
Szafran to współcześnie najdroższa przyprawa świata. Za kilogram tego kulinarnego dodatku trzeba zapłacić nawet kilka tysięcy złotych! Tak wysoka cena szafranu sprawia, że uważa się go niemal za towar luksusowy. Jego niepowtarzalny smak jest jednak wart każdych pieniędzy – tak czytamy w Internecie.
Ci co zostali zaproszeni na otwarcie restauracji „Szafran” w dawnym Kasynie Wojskowym, szafranu skosztowali w kremie kukurydzianym z nutą kokosową. Każdy, kto zechce odwiedzić piwnice odrestaurowanego zabytku, może tej potrawy skosztować. W karcie menu mamy jeszcze wiele ciekawostek. A ta, według zapewnień szefa kuchni – Mateusza Zarzeckiego, będzie się zmieniać wraz z porami roku. A skoro jeszcze kilka dni lata… to i potrawy w niej letnie. W zaciszu ceglanych ścian, przy dźwiękach pianina i głosie wokalistki, można wybrać się w kulinarną podróż i spróbować na przykład pate z wątróbki drobiowej z konfiturą z czerwonej cebuli, carpaccio z buraka z wędzonym karpiem, rukolą, kozim serem ozdobione chipsem z parmezanu, stek z dzika z sosem z czarnej porzeczki i placuszkami z kiszonej kapusty lub orzeźwiającą sałatkę z arbuza i fety z pestkami dyni i kiełkami słonecznika. Potrawy są nie tylko smaczne, odkrywcze, ale także przygotowane na naturalnych składnikach nowoczesnymi metodami. – Mogę zapewnić, że nasze dania przygotowujemy na naturalnych składnikach. Płody rolne kupujemy u lokalnych rolników, mięso w lokalnych masarniach. Wszystko, w miarę możliwości, robimy sami – chwali się szef kuchni. Na dowód pokazuje pieczone kości, które stanowią bazę do sosów.
Skąd pomysł na restaurację?
Właściciele, jarosławianie, Magdalena i Waldemar Segietowie uśmiechają się, gdy słyszą takie pytanie. Pada ono nieprzypadkowo. Oboje nie mieli doświadczenia z prowadzeniem nie tylko restauracji, ale nawet małej knajpki czy kawiarenki. W środowisku znani są z produkcji styropianu. Skąd więc ten kulinarny pomysł? – Lubimy dobrze jeść. Dlatego stworzyliśmy taką restaurację, w jakiej sami chcieliśmy jadać. Zaufaliśmy ludziom, którzy mają doświadczenie. Mamy nadzieję, że nasza wspólna praca przypadnie do gustu naszym klientom. Będą chcieli spędzić tu czas, posłuchać muzyki na żywo, a przy tym dobrze zjeść – mówi właścicielka Magdalena Segiet.
Pomysł zrodził się, gdy Waldemar Segiet zobaczył piwnicę Klubu Garnizonowego. – Początkowo miała być zasypana. Jednak szkoda było zniszczyć tak nastrojowe miejsce. Piwnica została przeznaczona na lokal gastronomiczny. W miarę realizacji tej inwestycji powstawały nowe pomysły – mówi właściciel. – Najpierw w piwnicy miała powstać winiarnia, potem restauracja, a na parterze kuchnia. Szkoda nam było jednak lokalu z bezpośrednim wyjściem na ulicę Grunwaldzką. I tak powstała kawiarnia „Kofeina”. Można wejść na chwilę dłuższą lub krótszą, napić się kawy, zjeść dobre ciasto lub deser, wypić koktajl. I tak kuchnia trafiła na piętro. Tu zarezerwowane jest także miejsce na salę bankietową, ale realizacja tego pomysłu musi na razie poczekać – wyjaśnia Waldemar Segiet. Sala bankietowa ma być deserem, a na ten zawsze warto czekać. W „Kofeinie” i w „Szafranie” mistrzynią słodkości jest Aldona Zagrobelny. To ona dba, by goście, którzy trafią do kawiarni lub do restauracji chcieli tu powracać.
Magdalena i Waldemar mają nadzieję, że oryginalny wystrój zachowany w konwencji piwnicy, dobre wino, zapach smakowitych potraw i oryginalne desery przyciągną mieszkańców miasta i okolic na ul. Grunwaldzką, do nowo wyremontowanego budynku, który jeszcze nie tak dawno odstraszał w samym centrum miasta. Dziś błyszczy swoją nową elewacją i nowym wnętrzem. I na pewno warto go odwiedzić. Sprawić, by zyskał także duszę…
Ewa KŁAK-ZARZECKA
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Byłam w piątkowe popołudnie z córką - ładnie, miło, ciepła obsługa i uroczy nastrój. Ucieszyłam się, na pewno będę wracać...
Tak ładnie Pani Redaktor opisała te potrawy i lokal, że nie sposób odmówić sobie tej przyjemności i odwiedzić to miejsce. Oczywiście jak będzie po drodze. ;-)
Lokal jakiego brakowało w tym mieście, czyli smacznie i dostojnie, a nie tylko śmieciowe jedzenie.
Ogólnie nie ma co zjeść,menu wydrukowane na papierze toaletowym,brak ciekawych potraw,atmosfera piwnicy bez okien niczym ślepa kuchnia.
Ładnie miło miło i ciepła obsługa a jedzenie wyśmienite i aż chce się powracać.