
Młodzieżowy Strajk dla Klimatu, który odbył się 20 września na jarosławskim Rynku, po miesiącu jak bumerang powrócił do ratusza i w poniedziałek 21 października został poruszony podczas sesji Rady Miasta Jarosławia. Niektórym radym nie spodobało się to, że szkoły i przedszkola przyłączyły się do tej ogólnopolskiej akcji. Padały słowa o ORMO, o 1 Maja i wykorzystywaniu dzieci.
Sprawę wywołał radny Mariusz Walter (PiS). – Wiem, że na Rynku naszego miasta, pod „przewodnictwem” pana burmistrza Dariusza Tracza i pani dyrektor Renaty Chlebowskiej odbył się jakiś strajk, czy protest dzieci. Dokładnie nie wiem. Pytali mnie mieszkańcy, czy wysyłając dziecko do szkoły, mogą być spokojni, że to dziecko będzie brane na wycieczki w określonym celu, czy będzie to dziecko brało udział w jakimś strajku, proteście, nie wiem, jak to nazwać. Manifestacji, czy jeszcze inaczej – mówił radny Mariusz Walter. Jak wspomniał, kojarzy mu się to z czasami minionymi. – Myślałem, że już minionymi, gdy wszystkie dzieci były gromadzone na Rynku w celu obchodów 1 Maja i niejednokrotnie ormowcy i tajni współpracownicy pomagali pałką krnąbrnym dzieciom – stwierdził radny. Na te słowa zareagował przewodniczący Szczepan Łąka. – Jeśli pan nie wie, co się wydarzyło, to niech pan nie używa żadnych przymiotników – powiedział. Walter jednak nie odpuszczał i pytał, czy rodzice i dyrektorzy wyrazili zgodę na udział ich dzieci w tym wydarzeniu.
Batiuk-Jankiewicz: Nie wierzę własnym uszom
Do sprawy odniósł się przywołany przez radnego zastępca burmistrza Dariusz Tracz. – To nie był jakiś typowy strajk, ani akcja mająca na celu podburzanie kogokolwiek – wyjaśniał. Dodał, że był to element szerszej akcji, która miała na celu zwrócenie uwagi na negatywne efekty globalnego ocieplenia. – Uspokajam pana radnego. Nic złego się nie stało – zapewnił Dariusz Tracz.
– Nie wierzę własnym uszom – powiedziała radna Dorota Batiuk-Jankiewicz (Wspólnie Zmieniajmy Jarosław) do radnego Waltera. Poprosiła go, by komentując cokolwiek, zapoznał się z tym, o czym mówi. – Nie podoba mi się stwierdzenie, że dzieci są wykorzystywane. Mam wrażenie, że dzieci niejednokrotnie wiedzą więcej niż my – mówiła. – Rodzice mają prawo decydować o tym, co ich dzieci robią w szkole i w jakich zajęciach biorą udział – starał się przekonywać Mariusz Walter i jeszcze raz zapytał, czy była zgoda opiekunów na udział dzieci w tym strajku.
Czerwiec: Bez efektu edukacyjnego
Dyrektor Wydziału Oświaty UM Jarosław Renata Chlebowska mówiła, że nazwa „strajk” to nazwa ogólnopolska. Przekonywała, że warto się zastanowić nad sensem akcji, zamiast skupić się na jednym słowie. Radni Dorota Batiuk-Jankiewicz i Marcin Nazarewicz (WZJ) stwierdzili, że jako rodzice dziękują za tę akcję, bo zwraca uwagę na ważne problemy. Wątpliwości dotyczące akcji wyraziła także radna Wanda Czerwiec (PiS), która mówiła, że akcja została zainicjowana przez 16-letnią Szwedkę. – Apelowała ona, by uczniowie w tym dniu zbojkotowali lekcje i wyszli na ulice – mówiła. Dodała, że niekoniecznie musiało to mieć oddźwięk w placówkach oświatowych, bo nie wierzy, że takie akcje mogą przynieść wymierny efekt edukacyjny. – Powinna być pisemna zgoda na włączenie się w taką akcję, która według mnie nie przyniosła jakiegokolwiek efektu oprócz medialnego ruchu w danym dniu – stwierdziła radna Czerwiec. Mówiła także, że akcja wywołała wiele dyskusji i różnych opinii, stąd te pytania.
Czy zgoda rodziców była potrzebna?
Nie zgodził się z nią Jarosław Litwiak (WZJ), który mówił, że edukacja od najmłodszych lat ma sens, a on jako współorganizator Marszu Godności widzi, że udział dzieci w takich wydarzeniach przynosi efekty. Przewodniczący Łąka podkreślił, że wartością tej akcji było to, że wyszła ona od dzieci. Radna Czerwiec ripostowała, że, jej zdaniem, lepsza byłaby akcja lokalna. Kwestię zgody rodziców poruszył radny Piotr Kozak (PiS). Renata Chlebowska stwierdziła na to, że szkoły realizują programy profilaktyczne zatwierdzone przez rady rodziców i dzieci nie potrzebują specjalnej zgody, podobnie jak nie potrzebują zgody, by pójść na Marsz Godności. – Nie było tu nic złego – powiedziała. Marcin Nazarewicz stwierdził z kolei, że on jako rodzic, gdyby miał wątpliwości co do udziału dziecka w akcji, poszedłby do dyrektora, a nie pytał o to radnych miejskich.
Burmistrz: To niepoważne
Na słowa radnego Waltera zareagował też burmistrz Waldemar Paluch. – Przyrównywanie akcji młodzieżowej, edukacyjnej, ekologicznej do ORMO jest po prostu niepoważne. Nasze miasto jest na liście 33 najbardziej zanieczyszczonych miast – mówił burmistrz i dodał, że cieszy się, że młodzież się zaangażowała w akcję, podczas której mowa była zdrowiu i jakości powietrza. – To nie jest tak, że my na co dzień nie organizujemy akcji edukacyjnych. Staramy się organizować ich bardzo dużo – powiedział burmistrz. Z kolei wiceprzewodniczący rady miasta Wiesław Strzępek (WZJ) powiedział, że sam fakt, iż na temat akcji tak długo trwa dyskusja, jest także pozytywnym jej efektem. Wiceprzewodnicząca rady Agnieszka Wywrót (WZJ) zauważyła, że dyskusja jest niepotrzebna, bo każda osoba, która zacznie segregować śmieci lub przestanie je spalać, to plus dla środowiska i zdrowia ludzi.
hl
FOT. Jakub Zarzecki
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pis się czepia wszystkiego, bruździ żeby bruździć. A że bez żadnego sensu? Żadna nowość! To tylko pis, to tylko Walter...
Brawo dzieci.
A radny niech się uczy od dzieci obywatelskich postaw.
Radny Walter , .........................................i więcej nie będę przeklinał , a pani Czerwiec to ..dobra kończę.
Najlepiej szerzyć bezmyślnie wszystko, co proponują różne środowiska, głównie lewackie.
Czy nie stać nas na nasze własne działania ?
Akcja dla akcji, jak wiele takich , każdy rozsądny to zauważy i nic tu nie ma do rzeczy, czy jest z PiSu , czy nie.
Ludzie otwórzcie oczy, Jarosław ma wreszcie dobrego burmistrza, ktory pokazuje ze mozna cos zrobic pomimo oporu leśnych dziadków z pisu
a więc kochane dzieci te małe i dorosłe, czym to pachnie, a no tym że w Polsce trzeba zrezygnować z węgla na rzecz niemieckiego bo ten Polski bardzo truje a Niemiecki jest ekologiczny, a górnicy a co tam górnicy pojadą do hejmatu tam sobie dorobią, trzeba jak najszybciej zlikwidować Bełchatów, Ostrołękaę, Kozienice, a tak to wszystko mamy w niemczech i tam można kupić, a więc to nie dzieci zwariowały a nauczyciele, a może by tak w ramach strajku uczniowskiego zaproponować wymianę kadry nauczycielskiej.
Ale do kościoła ciągać dzieci w ramach zajęć szkolnych to już ok? Prawda?