
Morsy z Jarosławia nie boją się trzaskających mrozów. Jak mówią, kiedy temperatura spada grubo poniżej zera, kąpiel jest nawet przyjemniejsza. Zażywają jej co tydzień. W swój ulubiony sposób witali Nowy Rok i uczcili święto Trzech Króli.
Mrozy mają dla morsów jeden zasadniczy minus. Więcej czasu zajmuje wycięcie przerębla. Ale przy użyciu piły spalinowej i siekier ta praca idzie sprawnie. Za pomocą długiego kija sprawdza się głębokość wody. Gdy sięga ona klatki piersiowej, to znak, że woda jest tu idealna. Wtedy wystarczy poszerzyć przerębel w zależności od liczby osób, które maja tam wejść.
Żeby jednak zimą zanurzyć się w wodzie, trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Rozgrzewka ma olbrzymie znaczenie. Najpierw górne partie ciała, potem dolne. Po serii ćwiczeń trzeba spokojnie zanurzać się w wodzie w przeręblu. Bez zbędnych plusków i skoków. – Pierwsze trzy minuty są ciężkie, bo szczypie wszędzie i znajdujemy się jakby w innej rzeczywistości. Potem jest już tylko przyjemność – mówi Jacek Hołub, ratownik górski z Jarosławia, który regularnie uczestniczy w morsowych wypadach. Wraz z nim co tydzień morsuje kilkuosobowa grupa śmiałków z Jarosławia.
Jeśli ktoś robi to pierwszy raz, nie powinien przebywać w wodzie dłużej niż 5 minut. Morsy zaprawione w boju siedzą nieco dłużej, ale przesadzać też nie wolno. Wszystko zależy od samopoczucia i… towarzystwa. Wiadomo, że w dobrym towarzystwie czas płynie szybciej. Nawet, gdy na dworze mróz. - Gdy na lądzie jest minus 20, a w wodzie plus 1, to kąpiel jest przyjemna – podkreśla J. Hołub. W tym sezonie odkryli kolejną atrakcję – tarzanie się w śniegu.
Morsowi, oprócz odwagi, potrzebne są rękawiczki, czapka, specjalne buty piankowe, szlafrok i termos z ciepłą herbatą. A przede wszystkim chęci! Czy takie, ekstremalne dla wielu czytelników, hobby rzeczywiście wpływa dobrze na samopoczucie, jak przekonują miłośnicy zimowych kąpieli? – Na pewno. Kiedy już się odtaje, czuje się energię do intensywnej pracy i świeżość umysłu. Taka kąpiel w dobrym towarzystwie wyzwala endorfiny i człowiek całkiem inaczej się czuje. A świadczy o tym choćby fakt, że chce się to robić kolejny raz. Mówią: zimna woda zdrowia doda, a ja sam jestem przykładem na to, że można przezwyciężyć chorobę. A do morsowania dała się namówić także moja rodzina – przekonuje pan Jacek.
Jarosławskie morsy sezon rozpoczęły już w listopadzie. Kąpali się już w kilku okolicznych zbiornikach, ale najlepszy jest ZEK w Radymnie, który wykorzystywany jest do tego celu już od ubiegłego roku. Łatwo tu znaleźć wodę o odpowiedniej głębokości. Do kąpieli wykorzystują nie tylko weekendy, ale i święta. W wodzie przywitali Nowy Rok i świętowali Trzech Króli. – Być może w następnym roku uda się zorganizować orszak wodny – uśmiecha się pan Jacek. A już w najbliższy weekend grupka morsów reprezentować będzie miasto podczas Światowego Zlotu Morsów na Solinie.
Hubert LEWKOWICZ
FOT: Najpierw trzeba wyciąć odpowiedni przerębel.
FOT: Taka kąpiel to samo zdrowie – przekonują morsy.
FOT: Tarzanie się w śniegu to też frajda
FOT: Wspólne świętowanie w wodzie? Czemu nie!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie