
Jarosławski Klub Kulkowy „Sokół” chce, by miasto miało silną reprezentację w bule. Więcej, miłośnicy tej formy aktywności chcieliby grać w lidze. Do tego potrzebny jest jednak bulodrom z prawdziwego zdarzenia. Czy władze pomogą pasjonatom? Ratusz odpowiada: musimy ciąć inwestycje, bo zmniejszono podatki.
Gra w bule w Jarosławiu rośnie w siłę. Wszystko za sprawą Krzysztofa Mruka, pracownika Miejskiego Ośrodka Kultury w Jarosławiu, który od kilku lat stara się popularyzować tę formę aktywności. Przy instytucji, w której pracuje założył Jarosławki Klub Kulkowy „Sokół”. Turnieje bule (inna nazwa tej gry to petanque) odbywają się kilka razy w roku. Pierwszy – z okazji Święta Flagi, a więc 2 maja. Potem odbywa się jeszcze parę innych. Do tej pory turnieje rozgrywano w parku, na alei. Byłoby tych rozgrywek więcej, gdyby było odpowiednie miejsce. Ale dopóki nie będzie w mieście bulodromu, pogoda zawsze może przeszkodzić w organizacji zawodów. A poza tym park jest teraz zamknięty, przynajmniej do sierpnia.
Krzysztof Mruk przekonuje, że bule to doskonała forma aktywności, także dla ludzi po pięćdziesiątce. I świetny pretekst do tego, by wyjść z domu. – Najważniejsze, że ludziom się chce wyjść z domu. A możliwości organizowania rozgrywek jest bardzo wiele – twierdzi. Dlatego usilnie stara się, by władze miasta wybudowały taki bulodrom z czterema torami. Najlepiej w parku miejskim, ale mogłoby być też i inne miejsce. – Ważne, by było to w przestrzeni miejskiej. Park jest doskonałym miejscem na taki bulodrom. Chodzi tam wielu ludzi, a przede wszystkim jest cień i naturalna klimatyzacja. Zaczęli w to grać starsi ludzie. Widziałem, jak wracali z marketu, odstawiali siatki i wciągali się w grę. A potem zaczęli przyprowadzać wnuki. To ważne, że ludziom się chce wychodzić z domu, oderwać od komputera czy telewizora – tłumaczy K. Mruk.
Przewodniczący Jarosławskiego Klubu Kulkowego „Sokół” mówi, że zrodził się pomysł zgłoszenia drużyny do III ligi bule. To jednak wymaga obiektu, na którym nie trzeba by było odwoływać rozgrywek, gdy popada deszcz. A tak by się na pewno działo, jeśli nie będzie bulodromu z prawdziwego zdarzenia. Potrzebne są wolne od podeszczowego błota cztery tory o wymiarach 4 x 15 m.
Jaki jest koszt takiego bulodromu? Tak naprawdę, w skali budżetu niezauważalny. Krzysztof Mruk mówi, że bulodrom w wersji najdroższej, z granitowym lub marmurowym polem do gry kosztowałby najwyżej 10 tys. zł. To wersja na mistrzostwa świata. Ale jarosławskich graczy zadowoliłby nawet wariant, który wiązałby się z kosztem 2 tys. zł. Taki bulodrom wystarczyłby na III ligę. – Gracze z innych miast Podkarpacia mówią, że naszym atutem jest położenie i można by tu organizować zawody na szczeblu wojewódzkim – dodaje.
– Wszyscy mówią o jakichś funduszach, projektach. A przecież to jest tak prosta rzecz – dziwi się Krzysztof Mruk. W Ratuszu usłyszał, że projekt parku jest już zatwierdzony i nie można teraz go zmienić. Dlatego niedawno zwrócił się o wsparcie do jarosławskich radnych – Jest szansa na to, by w 2024 grano w bule już na igrzyskach olimpijskich. Kto wie, może byśmy się doczekali olimpijczyka z Jarosławia? – zastanawia się K. Mruk.
O możliwość budowy bulodromu zapytaliśmy Urzad Miasta Jarosławia. – Projekt budżetu na 2018 rok, choć mocno ukierunkowany na inwestycje, będzie musiał zostać zweryfikowany z uwagi na zmniejszenie wpływów o 2,5 mln zł z tytułu podatków od nieruchomości. Realizacja inicjatywy budowy bulodromu możliwa jest natomiast w ramach Budżetu Obywatelskiego, z którego pomocą udało się już pozytywnie zmienić wiele miejsc i obiektów w mieście – czytamy w odpowiedzi przesłanej przez Igę Kmiecik, rzecznika prasowego burmistrza.
hl
Fot. Kacper Loc (archiwum)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie