Ponad 500 osób odwiedziło wczoraj jarosławski ratusz, a w nim gabinet burmistrza, salę narad i wieżę ratuszową. Ale długie kolejki ustawiały się również do przejścia i trasy podziemnej. Tłumy odwiedzały kamienicę Marysieńki, muzeum, cerkiew greckokatolicką z cudowną ikoną Brama Miłosierdzia, cerkiewkę w małym parku czy klasztor oo. Dominikanów.
W ratuszu zwiedzający mogli posłuchać o najdłużej rządzącym burmistrzu Adolfie Dietziusie, którego obraz widnieje w sali narad, przymierzyć łańcuchy, atrybuty burmistrza i przewodniczącego rady miasta, a po przemierzeniu 118 schodów obejrzeć miasto z góry, a przy okazji posłuchać historii zegara, który w 1896 roku trafił tu z Wiednia z pracowni Richarda Liebinga. Jak czytamy na stronie internetowej www.turystyka.jaroslaw.pl jarosławski zegar na wieży ratuszowej pochodzi z 1896 r. Został wykonany w Wiedniu. Można było dowiedzieć się, że po nakręceniu korbką linek zegar może pracować przez 36 godzin. Ciężarek do nakręcania zegara waży 20 kg, do bicia kwadransów 30 kg, do bicia godzin natomiast 50 godzin.
Czekali tam na nich: burmistrz Marcin Nazarewicz i radni, a na wieży przewodnicy. Przewodnicy oprowadzali po wielu zabytkach.
Jarosław to miasto kupieckie, więc warto było wejść również do kamienic. Ten kupiecki charakter miasta najlepiej obrazuje kamienica Rydzikowa przy Rynku 14, gdzie wchodzi się do dużej sieni. Tu widnieją krużganki, piękna, odrestaurowana wielka izba i… coś, czego mogą pozazdrościć nam inne miasta. To 150 metrów podziemnych korytarzy ciągnących się prawie 9 metrów w dół. Tu kupcy składowali swoje towary, a na najniższym poziomie, trzecim, mieściła się lodownia, gdzie temperatura w lecie wynosiła 8 st. C.
Ale to nie jedyna perełka wśród kamienic kupieckich. Podobnie reprezentacyjna jest kamienica Gruszewiczów. W jej wielkiej izbie obecnie udzielane są śluby, ale pod nią mieści się część Podziemnej Trasy Turystycznej. Ta z kolei ciągnie się również pod kamienicą Attavantich i perełka renesansu – kamienicą Orsettich. Połączone podziemne korytarze stworzyły ciekawą trasę, w której można poznać historię miasta dzięki eksponatom i multimediom. Kamienica Orsettich to nie tylko część podziemnej trasy, ale przede wszystkim jarosławskie muzeum.
Powodzeniem cieszyła się kolejna kamienica usytuowana przy Rynku 12. To kamienica królowej Marysieńki, żony Jana III Sobieskiego. I choć Marysieńka w niej nie mieszkała, to zwiedzający często o nią pytali. Tu, w wielkiej izbie mieści się siedziba Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia. Zwiedzający poznali jego 91-letnią historię, obejrzeli portrety jego prezesów począwszy od założyciela gen. bryg. Wacława Scaevoli Wieczorkiewicza, a także poznali zapomnianego w rodzinnym mieście poety, publicysty i tłumacza Jerzego Horodyńskiego, który zamieszkał na stałe w Rzymie. Jak co roku w Noc Zwiedzania Rynku otworem stały drzwi do cerkwi Przemienienia Pańskiego. Choć kilka godzin wcześniej zakończyła się tu dwudniowa pielgrzymka wiernych z całej Polski i nie tylko, to każdy mógł obejrzeć jej wnętrze z odrestaurowanym ikonostasem, a przede wszystkim cudowną ikoną „Brama Miłosierdzia”, która na życzenie papieża Franciszka otwierała w Watykanie rok miłosierdzia.
Na zwiedzających czekali również ojcowie Dominikanie. Późnym wieczorem można było zwiedzić wnętrza klasztoru. Wcześniej członkowie Stowarzyszenia zaprezentowali inscenizację legendy „O małej piecie, pastuszkach i cudownym źródełku”.
W Synagodze w sali wystawowej Państwowego Liceum Plastycznego im. Stanisława Wyspiańskiego uczniowie przygotowali wystawy. Idąc dalej przez park przy ul. Czesławy „Baśki” Puzon można było odwiedzić cerkiewkę pw. Zaśnięcia NMP, która właściwie jest prezbiterium usytuowanej tu dawnej cerkwi.
Na scenie wystąpili uczniowie Zespołu Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina, tradycyjnie już piosenki turystyczne można było zaśpiewać z Andrzejem Nahorniakiem, Piotrem Nahorniakiem i Leszkiem Misiagiem, a Noc Zwiedzania Rynku zakończył koncert zespołu RSC, którego wokalistą jest Zbigniew Działa, jarosławianin.
Pogoda nie zniechęciła do zwiedzania, jednak na spacery po Rynku zdecydowało się niewiele osób. Raczej wybierali przejażdżki bryczką po Starówce. Jak co roku w swoje progi zapraszali pracownicy Galerii Przedmiotu, gdzie na zmarzniętych zwiedzających czekała gorąca kawa i herbata, i jak zwykle przepyszne ciasta.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie