Reklama

Stanowcze NIE dla biogazowni. Mieszkańcy Zapałowa i Ryszkowej Woli nie chcą smrodu

Prawie 1 800 mieszkańców z Zapałowa, Ryszkowej Woli, Piwody, Radawy i innych miejscowości gminy Wiązownica podpisało się pod petycją złożoną na ręce wójta gminy Wiązownica Krzysztofa Strenta. Domagają się w niej, by wójt nie wyrażał zgody na lokalizację biogazowni pomiędzy Ryszkową Wolą i Zapałowem. Wójt zapewnia, że użyje wszelkich środków prawnych, by do budowy biogazowni nie doszło.

To właśnie pomiędzy Zapałowem a Ryszkową Wolą, w miejscu oddalonym od najbliższych zabudowań w Zapałowie zaledwie o niecałe 0,5 km lokalny przedsiębiorca chce postawić biogazownię.

– Nie możemy wyrazić na to zgody, bo wiatry od wiosny wieją właśnie z tamtej strony wprost na nasze domy. Nie po to je tutaj budowaliśmy, by teraz narażać nasze rodziny na smród, a także szkodliwe działanie różnych związków chemicznych – mówi Paweł Wiśniewski, radny gminy Wiązownica, którego dom położony jest w linii prostej najbliżej tej inwestycji. W organizację akcji protestacyjnej włączył się także drugi radny z Zapałowa Bogusław Socha oraz sołtys Ryszkowej Woli

– Bogusław Kocaj. To oni poinformowali mieszkańców swoich wiosek, a także okolicznych miejscowości o zagrożeniu.

- Opieraliśmy się na informacjach, które uzyskaliśmy od ludzi z miejscowości położonych niedaleko Sieniawy, odczuwających skutki funkcjonującej tam podobnej inwestycji. To oni przekazali nam, że smród czuć w promieniu 10 km. Dlatego wyliczyliśmy, że jeżeli ta inwestycja powstanie, będzie ona uciążliwa nie tylko dla nas, mieszkańców Zapałowa czy Ryszkowej Woli, ale także dla innych miejscowości naszej gminy i gmin sąsiednich

– mówi Paweł Wiśniewski, radny z Zapałowa.

Według wyliczeń radnych i sołtysa, w linii prostej od miejsca, gdzie planowana jest biogazownia, do pierwszych domów w Zapałowie jest zaledwie 429 m. Do pierwszych domów w Ryszkowej Woli – 750 m, w Wólce Zapałowskiej – niecałe 2,7 km, w Surmaczówce – niecałe 3 km, w Bobrówce – niecałe 4 km, w Korzenicy – niecałe 4,5 km, w Olchowej – 4 km, w Makowisku – 5,2 km, w Piwodzie – 5,7 km, w Cetuli – niecałe 3,5 km, w Radawie – niecałe 7 km, w Nowej Grobli w powiecie lubaczowskim – 8,6 km. Promień 10 km obejmuje także Mołodycz, część Szówska, część Surochowa, część Koniaczowa, Wietlin I, Wietlin III, Laszki, Miękisz Nowy, Miękisz Stary oraz Lipinę i Stare Sioło w powiecie lubaczowskim.

Układ zamknięty, a skład w silosach?

Jak twierdzą radni, inwestor z tej samej gminy złożył wniosek do Urzędu Gminy Wiązownica o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Inwestycja planowana jest na niecałym hektarze, bo na 0,95 ha.

– To jest niemożliwe, by na hektarze wybudować biogazownię, bo ona, żeby była w układzie zamkniętym, budowana jest w postaci czaszy. Do tego dochodzą silosy do składowania odpadów. Nie ma szans – wyjaśnia radny Bogusław Socha, również mieszkaniec Zapałowa. Tłumaczy także, że podobne biogazownie oglądał w czasie pobytu w Niemczech. - Widziałem je i rozmawiałem o takich biogazowniach. Nam tłumaczą, że to będzie w układzie zamkniętym, ale z tego co mi mówili i co widziałem w Niemczech, faktycznie jest przetwarzane w układzie zamkniętym, ale składowanie jest w silosach na zewnątrz zakładu. W silosach otwartych co powoduje, że bardzo to czuć

– dodaje radny B. Socha.

Radni pozyskali nieoficjalne informacje, co w takiej biogazowni może być przetwarzane. Tłumaczą, że stąd właśnie wynikają ich obawy.

- Z tego co się dowiedzieliśmy, do nas mają być zwożone odpady z całego kraju. A później może z Europy? Tego nie wiemy. Podobnie, jak nie wiemy, jakie odpady będą tu zwożone. Już się dowiedzieliśmy, że nie tylko pochodzenia rolniczego i roślinnego, ale także odpady pochodzenia zwierzęcego, a w tym wnętrzności zwierzęce z zakładów mięsnych

– mówi radny Paweł Wiśniewski.

Inwestycja na niecałym hektarze

- Reasumując: tu będzie zwożone wszystko! - podsumowuje sołtys Ryszkowej Bogdan Kocaj. Dodaje, że mieszkańcy mają obawy, że jeżeli biogazownia powstanie, to z hektara inwestycja powiększy się na kolejne hektary. - Dochodzą do nas głosy, że to ma się rozwijać. Na razie wnioskują na terenie niecałego hektara. Jak już powstanie, będą wnioskować o kolejną inwestycję, potem kolejną. A cała działka ma 4,5 hektara. Poza tym tu jest ponad 10 hektarów należące do osób zainteresowanych tą inwestycją

– wyjaśnia sołtys Ryszkowej Woli.

Radny Paweł Wiśniewski ma podobne obawy, bo, jak twierdzi wniosek o wydanie decyzji o warunkach zabudowy był już kilka razy zmieniany. - Wniosek został złożony 21 stycznia, a ostatnia zmiana jest z kwietnia – mówi. Radni twierdzą, że wyznaczenie terenu inwestycji na niecałym hektarze nie wymaga otrzymania opinii środowiskowej od Regionalnego Inspektora Ochrony Środowiska. By ją otrzymać, inwestor musi spełnić szereg wymogów.

Aspekt krajobrazowy

Reprezentanci społeczeństwa Zapałowa i Ryszkowej Woli podnoszą jeszcze jeden ważny aspekt, których, ich zdaniem, przemawia za odmową takiej inwestycji. - To nie dotyczy tylko zabudowań i rodzin tu mieszkających. To dotyczy również naszej fauny i flory. W naszych lasach i ich sąsiedztwie zaczęły pokazywać się gatunki zwierząt i roślin od dawna tu niewidzianych. Są tu łosie, borsuki, sarny, jelenie, nawet wilki się pojawiają. Również różne gatunki ptaków. Przy takiej inwestycji tereny te stracą na wartości – mówi sołtys Bogusław Kocaj. – To także ograniczenie rozbudowy domów jednorodzinnych. Działki budowlane są już wydzielone. Ale kto będzie się tu budować, skoro nie będzie można okna otworzyć?

A taką namiastkę mieszkańcy tych dwóch miejscowości mają obecnie, gdy na pola zwożone są przetworzone odpady z zakładu w Leżachowie. - To końcowy produkt, ekologiczny, który ma posiadać atesty. A gdy jest zwożony, my nie możemy okien otworzyć. Wzywaliśmy już policję, bo te odpady mają być zmieszane z ziemią do 48 godz. Rzeczywistość jest inna – mówi radny B. Socha.

Wójt: Nie dopuszczę do powstania tej inwestycji

To nie koniec zbierania podpisów. Te zbierane są w Mołodyczu, Nielepkowicach, Szówsku, a radni Zapałowa i sołtys Ryszkowej Woli w akcję chcą włączyć sąsiednią gminę Laszki. Już umówili się z wójtem gminy Stanisławem Gonciarzem.

– Nie chcemy wchodzić na teren nie naszej gminy bez poinformowania jej gospodarza. Jednak nie mamy wątpliwości, że mieszkańcy Bobrówki czy Korzenicy, dwóch najbliżej położonych wiosek będą obojętni na taką inwestycję

– mówi radny Paweł Wiśniewski.

Zapytaliśmy wójta gminy Wiązownica Krzysztofa Strenta o losy złożonego do niego wniosku o wydanie decyzji o warunkach zabudowy, bo jej wydanie zależy od niego.

- Informacje o budowie biogazowni i innych elementów wokół biogazowni rolniczej w naszej gminie czerpiemy na razie z wniosku złożonego przez inwestora. Boje się jednak powtórki z niedaleko położonej biogazowni, która jest prawie identyczna. Posiadam informacje, ze mieszkańcy mają problem z fetorem, który się roznosi. Na dziś nie ma instrumentów, które by pomagały zwalczać uciążliwości w postaci fetoru. W dalszym ciągu nie ma tzw. ustawy odorowej. Nie twierdzę, że inwestor, który chce wybudować biogazownię u nas, zrobi to samo, ale mam takie obawy. Wolałbym, by zwrócił się o pozwolenie na inwestycje, które są przyjazne środowisku i mieszkańcom. Podczas spotkania w moim gabinecie zadałem pytanie inwestorowi, czy ma doświadczenie w budowie takich inwestycji i czy daje mieszkańcom gwarancję, że nie będzie ona uciążliwa. Otrzymałem odpowiedź, że inwestor nie wybudował żadnej takiej biogazowni. Mam instrumenty prawne i będę z nich korzystał, by nie dopuścić do realizacji takich inwestycji

– zapewnia wójt Krzysztof Strent.

Tekst i foto:

Ewa KŁAK-ZARZECKA

 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Władyk - niezalogowany 2022-08-02 10:03:09

    Szkoda ze Panowie radni i Pan sołtys mieszkają w R. Woli . Nie ma już takiej miejscowosci Olchowa- stoi tam taki znak Makowisko.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Grażyna - niezalogowany 2022-08-06 11:00:25

    Może i znak stoi, ale przysiółek Olchowa jest.

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Wandzia Stefkowa - niezalogowany 2022-08-02 11:09:38

    Dlaczego, ludzie?! Szczury byśta mieli jak krokodyli. Kot sie wyżywi, pies podje, a i do kebaba można wkręcić jarosławiakom.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Igor - niezalogowany 2022-08-06 14:22:16

    Są gminy które zabraniają używania pofermentu i gnojowicy do nawożenia pól. Tak to jest jak na wiosce jest 3 rolników, a reszta dojeżdża do roboty w mieście i im wszystko śmierdzi, albo kurzy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo EkspresJaroslawski.pl




Reklama
Wróć do