Reklama

Trudny problem z otaczarnią

04/10/2016 11:03

Mieszkańcy protestują, radny powiatowy składa interpelację do starosty jarosławskiego. Burmistrz uważa, że podrzucono mu problem, a dyrektor zakładu twierdzi, że nie wie już, co z całą sprawą robić i czeka na propozycje innych lokalizacji. Chodzi o wytwórnię mas bitumicznych w Radymnie prowadzoną przez firmę PBI WMP Sp. z o.o z Sandomierza.

Na ostatniej sesji Rady Powiatu Jarosławskiego radny Zdzisław Koniuch z Radymna złożył interpelację do starosty jarosławskiego. Pisze w niej: „Lokalizacja tego typu zakładu w Radymnie jest ewenementem w skali kraju i była błędem, a dalsze jego funkcjonowanie nie jest możliwe. W strefie zamieszkania występuje często bardzo przykry i uciążliwy, a zarazem duszący zapach asfaltu oraz trudnych do określenia komponentów dodawanych do jego produkcji (…)”.

Wytwórnia mas bitumicznych w Radymnie rzeczywiście położona jest w sąsiedztwie osiedla Jagiełły, domków jednorodzinnych oraz Zespołu Szkół Ogólnokształcących, Zawodowych i Rolniczych. – Poprzedni burmistrz nie miał z tym zakładem problemów, wszyscy żyli zgodnie pod kominem, a obecny pan przewodniczący wnioskował o lokalizację tego zakładu. Nagle, gdy zmienił się burmistrz, wszyscy widzą tam problem – mówi burmistrz Radymna Krzysztof Roman. – Oczywiście, ten problem jest. Jest on bardzo znaczący i bardzo uciążliwy. Osobiście uważam, że to karygodne, żeby taki zakład zlokalizować w sąsiedztwie budynków mieszkaniowych, do tego budynków wysokich – podkreśla.

Absurdalna sytuacja

Burmistrz wyjaśnia, że jest w ciągłym kontakcie z dyrekcją zakładu, informował odpowiednie służby, w tym Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska: – Odpowiedziała nam przemyska delegatura, że zakład był kontrolowany w ubiegłym roku, nie stwierdzono tam jakichkolwiek uchybień i w tym roku kontrola nie będzie ponownie prowadzona – mówi K. Roman. Burmistrz wspomina funkcjonującą otaczarnię podczas budowy obwodnicy Radymna: – Już wówczas był niesamowity problem dla mieszkańców. Dziwię się, że władze miasta zdecydowały się na taką lokalizację. Teraz ci co to ściągnęli, najbardziej udzielają się i dyktują mi co ja mam robić, by się tego pozbyć. To jest absurdalna sytuacja. Oni negocjowali tę umowę, oni ją podpisywali, a teraz każą mi ją rozwiązać. A to są długoterminowe umowy zawarte do 2023 r. Zerwanie ich skutkuje wysokim odszkodowaniem – wyjaśnia burmistrz. Dodaje, że miasto chce wypowiedzieć umowę, ale zgodnie z zapisami umowy. A to nie oznacza skrócenia czasu funkcjonowania zakładu.

 

Nie było protestów

Burmistrz Krzysztof Roman zwrócił się do okolicznych wójtów, by poszukali u siebie miejsca z dala od domów na przeniesienie zakładu. Nikt jednak nie odpowiedział na jego apel. Dyrektor Infrastruktury Zespołu Wytwórni Mas Bitumicznych w PBI WMB Sp. z o.o. w Sandomierzu Błażej Haręza podkreśla jednak, że znalezienie odpowiedniej lokalizacji nie jest takie proste. – teren musi być uzbrojony, z wszystkimi przyłączami, odpowiednimi drogami do dużych tonaży. Z dala od domów trudno znaleźć takie miejsca – tłumaczy. Uważa jednak, że problem jest wyolbrzymiony. – Mam wrażenie, że tutaj jest lokalna grupa interesów, która ma jakieś plany. Wcześniej, gdy wytwórnia powstawała, nie było żadnych protestów. Instalacja cały czas pracuje, produkujemy masę bitumiczną. Można podejść i jeśli staniemy dziesięć metrów od instalacji to czuć naturalny zapach asfaltu. Jeżeli jesteśmy oddaleni od instalacji, tego zapachu nie wyczujemy. Doskonale wiemy , że jeżeli zakład jest do wytwarzania bitumu, to będzie naturalny zapach bitumu, jeżeli do przetwarzania paliw płynnych, będzie zapach paliwa, jeżeli będzie to piekarnia, to będzie to zapach pieczywa. Tego nie da się uniknąć – podkreśla.

 

Zrobiliśmy wszystko

Dyrektor B. Haręza uważa, że zakład zrobił już wszystko: – To jest typowa, naturalna emisja zakładu. Ja rozumiem, że czasami ten zapach może przeszkadzać, ale my już nic więcej nie zrobimy. My nie szczędzimy środków na ochronę emisji. Zaryzykowałbym stwierdzeniem, że ten zakład jest najlepiej prowadzonym i zabezpieczonym zakładem, jeżeli chodzi o emisję w Polsce. Mamy tu nadzory wszystkich instytucji. Wiadomo, że nie da się wszystkiego wyeliminować. Ale nie dajmy się zwariować. Pewne zakłady w Polsce też muszą funkcjonować, nie można tak po prostu komuś zakazać produkować.

Ewa KŁAK-ZARZECKA

fot. Ewa KŁAK-ZARZECKA

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do