
– To jest mój projekt życia – mówi Natalia Gnoińska, która wie, że Rokietnica to jest miejsce wybrane dla niej. Potomkini właścicieli dworu założyła Fundację 8 Marca, której celem jest odkupienie dworu z parkiem, wyremontowanie go i sprawienie, by miejsce to znów tętniło życiem.
Dwór w Rokietnicy jest obecnie w rękach prywatnych. Dzięki temu, że ktoś go kiedyś kupił, udało się dwór ocalić od zniszczenia. – Obecny właściciel wymienił część stropów, wymienił wszystkie okna i drzwi. Dach i więźba dachowa zostały także odtworzone zgodnie z zaleceniami konserwatora. Zaczęto też prace przy spichlerzu – opowiada Natalia Gnoińska, architekt i prezes Fundacji 8 Marca, która chce dwór wraz z parkiem odkupić i wyremontować, by mogli z niego korzystać wszyscy chętni. Jest potomkinią właścicieli dworu, więc jest z tym miejscem związana emocjonalnie.
Budowla, nazywana Pałacem Pinińskich, pochodzi z początku XVIII wieku. W 1904 roku pałac przeszedł generalny remont. Do dziś zachował się też park z dawnym układem alejek i starodrzewem. Rosną tu piękne, rozłożyste lipy, dęby i inne gatunki drzew. Jest też zarośnięte gęstwiną miejsce, gdzie kiedyś był kort tenisowy, są dwa wysuszone stawy.
Majątek przechodził z rąk do rąk, aż w końcu trafił do rodziny Uznańskich. Kiedyś życie tu tętniło, dwór gościł wielu ludzi, którzy czasem zostawali na długo. Tu mieszkała prababcia pani Natalii, która wyszła tu za mąż za Romana Gnoińskiego z Nowego Sioła. Tu urodził się dziadek założycielki Fundacji 8 Marca i jego starzy brat. W czasie wojny dwór zajęły władze okupacyjne, a po wojnie, jak wiadomo, tego typu majątki odbierano ich właścicielom, którzy nie mogli się zbliżać do swoich domów. Mimo to dziadek pani Natalii, jako uczeń szkoły w Jarosławiu przyjeżdżał do Rokietnicy na rowerze, by popatrzeć na miejcie dziecięcych zabaw.
Budynek pełnił przez lata wiele funkcji. Znajdowała się tu szkoła i poczta. Swoją siedzibę miał tu przez pewien czas dentysta. W 1988 roku kupiła dwór osoba prywatna. W Rokietnicy bez trudu można odnaleźć ludzi, którzy jeszcze pamiętają właścicieli, czasy świetności dworu, jak również lata późniejsze. Wielu osobom to miejsce kojarzy się ze wspomnieniami z dzieciństwa. Pamiętają choćby stawy.
Kiedyś kort, dziś chaszcze
Kiedy spacerujemy po parku, pani Natalia pokazuje miejsca, których nie sposób dziś skojarzyć z ich niegdysiejszym wyglądem. Miejsce, w którym był kort tenisowy, teraz we władanie niepodzielnie wzięła natura.
– A tu była główna aleja wjazdowa. Goście zajeżdżali pod wejście z podcieniami. Tam było wejście do sali balowej. Zachowało się zdjęcie, na którym widać stojący tam powóz– mówi prezes Fundacji 8Marca.
Dlaczego 8 Marca? Ta data ma znaczenie. Po pierwsze 8 marca to Dzień Kobiet, a nie da się ukryć, że w fundacji kobiety grają pierwsze skrzypce. Kobietą jest sama założycielka, a pierwszą osobą, która uwierzyła w powodzenie tego projektu jest jej mama – Anna Gnoińska. Po drugie 8 marca 1943 roku to data pacyfikacji Rokietnicy. A dwór był tym miejscem, w którym mieszkańcy wsi wspólnie planowali działalność podziemną.
Choć Natalia Gnoińska mieszka w Warszawie, to Fundacja 8 Marca ma swoją siedzibę w Rokietnicy. – Tu ma zostać. Niezależnie od tego, gdzie fundacja będzie realizowała podobne projekty, chcę by siedziba była w Rokietnicy – mówi prezes fundacji. Jak sama tłumaczy, ten jej sentyment jest dziwny, gdyż jest przedstawicielką pierwszego pokolenia rodziny urodzonego poza terenem dawnej Galicji. Architekturę studiowała w Wielkiej Brytanii. Chciała robić doktorat, ale wtedy pojawiła się Rokietnica. Po raz pierwszy przyjechała tu w ubiegłym roku.
– W pewnym sensie ściągnął mnie tu zza grobu mój wujek Janusz Czajkowski, który zmarł w sierpniu zeszłego roku. Mieszkał w Warszawie, ale chciał być pochowany z rodzicami – opowiada pani Natalia.
Kiedy zobaczyła siedzibę przodków, zakochała się w tym miejscu.
Po tej pierwszej wizycie zrodził się pomysł na udział w konkursie Nowy Europejski Bauhaus, zainicjowanym przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen. Natalia Gnoińska dotarła ze swoim projektem do finału, dzięki czemu miała okazją zaprezentować swój pomysł w Brukseli. Autorka chciała pokazać, że zabytek nie musi być drogi w utrzymaniu i może być neutralny klimatycznie oraz przyjazny środowisku. Bo też cały pomysł opiera się na trzech filarach – ekologicznym, edukacyjnym i społecznym. Ten edukacyjny ma być prowadzony od samego początku i polegać na pokazywaniu młodzieży choćby tego, jak wyglądają badania takiego obiektu i prace przy nim. W przyszłości miałyby się tu odbywać festiwale muzyczne lub filmowe. W spichlerzu ma być kawiarnia i przestrzeń dla ludzi, którzy szukają ucieczki od miasta. Oczyszczony i udostępniony zostanie park ze stawami. Miejsce to ma być otwarte dla wszystkich, którzy zechcą je odwiedzić.
Aby to wszystko mogło się stać, dwór i 3,5-hektarowy park trzeba wykupić. Cena to 1,2 mln zł. –Co najmniej dziesięć razy tyle trzeba jednak włożyć w okresie pięciu lat, by doprowadzić to do odpowiedniego stanu – mówi Natalia Gnoińska. W tym celu powstała zbiórka na portalu zrzutka.pl - Kup cegiełkę (patrz nagrody), uratuj zabytek, stań się częścią jedynej takiej społeczności!. Organizator zrzutki proponuje cegiełki za wpłaty. W zależności od kwoty może to być wpis na listę darczyńców, ale także kostka z napisem, kłódka na mostku w parku, grawerowana deska na mostku, a nawet spersonalizowana ławka. W opisie zbiórki jest harmonogram wszystkich planowanych prac. Kwota do zebrania jest spora, ale – jak podkreśla Natalia – każdy datek pomaga. I za każdy datek fundacja dziękuje!
Hubert LEWKOWICZ
FOT. Hubert Lewkowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Bardzo słusznie p. Natalio trzeba ratować relikty przeszłości....
mój dziadek woził pradziadków tej pani powozem, a babka im gotowała.... ale nie mam sentymentu do tego miejsca