wytrzymać. Co miałem zrobić? Szkoda mi się go zrobiło. Zabrałem go do domu. Ale pies przyzwyczajony do tego miejsca, koło sklepu, uciekał. Uwiązałem go na łańcuchu. Nic to nie pomogło. Zrywał się z łańcucha i przybiegał na Wróblewskiego. Co było zrobić? Zabrałem budę i Bakuś wrócił pod sklep – mówi pan Tadeusz.

Psa przygarnął tym razem Janusz Katan, który mieszka w budynku sąsiadującym ze sklepem. U niego przed mieszkaniem stoi buda. Ale Bakuś, jak na psa przystało, lubi sobie powałęsać. W końcu majątku pilnuje. – No i znowu się zaczęło. A to że po nocach szczeka, a to że za listonoszem biegnie i szczeka. Co zrobić, taka psa natura, że szczeka, a szczególnie już za listonoszem. Wszystkie psy nie lubią listonoszy – mówi Tadeusz Jędruch. – Z listonoszem rozmawiałem, żeby się nie bał, że on nie ugryzie. Pokazuje tylko, że to jego teren. A kilka mieszkanek znowu wzywa Straż Miejską. Co mamy zrobić z tym psiakiem? Nie mamy sumienia oddać go do schroniska, nie mamy też ochoty słuchać, jak wyje na łańcuchu. Co komu szkodzi, że piesek biega – mówi T. Jędruch.

***

Bakuś dał się sfotografować, ale jakby czuł, że jego losy się ważą. Po chwili delikatnie oddalił się od zainteresowanych nim. Nie pomogły wołania i zapewnienia, że nic mu nie grozi. Wolał w bezpiecznej odległości obserwować przebieg wydarzeń. W takim miejscu, by w odpowiednim momencie da

susa w pola.

Ewa KŁAK-ZARZECKA

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do