
Gmina chwali się remontem dworu, a tymczasem wygląd tego, co widać na miejscu jest tragiczny – alarmuje jeden z naszych Czytelników. Zwraca uwagę szczególnie na stan dobudówki. Burmistrz wyjaśnia, że komin runął jeszcze przed remontem.
– Podczas sesji pan burmistrz mówił o nowym dachu na budynku dworu. Pojechałem zobaczyć i przeraziłem się. Nawet przez okno widać mnóstwo śmieci w budynku. Stan dobudówki jest fatalny, wszystko to było niezabezpieczone – alarmuje nasz Czytelnik. Jak mówi, odkąd pamięta, dobudówka miała ceglany komin. Teraz komina nie ma. – Czyżby w trakcie remontu został zniszczony? – pyta. Jak podkreśla, dopiero po jego interwencji u służb konserwatorskich ktoś nakrył folią niezadaszone mury dobudówki.
Burmistrz Pruchnika Wacław Szkoła tłumaczy jednak, że ceglany komin dobudówki funkcjonował do listopada 2019 roku, kiedy to podczas silnego wiatru uległ zniszczeniu
. – Stan dobudówki jest katastrofalny, gdyż przez ostatnie dziesięciolecia nikt nie wykonywał tam żadnych bieżących remontów. Prowadzone w 2020 roku roboty remontowe nie miały wpływu na stan komina – zapewnia burmistrz.
Jak dodaje, mury przybudówki, na których nie ma dachu zostały osłonięte folią zabezpieczającą przed ich zamakaniem.
Stan był krytyczny
Jak informuje burmistrz podczas przejęcia przez gminę Pruchnik zespołu dworsko-zamkowego stan obiektów był krytyczny i wymagana była natychmiastowa ingerencja w postaci zabezpieczeń i koniecznych remontów poszczególnych obiektów. Dla wykonania zabezpieczeń została opracowana dokumentacja i uzyskano wymagane prawem pozwolenia konserwatorskie i budowlane, a od 2015 roku prowadzone są na obiektach tego założenia prace zabezpieczająco-remontowe, choć ich tempo nie zawsze jest satysfakcjonujące, co jest związane z możliwościami finansowymi. – Dotychczas udało nam się zabezpieczyć basztę poprzez trwałe przykrycie jej murów i sklepienia oraz uzupełnić wyrwy w ścianach i opasać żelbetowymi ściągami. W roku 2020 rozpoczęto prace zabezpieczające i remontowe budynku dworu. Wymieniono więźbę dachową, strop nad piętrem i pokrycie dachu. Koszt ubiegłorocznych prac to kwota 284 008,17 zł. Z tego 100 000 zł to środki Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, a 18 008,17 zł – to środki własne – informuje Wacław Szkoła.
Po interwencji okno zabito deskami
Pytamy też o zalegające śmieci w budynku dworu. Widać je nawet przez okna. – W budynku po opuszczeniu go przez wcześniejszych lokatorów stwierdziliśmy duże ilości śmieci. Część tych odpadów została już wywieziona, a pozostałe wywieziemy podczas kolejnych prac, jakie będziemy przy nim prowadzili. Prowadzone w 2020 roku roboty remontowe nie miały wpływu na zaśmiecenie budynku – tłumaczy burmistrz.
Interweniujący i nas Czytelnik zwrócił uwagę także na zbyt łatwą dostępność tego terenu. – Każdy tam może wejść, także dzieci czy młodzież – niepokoi się. Wacław Szkoła podkreśla jednak, że podczas prowadzonych robót remontowych i obecnie nikt postronny nie mógł i nie może na posesję wchodzić. Zaznacza, że ustawiony jest tam znak „UWAGA, PRZEJŚCIE WZBRONIONE".
– Wejścia do budynku są zamknięte na kłódki, a otwór okienny przybudówki po interwencji zabito deskami – wyjaśnia.
Zapewnia, iż wykonawca zrealizował prace zgodnie z zawartą umową i przepisami prawa, a nadzór nad prowadzonymi robotami remontowymi był prowadzony przez pracowników Urzędu Miejskiego w Pruchniku i służby konserwatorskie.
hl
FOT. Ewa Kłak-Zarzecka
Dworek w Pruchniku (dawniej w Węgierce) stanowi integralną część zespołu rezydencjonalnego mającego bogatą i długą historię. Pierwotnie był to parterowy budynek wzniesiony na rzucie prostokąta wymurowany z lokalnego kamienia i cegły, kryty dwuspadowym dachem, z kolumnowym portykiem od frontu. Po śmierci Ignacego Morskiego – właściciela - majątek przeszedł na własność Magdaleny z Dzieduszyckich Morskiej, a po jej śmierci na rodzinę Dzieduszyckich, następnie Szembeków i kolejno Mycielskich, którzy przeprowadzili remont - nadbudowę dworku, podwyższając go w większości o pierwsze piętro wzniesione z drewna i nakrywając dwuspadowym dachem o naczółkowych szczytach. Po zakończeniu II wojny światowej majątek upaństwowiono i nie prowadzono żadnych prac remontowych, przez co dwór doprowadzony został do stanu bliskiego ruiny.
(źródło: Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków w Przemyślu)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
ZABYTKI SĄ WAŻNE DOBRO NARODOWE ALE CZY ZABYTEK W TAKIM STANIE OPŁACA SIĘ REMONTOWAĆ???
Nie ma się co dziwic Pan Burmistrz. Pruchnika mimo,że z wykrztałcenia jest Budowlancem to nie ma zielonego pojęcia o budownictwie przykładem takiej bezmyślności jest ul.Długa r Przemyska w Pruchniku tam problem z wyminieciem się mają samochody osobowe jest tak wąsko to samo dotyczy chodnika w jednym miejscu jest szeroki a w drugim nawet przepisowego 1.5metra nie ma jednym slowem nieudolnosc i bubel drogowy na który przyzwolenie dał Burmistrz.
Tak ja wspomniał Pan wyżej. Zabytek zabytkiem. Tylko że to gorzej niż ruina!!! Drogi się sypią!!! Poczekajmy niech zniknie snieg! Chodników nie ma! Pieniędzy na nie pewnie już też nie! Oswietlenia nie ma! Cała Polska idzie ku modernizacji a u nas tylko zabytki. O burczymusze wiemy już wszystko ale zeby w radzie nie znalazło się dwóch uczciwych!!!!!